Spowiedniczka
cykl: Miecz prawdy, t. 13
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania; 2008 r.
ISBN: 9788375101522
liczba str.: 544
tytuł oryginału: Confessor
tłumaczenie: Lucyna Targosz
kategoria: fantastyka, fantasy
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/7007/spowiedniczka/opinia/28267944#opinia28267944 )
Kontynuuję czytanie cyklu „Miecz prawdy”. Książka zatytułowana
„Spowiedniczka” jest ostatnim, finalnym tomem cyklu „Miecz prawdy”, chociaż z jakiegoś powodu autor postanowił dopisać kilka części przygód
Richarda, Khalan i reszty paczki. Ale teraz zajmijmy się książką
zatytułowaną „Spowiedniczka”. Przyznam mnie troszkę rozczarowała. W moim
przekonaniu, autor powinien zrobić z tego dwie części. Jeśli Goodkind
chciał, żeby Richard pograł sobie w Ja La, jako jeniec Imperialnego
Ładu, to mógł zrobić z tego jedną cześć, a zakończenie całego cyklu
jednak lepiej dopracować, już w kolejnym tomie, a więc dać tym
wydarzeniom należną mu rangę. A tak wychodzi na to, że świat się wali a
Richard, prorokowany mesjasz, ugania się za jakąś pieprzoną piłką? Dalej
czytelnik odnosi wrażenie, że jednak brakuje tutaj tej decydującej
bitwy, a nie, że Richard poddaje bez walki Pałac Ludu, a ostatecznym
zwycięstwie decyduje jakaś magiczna sztuczka, zwykłe cwaniactwo. A
jakby tego było mało, pokonanych, tym, którzy nie chcą magii wysyła w
cholerę do diabła czyli do nowego, stworzonego przez siebie świata. To
jest zbyt fantastyczne, nawet jak na fantastykę i kompletnie
nieprzemyślane. Bo jednak dobra koncepcja fantastyczna musi być spójna i
logiczna, nie może być tak, że logika jest naciągana aż do granic
niemożliwości. No bo co „ciemny lud to kupi?” No już bardziej
realistyczne byłoby ponowne ustanowienie zaświatowych granic, między
krainami i światami. A ta zabawa w Boga Richarda jest mocno naciągana. W
efekcie wynikł z tego sztuczny podział na tych, którzy chcą się modlić,
a tym którym nie jest potrzebna do niczego. Goodkind w najlepsze
poleciał antynomiami, czyli sprzecznościami. Zaprzeczył sam sobie. Bo z
jednej strony niemal we wszystkich tomach opisywał jakie znaczenie przez
tysiąclecia miała dla ludzi modlitwa do mistrza Rahla. Tu
nawet nie chodziło o to, że jest akt poddańczy Rahlowi, i magiczna
ochrona przed nawiedzającymi sny, ale też ta modlitwa dawała ludziom
otuchę w każdym tego słowa rozumieniu. Jednym z najważniejszych było,
że wojskowi są stalą przeciwko stali, a lord Rahl jest magią przeciwko
magii. Czytelnik ma wrażenie, że tym razem autor przeszarżował ze
spekulacjami natury psychologicznej. Do tej pory jako tako udawało się
autorowi utrzymywanie równowagi między psychologią, a wydarzeniami, co
sprawiało, że ten cykl jest ciekawy i chce się go czytać. Tym razem
chyba wyszło ewidentne zmęczenie pisaniem u autora. No bo zakończyć to
wszystko taką banalizą, to aż wstyd.
Oczywiście nie należy potępiać w czambuł całej tej książki, bo jednak ciekawych motywów jest bez liku, znalazł swój finał wątek zapomnienia przez wszystkich Khalan, a także jej amnezji jaką wywołał czar chainfire. Ryzykowne było, że Khalan dowie się wszystkiego i w konsekwencji plan odwrócenia tego czaru spali na panewce. Jak Richard i Khalan poradzą sobie z tym wszystkim. Przyjaciółka Richarda, siostra Nicci, znowu trafiła w niewolę Imperialnego Ładu, imperator miał wobec niej swoje plany i z zapałem i niesamowitym pożądaniem je realizował. Na swój sposób ją kochał, tylko nie potrafił okazywać tych uczuć. Nicci tych uczuć nie odwzajemniała, mimo, że mogła to wykorzystać i po prostu zostać tak jak Jagang miał w planach imperatorową. Ciekawą rolę odgrywa znowu mała Rachel. To ona przywróciła magiczną moc Richardowi. A także mamy pojedynek wiedźm Shoty i Six, obie nie są w ciemię bite. Jak ta rywalizacja się zakończy?
Oczywiście, osoby które przeczytały poprzednie części cyklu z chęcią przeczytają i ten tom. Ja oceniam „Spowiedniczkę” nieco powyżej przeciętnej, jak na Goodkinda bardzo słabo. No ale może autor spróbuje w kolejnych częściach się zrehabilitować. Jestem ciekaw. Polecam.
Ad.
* Nawiązując do klasyka z naszego politycznego podwórka, zapewne się domyślicie moi drodzy czytelnicy, że chodzi o Jacka Kurskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz