piątek, 2 stycznia 2015

 Allan Akab, 


Więzień układu


Wydawnictwo:    Ifryt
Data wydania: 2011 r. 
ISBN: 9788362980086
liczba stron: 534
tytuł oryginału: -------------
tłumaczenie: ----------
kategoria; fantastyka, science fiction




(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/94373/wiezien-ukladu-tom-1/opinia/13563213#opinia13563213   )   

 


Ostra jazda bez trzymanki! 


Mamy tutaj wykreowany świat literacki przy którym „Rok 1984” Orwella to bajeczki dla grzecznych dzieci. mimo, że to dzieci w książce "Więzień układu" są głównymi bohaterami, to jednak recenzowana książka szokuje bardziej od klasyka. Mimo, że przecież trudno nazwać świat Orwellowski kolorowym. 


Oczywiście inspiracji literackich w "Więźniu Układu" można doszukać się więcej. Widać ewidentnie, że Alan Akab, to pseudonim nawiązuję również do cyklu "Kroniki Diuny" Główni bohaterowie zniewoleni przez Wielkiego Brata, czyli przez Układ chcą spieprzać na Arakis.* Ten wykreowany świat przypomina świat Diuny, z jednym zastrzeżeniem, jeżeli to jest świat Diuny, to koniecznie musi być przed Dżihad Butleriańską, bo maszynerii jest tu pełno. Ciekawe jest to, że sporo przeróżnej graciarni ma ufocką proweniencję, czyli rząd intergalaktyczny prowadzi jakiś handel, a może wojny, nie jest to precyzyjnie wyjaśnione z obcymi, kosmicznymi cywilizacjami. 


Całą imprezę, rzeczywistość rozpracowanego przez autora uniwersum, widzimy przede wszystkim z punktu widzenia 10 latków, uczniów piątej klasy, szkoły powszechnej, która umiejscowiona jest na stacji orbitalnej w pobliżu Ziemi. Mamy tutaj kompletnie zdehumanizowaną i strasznie brutalną rzeczywistość szkolną, gdzie homo homini lupus est* , w tej sentencji nie ma przesady, bowiem mamy tu bowiem totalne zezwierzęcenie. Zadaniem ucznia nie jest nauka, ale przetrwanie tego cyrku, a czasem nawet przeżycie, bo „wypadki” się zdarzają. Taka szkoła to doskonałe środowisko do rekrutacji do organizacji przestępczych, bo te grupki szkolne działają jak mafia, bicia i okradania, młodszych przez starszych są na porządku dziennym, mamy też regularne bitwy grup szkolnych, jak to oni nazywają interesami. Skarga, lub zrobienie czegoś co zainteresuje dorosłych jest uznawane za zbrodnię i surowo karane przez całą społeczność uczniowską. A więc uczniowie dowiadują się w tej szkole jak działa system, zwany Układem. Ciekawe, że dorośli teoretycznie o niczym nie wiedzą, bo jest opozycja: dzieci - dorośli, i jedni i drudzy żyją w swoich światach. Ale po pierwsze są tzw pluskwy, że wiadomo, gdzie dziecko jest, ale niby nie wiadomo, że jakaś grupa brudasów akurat regularnie i systematycznie dziecko tłucze. A po drugie przecież ci dorośli kończyli przecież te same szkoły. Zakładając nawet, że ta konkretna szkoła jest wyjątkowa, bo środowisko stacji orbitalnej jest troszkę inne, to jednak jacyś dorośli tą placówkę edukacyjną skończyli, i co mają gdzieś co się z ich dziećmi dzieje? Widocznie myślą, że tak musi być, bo szkoła, taka brutalna szkoła przygotuje ich do życia. Te dzieci nie mają żadnego dzieciństwa, bo muszą myśleć jak dorośli, muszą przeżyć. 


Ciekawy motyw, że jest względna swoboda wypowiedzi, bo na orbicie jako stacji przeładunkowej niczym w porcie docierają różne informacje z całego kosmosu, ale za to nie ma swobody poruszania, jak ktoś tu trafia, to nie może orbity opuścić. A jak widać to jest mało sympatyczne miejsce, to próby ucieczki się zdarzają. Podejmuje je chociażby ojciec Arto. Inżynier Wilan kombinuje jak tu zorganizować sobie i swojej rodzinie ucieczkę ze stacji orbitalnej. Nie dowiadujemy się czym te wysiłki się zakończyły, bowiem książka to pierwsza część, co sprawia, że trudno podsumować całość, skoro opowieść gdzieś tam się urywa. 


Główni bohaterowie to grupa uczniów 5 klasy, której przywódcą jest Arto. To bardzo ciekawa postać. Arto próbuje jakoś organizować swoja grupę i zdobywać szacunek, również starszaków, co samo w sobie jest ewenementem. Podstawowy podział w takiej grupie to wojownicy i jajcogłowi. Wojownicy maja dbać o bezpieczeństwo grupy, czasem biorą udział w bitwach. Natomiast jajcogłowi mają za zadanie tak kombinować, żeby cała grupa zdała do następnej klasy, bo przecież prawdziwy wojownik nie będzie się zajmował takimi drobiazgami jak zdobywanie wiedzy, odrabianie lekcji, sobie głowy zawracał. Mamy też Iwena, który przybył z Ziemi. Próbuje się dostosować do zastanej rzeczywistości. Widać Ziemskie szkoły są jeszcze w miarę normalne, a ta szkoła nieustanne pole bitwy na którym odbywa się regularna wojna. Szkoda, że trochę słabo autor rozpracował jak w takim interesie jak ta szkoła odnajdują się dziewczynki. Mamy tylko Ros, starszą siostrę Iwena, która sobie radzi zdecydowanie lepiej od niego. Twardzielom w szkole jak trzeba Ros potrafi porządnie w jaja przyłożyć. Czyli jak można się domyślać również dziewczynki, żeby przeżyć i nie być regularnie gwałcone, było nie było, to dzikusy przecież, muszą być jeszcze twardsze od chłopaków. 


Podsumowując, książka jest całkiem przyzwoita, na pewno szokuje i daje do myślenia, zarówno rzeczywistość szkolna jak i całe uniwersum, całkiem zgrabnie opisane. Można do tej książki zerknąć i przeczytać. 






Ad.
* W tekście Herberta jedną z nazw planety Diuna jest Arrakis
** Człowiek człowiekowi wilkiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz