Hyperion
cykl: Hyperion, t. 1
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2007 r.
ISBN: 9788374800747
liczba str: 624
tytuł oryginału: Hyperion
tłumaczenie: Arkadiusz Nakoniecznik
kategoria: fantastyka, science fiction
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4224/hyperion/opinia/21596047#opinia21596047 )
Przyznaję, że zaintrygowało mnie porównanie cyklu „Hyperion” do cyklu
„Kroniki Diuny” i innych cykli z serii „Uniwersum Diuna” Jak
przynajmniej niektórzy z was wiedzą mnie fantastyczny świat uniwersum
Diuna szalenie zafascynował, i mam wrażenie, że po prostu nie da się
napisać podobnego arcydzieła jaki stworzył prawdziwy literacki geniusz
Frank Herbert, dzieło to udanie kontynują Brian Herbert i Kevin J.
Anderson. Moim zdaniem „Hyperiona” do „Diuny” porównać się nie da.
Zarówno "Diuna" jak i „Hyperion" to świetne książki. Po prostu autorzy
zajmują się problematyką po swojemu. Obydwie są ciekawe, interesujące,
mimo wielu podobieństw po prostu są inne, autorzy mają swoje koncepcje i
pomysły jak je realizować.
Oczywiście jest wiele zbieżności pomiędzy obydwoma koncepcjami
fantastycznymi, przede wszystkim motyw planety na kosmicznych obrzeżach,
która nie dość zostaje przyłączona do cywilizacyjnego kręgu
kulturowego, tam Imperium, tu Hegemonia, to z ta planeta zaczyna
odgrywać coraz istotną rolę. Diuna w końcu zostaje stołeczna planetą
imperium, a tu mamy grobowce czasu, ponoć jest to wynalazek z
przyszłości, cholernie niebezpieczny, bardziej śmiercionośny niż
jakakolwiek atomówka. W obydwu książkach jest multum odniesień do
religii, w Diunie Paul Muadib jako mesjasz podbija niemal cały
wszechświat, zaś tutaj mamy tajemniczą religię Chyżwara. W sumie ta
religia jest zaskakująco podobna do chrześcijaństwa, większość znanych
religii ze Starej Ziemi, funkcjonuje w takiej czy innej postaci, w tym
kościół katolicki. Symbolem Chyżwara jest krzyż, ale co ciekawe inaczej
rozumiane jest pojęcie życia wiecznego, umierasz i po trzech dniach
pojawiasz się na nowo i tak bez końca, tzw. prawdziwe śmierci pojawiają
się niezwykle rzadko. Ksiądz Paul Dure, historię księdza Dure opowiada
ksiądz Hoyt, został wyznawca Chyżwara, czego później się wstydził i
chciał powrócić na drogę wiary chrześcijańskiej i umrzeć normalnie i
zostać zbawionym. Ksiądz Paul Dure walczył twardo, toczył ciężki bój z
Chyżwarem o odzyskanie własnej duszy, zanim po tysiącu śmierci i
narodzin umarł prawdziwą śmiercią.
Jednak mimo, że podobieństw między tymi cyklami jest wiele, tak jak
wiele jest książek podobnych, mamy tutaj pewien archetypiczny schemat
podróży kosmicznych. Wygląda na to, że w każdym z nas siedzi jakiś
Krzysztof Kolumb czy Amerigo Vespuci, no ale cóż za pech na naszym
Ziemskim globie wszystko zostało odkryte i dokładnie wyliczone,
wymierzone. A wiec pozostaje fantastyka, a konkretnie czytanie książek,
czy to będą światy alternatywne, czy po prostu kosmos. Więc chyba w
tym jest niesamowity fenomen fantastyki wszelakiej, w tym science
fiction również. W dobrej fantastyce muszą pojawić się rozważania o tym
jakie będą fluktuacje mentalnościowo – kulturowe. Wygląda na to, że
pisarze science fiction mogą mieć rację, że wraz z rozwjem technicznym
ludzkość zubożeje kulturowo. Tutaj mamy motyw cyborga, Herbert nazwałby
go gholą, poety z XIX wieku Keatsa, Brawne Lamia uświadamia sobie, że
ten język niemal z przed tysiąclecia jest o wiele bogatszy, inspirujący,
budzący wyobraźnię.
Ale dobra przejdźmy do sedna sprawy co my tu mamy. Przede wszystkim jest
to motyw pielgrzymki na Hyperiona siedmiu osób: konsul Hegemonii Merin
Aspic, pułkownik Fehdman Kassad, uczony Żyd z pochodzenia Sol Weindrab,
templariusz Het Masteen, detektyw Brawne Lamia, ksiądz Lenar Hoyt,
poeta Martin Silenius. Każdy z nich przybywa prosić o coś Chyżwara,
wszyscy wiedzą, że tylko jedna z tych próśb zostanie wysłuchana, wiedzą,
że przeżyje jeden z nich, wiedzą też ,że wśród nich jest zdrajca,
osoba, która pracuje dla intruzów. Intruzi są to ludzie, którzy dawno
temu wyruszyli w odległe otchłanie kosmosu i z jakiś przyczyn
postanowili wrócić, jak się okazuje nie są mile widziani. Co z tego
wyniknie? Każda z tych siedmiu osób opowiada swoją historię. Czasu wszak
im nie brakuje. Pozornie te historie nie trzymają się kupy, jednak jak
się okazuje, mają coś ze sobą wspólnego, tym punktem stycznym jest
Hyperion, no i Chyżwar.
Zdecydowanie warto zajrzeć do książki, wciągnąć się i przeczytać. Ja
oczywiście mam zamiar czytać kolejne książki z cyklu „Hyperion”
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz