czwartek, 30 maja 2024

Jewgienij Zamiatin, My

 Jewgienij Zamiatin, 

 

 

My

 

 

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Data wydania: 2020 r. 

ISBN:  9788381881630 

liczba str: 248

tytuł oryginału: My

tłumaczenie: Adam Pomorski 

kategoria: science fiction 

 

 recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/my/opinia/81859563        

 

 

 

Na pewno warto zapoznać się z książką zatytułowaną "My'', której autorem jest rosyjski pisarz Jewgienij Zamiatin. Zanim czytelnik weźmie się za czytanie warto wiedzieć, że ta dystopijna koncepcja literacka była inspiracją zarówno dla Orwella, jak i Huxleya. Można więc być pewien, że jest ona zupełnie oryginalna, co zaś sprawia, że jest genialna. Interesującym faktem jest, że autor był buntownikiem z wyboru, miał na pieńku zarówno z władzą carską, jak i komunistyczną po 1917 roku. W 1931 r. zapadł najwyższy możliwy wyrok w Kodeksie Karnym ZSRR w sprawie Zamiatina. Było to wygnanie z kraju, czyli uznanie, że ukarany nie nadaje się do tego, żeby być człowiekiem sowieckim, cokolwiek to ma znaczyć. Do roboty wzięła się też cenzura, wszystkie książki Zamiatina trafiły na sowiecki Indeks Ksiąg Zakazanych. Liberalizacja nastąpiła dopiero w 1988 r., kiedy to jeszcze w ZSRR wydano książkę pt. "My" Zamiatina, którą autor napisał i wydał po raz pierwszy w 1920 roku. Dodać jeszcze można, że u nas w kraju uznana ta książka została za fantastykę socjologizującą, czyli coś podobnego co tworzył np. Janusz Andrzej Zajdel.


Myślę, że to najważniejsze informacje jakie warto wiedzieć o tej książce, pora, żeby zająć się fabułą. W dalekiej przyszłości mamy Państwo Jedyne. Na podstawie jakiejś dziwnej selekcji załapało się do tego nowego, ziemskiego, raju 0,2 % ludności Ziemii. Czyli selekcja była surowa, szczegółów nie ujawniono. Bohaterem i narratorem jest Δ-503, książka to swoisty pamiętnik zawierający 40 krótkich notatek, zawierających tyle co książka ok 200 stron.
Przyznać trzeba uczciwie, że nie jest to najbardziej przystępna forma literatury, tym bardziej, że te przemyślenia są dosyć skomplikowane pod kątem filozoficznym i nie tylko. I to było ważniejsze dla bohatera/narratora niż np. opisy szczegółów tego jak wygląda to uniwersum. Jeśli się one pojawiają, to tylko dlatego, że narrator uznaje to za absolutnie konieczne. Jest tak zapewne ponieważ główny bohater może mieć intuicyjną świadomość permanentnej ingwigilacji i stosuje coś w rodzaju autocenzury, żeby nie podpaść, gdyby efekty tej twórczej refleksji trafiły w niepowołane ręce. Przypuszczać bowiem można, że "kochanie Wielkiego Brata" jest tutaj dogmatem, tutaj zwanym jest Dobroczyńcą. 


Z punktu widzenia władzy, a może tylko propagandy, chodzi o racjonalne cele, bo racjonalność jest cechą cywilizacji, brak racjonalności uważa się za przejaw barbarzyństwa. Zapewne nikt wątpliwości nie ma, że racjonalna jest każda myśl Dobroczyńcy. 


U Δ-503 zdiagnozowano chorobę jest nią "dusza ludzka" a idąc tropem, tego co już się dowiedzieliśmy, coś takiego nie może być racjonalne i musi ulec korekcie albo anihilacji, czyli śmierci. Wynika z tego, że trzeba było się na zabieg zapisać i usunąć zbędny element i wrócić na właściwe tory egzystencji obywatela Państwa Jedynego. Nie trudno czytelnikowi się domyśleć, że to nie jest jednostkowy przypadek indywidualnego podejścia do życia i trzeba robić z takimi porządek. Wkrótce się przekonujemy, że są całe dzielnice ludzi z duszą, które uparcie walczą z systemem i robi się z tego bałagan, a Dobroczyńca musi na to reagować i karać niepokorne społeczności. 


Pod kątem intelektualnym mamy taki troszkę misz -masz, sprzeczne koncepcje: "My" i "Ja" są żywcem wzięte z doktryny komunistycznej. A z drugiej strony co jest dziwne, pod kątem typowo logicznym, że racjonalny jest zachód, a irracjonalny dziki wschód. Dlatego nie jest dziwne, że to musiało podpaść pod kątem nie tylko doktrynalnym w Rosji/ZSRR, ale też po prostu żadnej władzy w Moskwie bez względu na barwy partyjne rządzących podobać sie to nie może. Można się w niekończenie głowić czemu ta prowokacja intelektualna ma służyć?


No ale zapewne lepiej ta powieść broni się jako typowo uniwersalna, bo obrona wolności ludzkiej ma znaczenie, zwłaszcza w czasach nam współczesnych, gdzie rządzących dysponują dobrą technologią i wiedzą jak to wykorzystywać do przeróżnych manipulacji politycznych. Nawet jeżeli każdy z nas uważa, że jest bytem indywidualnym, to za pośrednictwem różnych technik, jak np. trollowanie rządzący i tak podciągną naszą indywidualność pod jakiś kolektyw, którym łatwiej będzie rządzić. I nie trzeba de facto zmieniać ustroju, żeby jakiś Dobroczyńca, czy jakiś inny czort, Wielki Brat, itp. robił co chciał. Pod tym kątem patrząc to jest naprawdę genialne science fiction i to sto lat temu napisane i wciąż jest przerażająco aktualne. Nic dodać nic ująć na pewno warto znać tego typu książki. Zdecydowanie polecam.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz