wtorek, 28 maja 2024

Andrzej Pilipiuk, Trucizna

 Andrzej Pilipiuk, 



Trucizna


cykl: Kroniki Jakuba Wędrowycza, t. 7


Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: 2012

ISBN:    788375747072

liczba str:  360

tytuł oryginału: ---------

tłumaczenie: --------

kategoria: fantastyka


 recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

 https://lubimyczytac.pl/ksiazka/150852/trucizna/opinia/11661494#opinia11661494





Smok [ w: ] Andrzej Pilipiuk, Trucizna           





W sumie zajmując się tym tomem, pod kątem pisania tej recenzji/opinii wybrałem opowiadanie dość dziwne, lekko kontrowersyjne. Na tyle dziwne, że sam się zastanawiałem nad sensem tego co Pilipiuk tutaj napisał. Wybrane opowiadanie ma tytuł "Smok" i dotyczy zarówno początków naszej historii, jak i nawiązuje do konwencji fantasy.



No ale zastanawiając się co z tym robić, doszedłem do wniosku, że autor ma rację i w tym szaleństwie jest metoda. W końcu to swego rodzaju trend, że posługując się koncepcją wydarzeń z przeszłości opowiada się metaforycznie o tym co mamy dzisiaj. Tak działa seria komiksów "Przygody gala Asteriksa" Goscinny'ego i Uderzo'a. Tam mamy starożytności, czasy Juliusza Cezara i galijską wioskę walczącą z rzymskim najeźdzcą. Kluczowa jest tutaj postać druida Panoramiksa, który poi mieszkańców osady napojem magicznym dającym nadludzką siłę. Cała historia opowiedziana jest w sposób śmieszny i zabawny, a czytelnik bez trudu znajdzie nawiązania do tego co się dzieje w XX/XXI wieku we Francji, czy Europie bywa, że na świecie. W polskiej popkulturze mamy serial "1670" i z grubsza opiera się on na tych samych założeniach. Więc czemu Pilipiuk nie mógłby spróbować szczęścia? I tak do sprawy podchodząc, bez trudu czytelnik dojdzie do wniosku, że to opowiadanie jest świetne. 



Skoro to mamy wyjaśnione jak rozgryźć motyw z tego opowiadania, wejdźmy w klimat tego co my tu mamy. Pewnego dnia Jakub Wędrowycz i Semen Korczaszko wracając z jakiejś popijawy do Jakubowej chaty, zapewne, żeby kontynuować alkoholizację potężną ilością samogonu znaleźli tajemnicze znalezisko pisane pismem obrazkowym, które obydwaj kumple dali radę odczytać. Było to wezwanie z odległej ponad tysiącletniej historii, kiedy to kształtowało się na naszych ziemiach to co dzisiaj dumnie nazywamy Polską. Łatwo nie było plemię Polan miało aspirację zdobycia na tym polu dominacji. jednak oponenci byli, którzy mieli podobne zamiary. Coś tam kombinowały plemiona śląskie, no i Małopolska, gród Kraka, też zgłaszał swoje aspiracje polityczne. Wszyscy mieli świadomość, że jak my czegoś nie zrobimy, to chętni się znajdą, żeby zrobić to za nas. 



Pilipiuk w tej zwariowanej opowieści, której Jakub opowiedział swojemu wnukowi Maciusiowi, troszkę wiarygodnej, a troszkę jednak nie, bo z oceną faktów opowiedzianych przez dziadka to sobie nawet 10 latek jest w stanie poradzić, próbował, opowiedzieć, że ludzie z Zachodu, zawsze od nas czegoś chcieli, żebyśmy dostosowywali się do ich standardów. Wtedy w IX/X wieku było to chrześcijaństwo, a teraz standardy zalecane przez Unię Europejską. Jest jak jest, wtedy i teraz. Czytelnik bez trudu wydedukuje, że to musiał być przełom wieków, bo w czasach odrobinkę bardziej nam współczesnych Jakuba odwiedza jego prawnuk, syn Macieja, teraz uczeń ostatnich klas podstawówki. 



No ale wróćmy, bo opowieść toczy się dalej. Z pisma obrazkowego wynika, że książę Krak poszukuje pomocy wybitnego fachowca od spraw beznadziejnych. No cóż, westchnął Jakub, w naszych czasach jest kupa roboty, a tu jeszcze trzeba transfer w przeszłość robić, żeby ubić smoczą bestię, bo ekipa ze wczesnego średniowiecza nie daje rady. Jakub zabiera w tą podróż w czasie kumpla Semena i szybko trafiają na dwór księcia Kraka. Nie było co zwlekać, trzeba było brać się do roboty!

 

Jak nie trudno się domyśleć, te konwersacje są całkiem zabawne, multum nawiązań do tego, że standardy i inne takie trzeba spełniać. Nie trudno się domyśleć, że autor wykreował swoich bohaterów nie tyle jako eurosceptyków, ale w ogóle oni z nowoczesnością są na bakier i uważają się za konserwatystów w sensie nie tyle politycznym, ale raczej mentalnym. Choć oczywiście kiedy trzeba korzystają z tych dóbr nowoczesności, żeby wykonać zlecenia. Semen ma nawet internet w chacie, co bywa przydatne. Ciekawostką jest, że Jakub Wędrowycz, w tym tomie, odwiedza bibliotekę, raczej do tej instytucji wysyła Semena. No ale takie cuda się zdarzają. 



Podsumowując, oczywistością jest, że jednym ta formuła przekazu literackiego trafi do gustu czytelnika, innym nie. Ja lubię twórczość Pilipiuka, te treści są dobre w sam raz na wyluzowanie się, a z drugiej strony autor przemyca różne ciekawostki, które tak czy siak warto kojarzyć. Wynika z tego, że korzyść dodana jest. A tego również czytelnik potrzebuje, żeby było rozrywkowo, zabawnie, a przy tym jednak ciekawie. Polecam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz