piątek, 18 września 2015

Terry Goodkind,



Wróżebna machina 


cykl: Miecz prawdy, t. 14 



Wydawnictwo:  Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 2012 r. 
ISBN:   9788375107968
liczba str. 360
tytuł oryginału:   The Omen Machine
tłumaczenie; Lucyna Targosz
kategoria; fantastyka, fantasy



 recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:











Goodkind postanowił kontynuować cykl „Miecz prawdy”, mimo, że właściwie zasadnicza fabuła cyklu została zakończona. Wojna z Imperialnym Ładem została wygrana, a wszyscy, którzy nie chcieli magii, w tym niemal wszyscy słudzy Opiekuna zostali przegnani precz! Jednak nawet magiczny świat fantastyczny nie jest ani piękny ani cudowny, bo co niektórzy słudzy Opiekuna jakoś się uchowali. Czyżby Richard amatorkę zrobił? A może po prostu przegnanie wszystkich sług Opiekuna było niemożliwe, bo przecież co to za koncepcja świata fantastycznego, która jest idealna? Bo przecież świat idealny nie jest, więc literackie koncepcje świata fantastycznego też nie mogą takie być.
 
No dobra wojna została wygrana, świat się kręci dalej. W zasadzie imperium D’Hary jest na tą chwilę jedynym supermocarsatwem, a jeżeli tak jest to nic dziwnego, że znajdą się chętni, którzy z chęcią zastąpią lorda Rahla i wypełnią jego trudne obowiązki jakim jest rządzenie krajem. Nie wiadomo skąd tworzy się poważna opozycja wobec Richarda Rahla i jego małżonki, matki spowiedniczki Khalan. Zastrzeżenie opozycjoniści maja jedno. Richard ukrywa proroctwa. A tych się pojawia bez liku i co ciekawe, niemal natychmiast są one spełniane. Z dotychczasowych rozważań o proroctwach w uniwersum Goodkinda wiemy, iż proroctwa rzadko są dosłowne, dalej ich chronologia jest niepewna, a jeszcze dalej niepewne są również odgałęzienia proroctw. Bo proroctwa zakładają istnienie wolnej woli, a więc rozgałęzienie to konsekwencja dokonania wyborów życiowych przez osoby, których proroctwa dotyczą. Jak wiemy, większość starożytnych proroctw dotyczyła misji Richarda, który jako czarodziej wojny, poszukiwacz prawdy i mistrz Rahl miał pokonać zło. Dosłowność proroctw to jednak coś nowego i nie dziwi tutaj sceptycyzm Richarda, że ktoś za tym stoi, kto ma za tym jakieś brudne interesy. Bardzo ciekawe jest to, że Richard odnajduje tytułową wróżebną machinę, która przez tysiąclecia była zamurowana, i nikt nie miał do niej dostępu. Jednak ktoś o tym wiedział i chciał, żeby istnienie owej machiny wyszło na światło dzienne dosłownie i w przenośni. Interesujące jest to, że machina wypluwa z siebie proroctwa niemal identycznej treści, co wszelkiej maści prorocy – amatorzy. Oczywiście dowiadujemy się kto za tym stoi, tą osobą jest Hannis Arc, biskup, tak postanowił nazwać funkcję tej postaci, prowincji Fujjin, zwaną też Mroczną krainą, bowiem podobno chodzą po niej żywe trupy. Hannis Arc ma cenną sojuszniczkę, jest nią zaszyta służka Jitt. Nicci ostrzegła Richarda, że wszyscy są bezbronni wobec jej magii. Podpowiedź, jak sobie poradzić, dała wróżebna machina. Jak ją Richard wykorzysta? Czy poradzi sobie z zaszytą służką? Podążał tam z kilku powodów, jeden z nich, to oczywiście Khalan, która w ręce tej mało sympatycznej postaci trafiła. 


Goodkind postanowił ograniczyć do minimum spekulacje natury psychologicznej i na tym ta książka traci. Bez tych intelektualnych kombinacji cykl „Miecz prawdy” traci coś co jest naprawdę cenne i wartościowe. Akcja teoretycznie jakaś jest od samego początku. Zaczyna się w momencie ślubu Cary i Benjamina. Potem Richard i Khalan trafiają na Henrika, który wypowiada pierwsze proroctwo, „że mrok, w Pałacu Ludu, szuka mroku”


Tych którzy przebrnęli przez całych cykl „Miecz prawdy” zapewne i tak przeczytają „Wróżebną machinę”, w moim przekonaniu ta część jest troszkę lepsza od poprzedniej części zatytułowanej „Spowiedniczka” jednak jakiegoś wielkiego zachwytu nie ma. Widać, że Goodkind się po prostu wypalił twórczo. Raczej nie spodziewam się jakiś cudów po kolejnych częściach, choć chciałbym się mylić, bo jednak wciągnęły mnie losy Richarda, Khalan i reszty paczki i fajnie, gdyby ich przygody zostały ciekawie opowiedziane. No ale cóż, pożyjemy, zobaczymy, przeczytamy, zrecenzujemy. 


Przeczytajcie jeśli chcecie moi drodzy czytelnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz