Władca Barcelony
cykl: Władca Barcelony, t .1
Wydawnictwo: Albatros - Andrzej Kuryłowicz
Data wydania: 2009 r.
ISBN: 9788373598591
liczba str.: 736
tytuł oryginału: Te darre la tierra
tłumaczenie; Jerzy Żebrowski
kategoria: powieść historyczna
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/23171/wladca-barcelony/opinia/640326#opinia640326 )
Tym razem proponuję lekturę fascynującej opowieści jaką jest książka
zatytułowana „ Władca Barcelony”. Mamy tutaj niezwykłą literacką podróż
prawie tysiąc lat wstecz. Poznajemy tutaj klimat średniowiecznej
Barcelony. Choć akcja do samej Barcelony się nie ogranicza, bo chociażby główny
bohater Marti Barbany odbył morską podróż na bliski wschód, wydobywać
ropę naftową, która jak się okazuje, jest głównym składnikiem tzw.
greckiego ognia, tajemniczej broni starożytności, która w starożytności i
wczesnym średniowieczu uchodziła za prekursora napalmu. Marti znał ten
sekret i postanowił zachować go dla siebie. Wydobytą ropą postanowił
oświetlić Barcelonę, co samo w sobie było rewolucyjnym pomysłem, bowiem
oświetlanie miast upowszechniło się dopiero w XIX wieku.
Jak już wspomniałem akcja tej powieści historycznej rozgrywa się w
połowie XI wieku. W tych czasach większość Hiszpanii jest opanowana
przez kalifaty Islamskie. Tylko Katalonia, i będąca jej centrum hrabstwo
Barcelony jest chrześcijańska, sąsiednia Kastylia, to już kalifat. Ma
to swoje konsekwencje, bo mamy różnorodność kulturową, a mianowicie ciekawą
interakcję między ludźmi wyznającymi wielkie religie monoteistyczne, a
więc między chrześcijaństwem, islamem i judaizmem, bo w Barcelonie Żydów
nie brakuje, zajmują się bankowością. Co do wyznawców proroka Mahometa
nie brak ich w Barcelonie, są oni najczęściej sługami lub niewolnicy.
Warto wspomnieć, że obywatelstwo miasta Barcelony, to ogromny zaszczyt,
porównywalny obywatelstwem Rzymu w starożytności. Obywatele Barcelony
mieli status równy szlachcie, a więc trzeba było się w Barcelonie
urodzić i mieć spore zasługi. O ten status obywatela miasta Barcelony
stara się główny bohater Marti Barbany.
Warto wspomnieć o bohaterach kreowanych przez Chufo Llorensa, są to
bardzo ciekawe postaci, zarówno Marti Barbany, ambitny młody człowiek,
któremu szczęście sprzyja, bowiem odziedziczył pokaźny spadek, bowiem
jego ojciec, który trudnił się wojaczką nie przehulał majątku na
panny, i napoje wysoko procentowe, i inne różne przyjemności, tylko
zachomikował gotówkę, którą teraz całkiem rozważnie dysponuje Marti.
Dzisiaj byśmy powiedzieli, że robi karierę w biznesie. Dzięki dobrym
radom bankiera Barucha Benvenista, i przyjaciela ojca, byłego żołnierza,
księdza Eudalda Llobeta Marti zdecydował się na wielce ryzykowne
zainwestowanie pieniędzy m. in. w morze. Odbywa dalekomorską podróż i
udanie pomnaża swój majątek. Oczywiście jak to w życiu ludzi zawistnych
nie brakuje, także Marti miał poważnego rywala, był nim Bernat Montcusi,
była to zaciekła rywalizacja niemal na śmierć i życie. Ten pan był
doradzą hrabiego Barcelony, dzisiaj byśmy powiedzieli, że był ministrem
finansów. Co tylko dodało smaczku tej niezwykłej rywalizacji obydwu
postaci tej powieści.
"Władca Barcelony" traktuje trochę, o seksie, o miłości bardzo dużo, o
polityce też jest co nie co, ale praktycznie to jest mało istotne tło
wydarzeń. Po prostu wydarzenia polityczne zostały przez Chufo Llorensa
bardzo w zgrabnie wmieszane w to całe zamieszanie jakie nam czytelnikom
autor zaproponował. Oczywiście mamy hrabiego Barcelony, Ramona
Berenguera I i opisanie spraw publicznych, pojawia się też papież
Wiktor II.
Chufo Lorens niezwykle fascynująco wykreował postacie kobiece. Są dwie
bohaterki, interesujące kobiety. Jedna to hrabina Emersenda, stara
kobieta, babcia hrabiego Ramona Berenguera, ma dobrze ponad 70 lat, w
tej epoce to niezły wyczyn, a druga młoda hrabina Almodis, żona
hrabiego. Obie kobiety niezwykle ostro rywalizowały ze sobą, o
pieniądze władzę, bliskość hrabiego, o wszystko. To była piękna,
fascynująca rywalizacja, obie to bardzo silne kobiety. Jak zabrakło
hrabiny Emersendy Almodis, żałowała, że straciła godną jej rywalkę.
Ciekawy motyw, Almodis płynęła statkiem, który zaatakowali piraci, w
ubrania hrabiny ubrała się służąca. Herszt piratów chciał do niej się
dobrać wiadomo w jaki sposób, zaczął ją rozbierać. Wtedy z kuferka
wyszła Almodis, obcięła piratowi łepetynę, i z tą głową wyszła na
pokład piraci od razu sobie w cholerę poszli. Trzeba przyznać, że
kobieta ma charakter.
Inną kwestia to motyw walki o własną wolność. Powszechnie wiadomo, że w
rodach królewskich i książęcych małżeństwa to była forma uprawiania
polityki. O miłość, uczucia małżonków nikt się nie pytał. Małżeństwa
były swego rodzaju kontraktem politycznym. Nie inaczej było w przypadku
hrabiego Barcelony i wybranki jego serca Almodis, która było żoną
hrabiego Ponca III z Tuluzy. Obydwoje zakochali się w sobie i bez
względu na wszystko, zawirowania polityczne, nawet klątwę kościelną,
której zignorować nikt w tych czasach nie mógł, postanowili być ze sobą.
Podjęli odważne decyzję i nie żałowali tego, byli szczęśliwi ze sobą.
Ramon Berenguer I i Almodis, byli niezwykle dobraną parą. Wątków
miłosnych w powieści oczywiście jest więcej, chociażby miłości
Marti’ego do Lai i nawzajem rzecz jasna, krewnej jego rywala Bernata
Montcusiego, który był osobą bardzo wpływową w mieście.
Jak to się wszystko poukładało, przypuszczam, że zechcecie sami do tej książki zajrzeć moi drodzy czytelnicy.
Zapewniam was, że warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz