Umberto Eco,
Tajemniczy płomień królowej Loany
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania; 2005 r.
ISBN: 8373921168
liczba str. 454
tytuł oryginału: La misteriosa fiamma della regina Loana
tłumaczenie: Krzysztof Żaboklicki
kategoria: literatura piękna
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
Być może przypominacie sobie moją recenzję "Sputnik sweethaert"
Murakamiego. Tam było, że średnio rozgarnięta 22 latka Sumire, zatraciła
samą siebie, całkowicie poddała się wpływom Miu, wykształconej 40
latki, którą Sumire była zafascynowana. Czemu o tym piszę? Ponieważ
książka którą się teraz zajmuję ma coś z tym wspólnego. Bo w tej książce
być może biedna, zagubiona Sumire znalazłaby recepty jak odnaleźć
swoje zagubione "Ja"?
O tym właśnie, o odzyskiwaniu swojej własnej osobowości właśnie
traktuje książka Umberto Eco "Tajemniczy płomień królowej Loany" . Przy
czym trzeba wspomnieć, że królowa Loana jest fikcyjną postacią z
komiksów, która dla głównego bohatera stanowiła klucz do tej zagadki,
kim jest naprawdę?
Główny bohater książki 60 latek Giambattista Bodoni, zwany czule przez
rodzinę i bliskich Jambo jest człowiekiem bardzo dobrze wykształconym. Z
zawodu jest antykwariuszem. Pewnego dnia wydarzyła się rzecz
straszna, stracił pamięć w wypadku. Polegało to na tym, że doskonale
pamiętał co w życiu przeczytał. Bezbłędnie posługiwał się cytatami
znanych ludzi, miał doskonałą wiedzę tzw encyklopedyczną i literacką.
Natomiast nie pamiętał swojego życia, bliskich osób, uczuć i dobrych i
złych emocji itd... Czuł kompletną pustkę! Kompletnie się zagubił.
Aż nagle przypadkowo, gdy był na spacerze z żoną, przypomniał sobie
pewne detale z dzieciństwa gdy zobaczył na pchlim targu komiks z jego
lat młodości. Paola, jego żona, podpowiedziała mu, żeby w książkach
które czytał w dzieciństwie i w młodości spróbował odnaleźć siebie, bo
przypuszczalnie ma pamięć papierową. Jambo podjął się tej próby. Wybrał
się w literacką podróż swojego dzieciństwa. To są ciekawe czasy dla
Włoch i całej Europy, a więc lata 30- ste i 40 – ste XX stulecia. We
Włoszech rządzi Benito Mussolini, któremu marzy się odbudowa Imperium
Romanum i przywrócenie Rzymowi rangi stolicy świata. Nasz bohater szybko
przekonuje się, że podręczniki szkolne, książki dla dzieci, piosenki, i
gazety miały zabarwienie typowo ideologiczne.
To stara wypróbowana praktyka, dzieci w ZSRR najpierw uczyły się czytać
słów, Lenin, Stalin, komunizm, a w faszystowskich Włoszech, jak
przekonuje nas autor, były to słowa: bitwa, karabin, walka, duce
Mussolini, itp... W związku z tym zastanawia się jak on na to reagował
gdy miał kilka lat? Próbuje odpowiedzieć sobie na to pytanie. W swych
poszukiwaniach na strychu zorientował się, że bardziej od propagandy
ukształtowały go komiksy oraz zapewne dom rodzinny, ludzie o
przekonaniach demokratycznych. Szczęśliwie komiksy były oazą wolnej
myśli, która normalnie została ocenzurowana. Jednak cenzorzy nie
przejęli się myszką Miki, kaczorem Donaldem i innymi bajkowymi
zwierzakami. Jambo kontynuuje te poszukiwania.
Czy znajdzie to czego szukał?
Swojego "Ja"? Czy królowa Loana pozwoli mu odnaleźć siebie?
Mam też wrażenie, że w pewnym sensie ta książka jest ważna dla samego
Umberto Eco. Jest właśnie swego formą rozliczenia się z samym sobą,
swoim dzieciństwem przez włoskiego pisarza. Giambattista Bodoni, jest
mniej więcej rówieśnikiem samego autora, i lektury musieli mieć podobne.
Widać Eco uważał, że jest mu to do czegoś potrzebne.
Książkę czyta się i ogląda dobrze. Tak, ogląda, bo obrazki, mają tutaj
duże znaczenie, takie samo jak treść książki. Tutaj oprócz obrazków,
przemawiają również dźwięki, które można sobie wyobrazić, jak brzmi
język włoski wiemy, mamy teksty piosenek, sporo w nich jest
propagandowych.
Czytanie tej książki to bardzo ciekawe doświadczenie czytelnicze, warto je przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz