niedziela, 11 stycznia 2015

 Wojciech Dutka, 


Krew faraonów  


Wydawnictwo:   Albatros - Andrzej Kuryłowicz
Data wydania: 2005 r.
ISBN:  8373591761
liczba str. : 400
tytuł oryginału: -----------
tłumaczenie; ----------
kategoria; powieść historyczna






recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/28893/krew-faraonow/opinia/641467#opinia641467  ) 




Jakiś czas temu przeczytałem książkę "Krew faraonów" Wojciecha Dutki, jest dosyć ciekawa, nie tylko dlatego, że jest powieścią historyczną, ale też ze względu na walory uniwersalne. To taka nieco pokręcona historia, akcja toczy się w starożytności w Egipcie i nie tylko.


Mamy dwóch głównych bohaterów: jeden to młody kapłan Anchnum, a drugi niewolnik Ursilis, był niewolnikiem jednego z urzędników królewskich. Ponieważ byli młodymi ludźmi poznali się i zostali przyjaciółmi i przysięgli sobie, że jeden drugiego nigdy nie opuści i zawsze będą sobie bliscy. Jednak pojawiły się nowe okoliczności, niemalże natychmiast obydwoje muszą uciec z Egiptu, bo zaczęło wychodzić na jaw kim jest ten kapłan, że jest pretendentem do tronu. Stanowiło to polityczne zagrożenie dla władzy, kobiety faraona; Hatszepsut, tak było książce. ( A po prawdzie Hatszepsut była regentką Totmesa III ).


No więc zmykali do Babilonu, drugiego mocarstwa owych czasów. Po drodze poznali kupę ludzi dobrych i złych. Tak bywa. Potem się okazało, że ten niewolnik pochodzi z rodziny królewskiej, został królem Hetytów. Natomiast Anchnum, gdy już wrócił do siebie, został faraonem Totmesem III właśnie, jednym z wybitniejszych władców Egipskich. Gdy objął władzę uznał za stosowne zrobić zadymę w Syrii i tam też wepchali się Hetyci, mieli taki paskudny zwyczaj pchać się gdzie nikt ich nie chciał, bo mieli swoje interesy.


Tak więc oba państwa Egipt i Hetyci, były w stanie wojny, a obaj władcy, którzy byli przyjaciółmi, stanęli po przeciwnych stronach na polu bitwy. Widać fortuna potrafi być złośliwa, zmusiła ich do tego, że obaj musieli zadać sobie pytanie czy dla nich ważniejsza jest młodzieńcza przyjaźń czy interesy polityczne krajów które reprezentują?


Mamy tutaj dwie drogi Ursilis buntował się przeciwko temu i chcąc dotrzymać przysięgi musiał się zabić, bo dla niego władza była nic nie warta, jeśli zmuszała go do tego, żeby stanął przeciwko przyjacielowi i robił coś wbrew sobie. Natomiast Anchnum - Totmes nie miał tych skrupułów objął władzę i bez wahania zdradził przyjaciela, praktycznie stracił ludzi, którzy go kochali.
Po prostu dla niego polityka, prestiż, władza, pieniądze, a więc wszystko co można osiągnąć okazały się ważniejsze od prawdziwej przyjaźni, stracił coś co jest bezcenne. Został sam, była to samotność władcy. Okazało się, że Totmes miał brata bliźniaka, został oskarżony o zdradę i wydalony z kraju. To był raczej pretekst. Choć faktem było, że Ursilis nawiązał kontakt z nim, z powodów sentymentalnych raczej. Powiedział mu jak było.
Ale dla Aszerkara, brata bliźniaka faraona, była to wiedza niebezpieczna.


To nic nowego w historii, tej jak najbardziej prawdziwej, że władcy rozprawiali się z rodzonymi braćmi, bo stanowili dla nich zagrożenie typowo polityczne. To było na porządku dziennym.
Jaki z tego morał? M. in. że z polityki nic dobrego nie wynika, bo władza zmienia ludzi nie do poznania. Jak to stwierdził lord Ancton, "władza absolutna deprawuje absolutnie". Coś w tym jest.


Polecam bardzo dobra powieść przygodowa i historyczna, inspirowana twórczością Christiana Jacq'a, z niesamowitą głębią.



Zdecydowanie warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz