Robert Silverberg,
Valentine Pontifex
cykl: Kroniki Majipooru, t. 3
Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: 2009
ISBN: 9788375900194
liczba str.: 456
tytuł oryginału: Valentine Pontifex
tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
kategoria: science fiction
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/55066/valentine-pontifex/opinia/43082251#opinia43082251 )

Tak, tak, to nie przypadek, że słowo zagłada się pojawiło, bowiem takie zagrożenie stworzyli Metamorfowie, Ni Moja i inne piękne miasta planety w niebywale szybkim czasie obróciły się w ruiny w sensie dosłownym, a to tylko symbol, bo przecież chodzi o mieszkańców miast, którzy przeżyli gehennę, najpierw szybko galopowała inflacja, bo nawet na wojnie ktoś musiał dobrze zarobić, a potem z kompletnym brakiem dostaw żywności. Czyli mamy w pewnym sensie podobnie jak w serii „Uniwersum Diuna” Franka i Briana Herbertów, ojca i syna, z eschatologiczną koncepcją końca czasów. Kres Majipooru był bliski, gdyby ambitny i zły Faraataa zdołał wypuścić wszystkie niebezpieczne stworzenia, efekt genetycznych eksperymentów, niebywałą broń biologiczną z planety nic by nie zostało i nawet Metamorfowie nie mieli by z tego żadnych korzyści, bo razem z innymi 20 miliardami mieszkańców musieliby ją opuścić. Jest to specyficzne ostrzeżenie nawiązujące do literatury typowo postapokaliptycznej, że jeżeli się posiada broń, która może spowodować zagładę planety, to lepiej jej użycie przemyśleć milion razy zanim naciśnie się pewien przycisk z czarnej walizki. Na koncepcjach końcu czasów motywy typowo religijne się nie kończą. Majipoorczycy mają boginię, którą zapewne uznają wszystkie rasy planety. Ale swoich bogów mają Metamorfowie, są nimi smoki morskie, które wtedy kiedy to jest konieczne potrafią wpływać na historie Majipooru. Czy tak wydarzy się również teraz w obliczu kryzysu mogącego zniszczyć planetę?
Przy okazji główkowania na temat refleksji typowo filologicznych mamy informacje, że mieszkańcy Majipooru posługują się językiem majipoorskim, a więc jest to zapewne jakaś ewolucja języków ziemskich oraz języków pozaziemskich. Ciekawe jak ta lingwistyczna wymiana kulturowa przebiegała? Niewątpliwie jej efekt jest wiadomy. Mieszkańcy Majipooru stworzyli nową, oryginalną społeczność. Na pewno nie jest społecznością idealną, bo wojny, kryzysy gospodarcze, i wszelkie inne problemy są jak wszędzie w całym kosmosie. Struktura społeczna też jest interesująca, z każdym tomem czytelnik dowiaduje się coraz więcej. Przypomina to ziemskie średniowiecze, przypominające strukturę feudalną, chodź też nie do końca, funkcjonuje wynalazczość i produkcja dóbr materialnych, także na wysokim poziomie. Co prawda spora część tych wynalazków uchodzi za pamiątkę złotej starożytności czyli tych lepszych czasów, ale znowu nie przesadzajmy, zarówno rejestr dusz z labiryntu działa dobrze przez tysiąclecia, jak i urządzenia klimatyczne na Górze Zamkowej również. Wniosek jest jeden szkolenie kadr inżynierskich funkcjonuje na Majipoorze sprawnie. Silverberga interesuje rolnictwo, mamy tu chociażby refleksję na temat GMO, czyli zmodyfikowanej genetycznie żywności, autor zaleca w tej materii wysoko posuniętą ostrożność.
Czyli podsumowując, podjęta przez
autora całościowego spojrzenia na tą planetę, również pod katem
zagadnień typowo gospodarczych jest niewątpliwie bezprecedensowa. A
wszystko to robi w sposób zaskakujący, czytelnika ten literacki Majipoor
wciąga niesamowicie, świadczy to o wybitnym kunszcie literackim autora.
Swoją drogą dowiemy się pewnie przy okazji jak odbywa się kontakt z
innymi planetami w kosmosie. Bo chodź można odnieść łudzące wrażenie, że
Majipoor z jakiegoś powodu jest odizolowany, to jednak tak nie jest.
Valentine w pierwszym tomie poznał nowego przybysza z kosmosu, nawet
jego ekipa wyrwała go z rąk Metamorfów ratując mu tym samym życie,
czyli skądś się wziął na prowincji Majipooru jaką był las Metamorfów?
Jest też informacja o bibliotece Góry Zamkowej, że ma ona w posiadaniu
woluminy wydane w całym kosmosie, tzn. że skądś się one tam wzięły?
Autor te wszystkie informacje dotyczące funkcjonowania Majipooru dawkuje
stopniowo rozbudzając niesamowicie ciekawość swoich czytelników.
Niewątpliwie, powtarzam się, wiem, to jest wybitna maestria literacka
Silverberga.
Książka jest po prostu fascynująca. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz