czwartek, 8 stycznia 2015

Brian Herbert,
Kevin J. Anderson, 


Wichry Diuny 


cykl: Bohaterowie Diuny, t. 2 


seria: Uniwersum Diuna



Wydawnictwo:   Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania; 2011 r.
ISBN: 9788375105735
liczba str.; 504
tytuł oryginału:  The Winds of Dune
tłumaczenie: Andrzej Jankowski
kategoria: fantastyka, science fiction





recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/114001/wichry-diuny/opinia/15088798#opinia15088798    )    







„Wichry Diuny” to bezpośrednia kontynuacja „Paula z Diuny”. Co ciekawe ta książka jest poświęcona regencji Alii Dziwnej, siostry Paula, a tak naprawdę poznajemy jeszcze lepiej Paula Muad’Diba. Interesujące jest to, że mamy tu nie tylko portret władcy imperatora, a także fremeńskiego mesjasza ale przede wszystkim autorzy próbują nakreślić Paula jako zwykłego człowieka, który wcale nie jest ideałem. Jako człowiek i jako władca robi błędy, bo czyż na przykład unicestwienie 90 planet można tłumaczyć tylko i wyłącznie wizjami jakie ma Paul w czasie konsumowania esencji przyprawowej? Czy po prostu dżihad jest samonakrecającą się maszynerią przemocy, którą Paul musi podążać bo zasadzie nie ma innego wyjścia. Pozostaje pytanie czy Paul Muad’Dib nadal jest zwykłym człowiekiem?
 


Niewątpliwie to co my tu mamy to bardzo dobre uzupełnienie „Kronik Diuny” Franka Herberta. Szczególnie rozpracowany mamy motyw przyjaźni Paula i Bronso Verniusa. Przy tej okazji dowiadujemy się jakim sposobem jeden i drugi nauczyli się manipulować ludźmi. Tylko inny robi to na swój sposób. Paul został wybitnym politykiem a ten drugi udowadnia, że jego przyjaciel Paul jest sobą. Żeby przeżyć i nie dać się złapać musi być sprytny. Ten motyw przyjaźni Bronso i Paula zainteresował autorów w szczególności. Oficjalnie Ci panowie są wrogami, w dodatku Bronso upublicznia prawdę o Paulu Muad’Dibie, pisze o nim, że jest po prostu normalnym człowiekiem, za co przyjdzie mu zapłacić olbrzymią cenę, najwyższą, zapłaci własnym życiem, bo go w końcu dorwą ludzie regentki Alii. Bronso w jego działalności wspiera lady Jessica i Gurney Halleck i wiele innych postaci, w tym maskaradnicy. Ogólnie paskudne typki, ale czasami bywa, że złe postaci odgrywają czasem, nawet wbrew sobie dobre role. Dowiadujemy się zaskakujących rzeczy, że Bronso i koncepcja pisania o Paulu takim jakim jest naprawdę powstał w głowie samego Paula. To Paul poprosił przyjaciela, żeby podjął się tej niezwykle trudnej misji i pisaniem prawdy zdjął z niego ogum świętości jakie przysługuje mesjaszowi, który prowadzi Fremenów i nie tylko przecież na dżihad. I tu jest pewien kłopot natury czysto politycznej, bo przecież osoba Paula to jest byt ideologicznie polityczny. To zwycięzcy piszą historię. I tu na zlecenie Paula i Alii, rolę nie tyle dziejopisarza, a raczej ideologa odgrywa księżniczka Irulana, żona Paula. 


Ta książka ma strukturę podobną co poprzednia część cyklu "Bohaterowie Diuny”, mamy naprzemienność rozdziałów, a wiec co chwila wchodzimy w retrospekcje, ma to na celu, w tej części to jest bardziej widoczne, zrozumienie kim był Paul. Czytelnik ma zrozumieć, że Paulowi nie odbiło tylko dlatego, że zdobył władzę i jest najpotężniejszym człowiekiem w Starym Imperium. Po prostu musi podążać swoja drogą, bo nie ma innego wyjścia, ale w głębi serca pozostał tym samym Paulem Atrydą, może czasem sobie nie radzi z tą władzą, odpowiedzialnością i wszystkimi problemami, ale czy normalny człowiek jest w stanie temu wszystkiemu sprostać? Dobre pytanie. Pual przynajmniej ma tego świadomość i dobrowolnie po 14 latach sprawowania władzy odchodzi na pustynię. Pojawi się później jako kaznodzieja i będzie wszystkich surowo oceniał i opieprzał, zanim trafi w niego zabłąkany sztylet. 


Książka jest niewątpliwie ciekawa.
Przeczytać warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz