środa, 21 stycznia 2015

 Marcin Mortka, 



Ragnarok 1940



cykl: Ragnarok 1940,  t. 2 
 ( zrecenzowałem całość )


Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania; 2008 r. 
ISBN: 9788360505823
liczba str. 512
tytuł oryginału: -----------
tłumaczenie: --------
kategoria: fantastyka 




(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:                    

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4023/ragnarok-1940-tom-2/opinia/2062805#opinia2062805  )

 

 


Bardzo ciekawa książka. Koncepcja historii alternatywnej. Mamy rok 1940. Wikingowie, a raczej koalicja napada na Wielką Brytanię. Wikingowie są poganami, wyznają tradycyjną wiarę w Odyna, Thora, i wiele, wiele bóstw.  Nawiązania do Wikińskich sag są tutaj ciekawe, możliwe, że autor trochę zna temat, a przynajmniej się przygotował do pisania książki. Przywódcom Wikińskim marzy się nawiązanie do dzieła przodków, czyli puszczania z dymem całej Europy i przelewanie krwi, no i grabież, no bo przecież prawdziwi Wikingowie byli wybitnymi złodziejami, żeby być godnymi wojowniczych przodków. 


Trochę faktów, z rzeczywistości 1940 z jaką mamy do czynienia.
Rosja nadal jest carska, komuniści zostali przepędzeni, Włochami Rządzi Mussolini i trochę miesza w Afryce do spółki z Wikingami.
Stanów nie ma, jest za Winlandia, jedno z państw Wikińskich, którą chyba trzeba, o ile dobrze zrozumiałem, ulokować gdzieś w Ameryce. Premierem Anglii jest Chamberlain i cieszy się, że zawarł pokój, taki jak naprawdę z Hitlerem, z Wikingami. Churchill umiera przed tymi wydarzeniami.


Głównym bohaterem jest Anglik Jeremi Baldwin, słynny dziennikarz jednej z Londyńskich gazet. Baldwin przypadkowo wdaje się w tą całą awanturę. Pierwszy wykrywa Wikiński spisek mający na celu rozpętanie wojny.  Na początku pies z kulawą nogą mu wierzy, no ale jednak w końcu służby specjalne zostały zmuszone przez Wikingów, żeby uwierzyć Baldwinowi.
I takim to sposobem uczestniczy nasz bohater w tej awanturze, aż do lądowania lotników RAF-u na Islandii w celu zburzenia tajnej bazy wojskowej i odwróceniem losów wojny, zdaje się już przesądzonych. Wojska wroga były bardzo blisko Londynu i raczej nie zanosiło się na to, żeby ktoś był w stanie przeszkodzić im w zajęciu stolicy. Wielkiej Brytanii nikt nie popiera, bo jakoś nikomu nie śpieszy się, żeby umierać za Londyn i Manchester, z wyjątkiem Polaków, którzy ogłosili krucjatę i napadli na jedno sąsiadujących z naszym krajem państw Wikińskich. 


Czytając tę książkę, nie wiem czemu, wyraz Polska pada raptem w jednym zdaniu, ma się nieodparte wrażenie, że autor chce zemścić na kartach powieści na cholernych Angolach, że nie chcieli za Gdańsk umierać w 1939 r. i sprzedali Polskę Stalinowi po wojnie i stąd wymyślił tych całych Wikingów.


Zaskakujący i śmieszny zarazem jest motyw spotkania Baldwina z Tolkienem w bibliotece. 


Książkę czyta się naprawdę fajnie i szybko. Jej przeczytanie daje czytelnikowi sporo satysfakcji. Jest pisana na granicy stylów powieści sensacyjnej, szpiegowskiej, wojennej i fantasy, no bo przecież tej rzeczywistości nie ma. Bardzo ciekawe połączenie. 


Książka jest warta tego, żeby do niej zajrzeć i wciągnąć się, inaczej się nie da. Polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz