poniedziałek, 19 stycznia 2015

 Piotr Bojarski, 


Kryptonim Posen  



Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2011 r. 
ISBN:    9788372785060
liczba str. : 312
tytuł oryginału: -----------
tłumaczenie: -----------
kategoria: thriller, sensacja, kryminał, historia alternatywna 



(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl: 

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/94264/kryptonim-posen/opinia/3631666#opinia3631666  )  




Całkiem przyzwoita książka. Z jednej strony klasyczna historical fiction, czyli historia alternatywna, a z drugiej kryminał. Mamy przy okazji próbę rozpracowania kwestii historycznej, co by się stało jakby nasze władze zgodziły się na dyktat Niemców i oddali nazistowskim Niemcom tzw.
 " korytarz" i w konsekwencji doszłoby nie doszłoby do ataku naszych zachodnich sąsiadów na Polskę 1 września 1939 r. Zamiast klęski wrześniowej, nieuniknionej, jeżeli któryś z naszych polityków trzeźwo myślał, to zdawał sobie z tego sprawę, mielibyśmy sojusz z Niemcami. Tym krajem którym rządziła NSDAP i szalony przywódca, zarówno partii, jak i całego państwa fuhrer Adolf Hitler, tu się nic nie zmienia, nie zapominajmy o tym! Przypuszczalnie ten pakt z diabłem mógł doprowadzić do tego, że nasze wojska wraz z Wehrmachtem ruszyłaby na ZSRR, a kto wie czy nie tylko. Bo to jest ciekawa kwestia; na jakich zasadach byłby ten sojusz? Czy nasze władze zostałyby zmuszone do tego, żeby pobrudzić sobie rączki współudziałem w zbrodniach nazistowskich? Tego autor jednoznacznie nie rozstrzyga. Z książki wynika, że władze udawałyby, że nic nie wiedzą. Ale jeżeli mimo tego sojuszu powstałaby fabryka śmierci w Oświęcimiu, nikt by w to nie uwierzył. Czy taki scenariusz był możliwy? To jest ciekawe pytanie, ale jeszcze ciekawsze: czy dla nas byłaby to dobra opcja? Wszak polityka to jest gra interesów, często paskudnie brudnych interesów. A więc czy władze po obydwu stronach Odry miałyby interes w tym sojuszu? Nie zapominajmy o ZSRR, które u progu tej światowej zadymy odegrało kluczową rolę, wiec tutaj też to byłaby sprawa kluczowa.
 
U Bojarskiego plan jaki zrealizowali Niemcy był bardziej perfidny niż w rzeczywistości, najpierw przy wykorzystaniu polskiego potencjału wojennego wygrali z Rosją, wyrzucając Armię Czerwoną daleko na Syberię, a potem na deser rozprawili się z Polską, bo w tym momencie oddzielała Starą Rzeszę od Nowej Rzeszy na wschodzie. To nawet nie byłaby inwazja, bo wroga armia już była w środku kraju. Nikt by nie raczył tego zauważyć, sami byśmy byli sobie winni. A więc miałoby to swoje konsekwencje w całej historii świata. Pisałem już przy okazji recenzji "Przypadku Adolfa H." o broni atomowej. Gdyby Niemcy wynaleźli lub zdobyli broń atomową, mogłoby się okazać, że szybko byłoby pozamiatane. Więc okres lat 40 – tych był bardziej niebezpieczny dla historii ludzkości niż nam się wydaje. To, że skończyło się tylko na dwóch japońskich miastach to cud właściwie. Bo eksplozje w Hiroszimie i Nagasaki udowadniają nam empirycznie, że atomówki musiały wybuchnąć i bez tego nie ma sensu pisać poważnych rozważań o alternatywnych koncepcjach II wojnie światowej.



Po tych rozważaniach historycznych i alternatywno-historycznych niezbędnych dla zrozumienia sprawy, przejdźmy do sedna. Mamy sierpień 1944 r. tuż po zwycięskiej wojnie z ZSRR. Miejsce akcji Poznań. Sprawa typowo kryminalna, ktoś zabija, seryjnie zabija! To się zdarza, i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że zamordowani byli agentami wydziału drugiego Polskiego wywiadu. Sprawę tajemniczych morderstw próbuje rozwikłać komisarz Zbigniew Kaczmarek. W Poznańskiej komendzie pojawiają się przedstawiciele specsłużb kapitan Lekki i porucznik Szkot, mówią, że sprawę trzeba rozwikłać, ze względu na sprawę bezpieczeństwa Polski, ale nic więcej, zasłonili się tajemnicą państwową. Gdy już się wydało kilka dni później co to za tajemnica, było praktycznie po zawodach, bo wrogie wojsko było już w drodze. Kaczmarek i jego kumpel Janusz Krzepki, który włączył się do akcji, gdy kolejną z ofiar mordercy był jego przyjaciel Jan Pióro. Kaczmarek i Krzepki najpierw omyłkowo dorwali dr Wise, esesmana, a potem prawdziwego zbira, bliźniaczo do Niemca podobnego. Lecz to właściwie przestało mieć znaczenie, bo bomby w całym kraju zaczęły wybuchać. To był blitzkrieg! Szybka akcja! Posen – kryptonim akcji, niemiecka nazwa miasta Poznań, z punktu widzenia Niemców sukces, osiągnęli co chcieli. 


Bardzo ciekawa zabawa z historią, zarówno pod kątem, jako ciekawy głos w rozważaniach o historii XX w. czy warto było walczyć 1 IX 1939 r. i 1 VIII 1944 r.? jak i pod tym względem, że jest to kawałek dobrej literatury. Czyta się szybko i przyjemnie. Autor odtworzył realia Poznania końcówki lat 30 - tych. Dla mieszkańców tego miasta dodatkowy atut, ale i pozostali czytelnicy się nie zawiodą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz