środa, 14 stycznia 2015

Vladimir Ślechta,  

Projekt Berserker 



Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania:  2010 r. 
ISBN:  9788375740714
liczba str.: 312
tytuł oryginału: Projekt Bersekr
tłumaczenie: Michał Górny 
kategoria: fantastyka, postapokalipsa




(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

  http;//lubimyczytac.pl/ksiazka/74161/projekt-berserker/opinia/6538262#opinia6538262

)






Bardzo ciekawa fantastyka post apokaliptyczna w czeskiej perspektywie. Czas po drugiej wojnie energetycznej, około połowy XXIII wieku. Republika Czeska zwana tutaj jest Regencją Bojeni, stolica jest w tym samym miejscu zwana Pargą, nad rzeką Bełtawą, a nie Wełtawą. Narodowy symbol Czech katedra św Wita jest w ruinie, nikt nie ma środków, na to, żeby ją restaurować. Czechy stanowią Europejskie kresy cywilizacji, odrodziła się Rzesza, zwana tutaj cesarstwem. Realia przypominają późne średniowiecze z tą różnicą, że ocalały pewne nieliczne dobra materialne, do których ma dostęp nowa post apokaliptyczna arystokracja. Wspomniałem, że Czechy to cywilizacyjne kresy, a Śląsk i dalej na północ i wschód, to radioaktywna dżungla, żyją tam jacyś dzicy ludzie na poziomie epoki kamiennej. Ognisko rozpalają krzemieniem i takie tam. Mamy dialog głównych bohaterów Gouverneta Finka i młodej Joruki. Ona mówi, że to wszystko widziała w muzeum, że czuje się jakby wypieprzyło ją tysiące lat w przeszłość, a on odpowiada, że jeżeli już to w przyszłość, że wszystkich to czeka, bo i te resztki cywilizacji kiedyś diabli weźmie. Bo i w Bojenii i cesarstwie to są ochłapy cywilizacji. Ludzi dziesiątkują choroby, sztucznie wyprodukowane w laboratoriach wojskowych, a także efekty promieniowania i różnych dziwnych eksperymentów. Tutaj mamy krajobraz księżycowy, opisy czerwonego nieba itp. Ta cywilizacja nie ma energii, bo ludzie z poprzednich epok, nazywani tutaj globalną cywilizacją atlantycką, wyczerpali wszystko co się dało i nic nie zostawili, dla potomnych, szykując cywilizacji zagładę. 




Głównym bohaterem jest Gouvernet Fink, skądindinąd postać ciekawie wykreowana. Fink jest negocjatorem, bardzo ryzykowne zajęcie, łatwo można w ramach promocji życie stracić, wszak w wojsku szajbusów nie brakuje i któremuś może zwyczajnie odwalić i zabłąkana kulka może załatwić sprawę. Widać Fink jest w tym dobry, jest psychologiem z wykształcenia, i jakoś sobie z tym radzi. Zazwyczaj nie używa broni, ale w bitwie pod Laramissą dostał opętańczego szału i niemal wszystkich wrogów sam wytłukł.

Wydało się, że ktoś kto robi na ludziach paskudne eksperymenty, za pomocą chemii, nie są to narkotyki, przerabia ludzi na cyborgi bojowe. Ludzie, mają nie myśleć, tylko robić, w czasie wojen, za maszyny do zabijania. Tajemnice tą wyjaśnia główny bohater, spotyka swoją daleką krewną, córkę regenta, czyli szefa państwa, i podejmują się tej misji. Jorika szuka Patrycji, przyjaciółki, a Finka wrobiła matka Patrycji, nosząca to samo imię, arystokratka, a więc osoba wpływowa. Ekipa podejmując się tej misji specjalnej wyrusza po zagranicę Bojenii, gdzieś na Śląsk, szukać wyjaśnienia zaginięcia młodej Patrycji. 




Historia wydawać się może banalna, ale jednak całkiem przyzwoicie napisana. Świat wykreowany przez autora jest logiczny, zabójczo logiczny, bo mowa o tym, że my nie doceniamy tego co mamy, i jak dalej będziemy prowadzić tak wybitnie ekspansywną dla planety politykę, to po prostu wszystko diabli weźmie, przyszykujemy sobie zagładę cywilizacji. W tego typu książkach jest zawarte, całkiem serio ostrzeżenie, że jeżeli nasza cywilizacja ma być postępowa, to trzeba trochę rzeczy pozmieniać, robić wszystko z głową. O tych sprawach coraz głośniej naukowcy się wypowiadają, a więc nie jest to wymyślanie niestworzonych, fantazjowanie. Tego typu literatura fantastyczna jest ostra, daje do myślenia i bardzo dobrze, tak ma być, bo dobra fantastyka powinna czasem dać do myślenia, nie jest tylko i wyłącznie rozrywką.




Spokojnie można przeczytać...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz