Mike Resnick,
Bunt
cykl: Starship, t. 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2019 r.
ISBN: 9788375741681
liczba str.: 392
tytuł oryginału: Starship: Mutiny
tłumaczenie: Robert J. Szmidt
kategoria: science fiction
recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/50715/starship-bunt/opinia/91848169#opinia91848169
Rozpocząłem czytelniczą przygodę, która miejsce gdzieś w kosmosie. Ten cykl Mike’a Resnik’a przypomina Mass Effectowe, czy Star Warsowe uniwersum. Mowa tu nie tylko o różnorodności inteligentnych ras, ale też o wielkich, kosmicznych federacjach, a jak jest ich więcej niż jedna, to dochodzi do rywalizacji, a to jest wystarczający powód do wszczynania wojen.
I tutaj w tym Starshipowym cyklu mamy podobną sytuację, mamy do czynienia z rywalizacją Republiki i Federacją Teronii. W sumie dokładnie nie wiemy dlaczego jedni, czyli „nasi” są dobrzy, a ci drudzy „obcy” źli. No ale to jest pierwszy tom z pięciu więc autor ma na to czas. Zapewne nie muszę zapewniać, że planuję kontynuację czytania cyklu.
Oczywiście w całym zamieszaniu musi się znaleźć jakiś superman, który jak trzeba zbawi całą galaktykę, niczym jakiś komandor Shepard albo inny rycerz Jedi. Akcja zaczyna się od tego, że komandor Cole trafia na przestarzały statek wojenny „Teddy Roosevelt”, było to coś w rodzaju zesłania, bo niepokorny komandor robi kompetentnie co trzeba, ale niekoniecznie to jest zgodne z wytycznymi otrzymywanymi od dowództwa. Brzmi to jak spojler, bo w książce robi dokładnie to samo, pakuje się w kosmiczne awantury w których przynajmniej w teorii nie powinno go tam być.
Książka zaczyna się lekko, Big Bratherowo, bowiem czytelnik poznaje realia kosmicznej jednostki bojowej, sporo postaci, wśród których nie brakuje innych ras zrzeszonych w Republice, sojuszników ludzi zaś przeciwnicy Teroni, to same obce rasy. Przypuszczalnie tak sobie radzili w tym kosmosie, wiedzieli kto jest z kim i po robocie. Rzecz jasna zdarzały się wyjątki i w książce jest jeden z nich, kiedy jedna z planet która dotychczas jest neutralna, postanowiła przejść na stronę Teroni i o to się zaczęła niezła awantura. W tym sensie kosmos się nic a nic nie różni, że wojny wybuchają czy to o surowce, czy to o terytorium, dominację nad innymi, czy po prostu o jakieś inne solarisy czy kredyty, dolary, złoto, srebro i co tam jeszcze w kosmosie może być cennego, itp. Krótko mówiąc są to „całkiem ziemskie powody” do zrobienia rozróby. Krótko mówiąc Resnick przekonuje nas, że my nie jesteśmy, ani lepsi, ani gorsi od nich, obcych, inteligetnych ras z kosmosu.
Podsumowując, ta książka jest ciekawa, dobrze się czyta, szybko w miarę, przyjemnie, akcja pędzi jak szalona. Czyli w sam raz na wakacyjna aurę. Polecam.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz