Tryumf Fundacji
cykl: Fundacja, t. 5
Wydawnictwo: Dom wydawniczy Rebis
Data wydania: 2001 r.
ISBN: 8373010912
liczba str.: 284
tytuł oryginału: Foundation's Triumph
tłumaczenie: Zbigniew Królicki
kategoria: fantastyka, science fiction
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/60127/tryumf-fundacji/opinia/19540540#opinia19540540 )
Ostatnia
część trylogii dotycząca działalności Hari’ego Seldon. Trylogii, która jest
częścią całego cyklu „Fundacja” W sumie to jest ciekawe, że o postaci naukowcu
i o jego koncepcji psychohistorycznej dało się coś takiego fajnego napisać.
Zresztą psychohistoria to nie są żarty, bo naukowcy w oparciu o
matematykę, psychologię, historię,
filozofię, religię, socjologię, socjobiologię tworzą spekulacje naukowe dotyczące upadku cywilizacji,
oczywiście naszej. I z tego im wynika, że cienko przędziemy. Na szczęście tego
typu spekulacje są wysokiego ryzyka i o pomyłki nietrudno. Nawet sam literacki
bohater Asimova Hari Seldon przekonał
się pod koniec życia, że do wyliczeń psychohistorycznych trzeba dodać
mnóstwo danych i bez przerwy nanosić poprawki.
Oczywiście przez kilkadziesiąt lat działalności Seldon doszedł do jakiś
konkretnych wniosków, nawet nie musiał wybierać się w podróż w czasie 500 lat
do przodu, miał taką możliwość, żeby
wiedzieć co będzie.
Tu
mamy zaskoczenie zasiedziały na Trantorze, stołecznej planecie Imperium
Galaktycznego, Hari Seldon trafia w kosmos. Zaplanował podróż na Ziemię, ojczystą planetę ludzkości.
Z Ziemi jakieś 20 tysięcy lat wcześniej
ludzkość wyruszyła w kosmos. Tutaj mamy całą historię relacji ludzi z robotami.
Teoretycznie roboty działają na rzecz ludzkości. Jednak ludzie nie do końca są
z takiej opieki zadowoleni, bo z jednej strony doprowadzono do tego, że
powstało Imperium Galaktyczne, upraszczając dość konserwatywne, sztywne
wszystko tam jest uporządkowane według jakiegoś schematu, który po prostu
przestaje się sprawdzać, bo wszystko zaczyna się sypać. A więc zgodnie z
założeniem robotów imperium ma się rozpieprzyć, żeby powstało coś innego,
lepszego, w założeniu, bardziej trwałego, ale tego też nie wiadomo. Teraz jest pytanie czy cele samym w sobie ma
być Fundacja, czy będzie to coś pośredniego? Ta kwestia jest przedmiotem
przyjacielskiego sporu między R. Danaelem Oliwawem a Hari Seldonem. Raczej ta druga opcja, bo jak wiadomo w 1054 r ery Fundacji nadal
wychodzi Encyklopedia Galaktyczna. No ale cóż
pożyjemy zobaczymy co też tam Asimov, bo wracam w kolejnych tomach do
czytania głównego autora „Cyklu Fundacja”.
Oczywiście
nadal aktualne są pytania o granice człowieczeństwa? O wpływ robotyki na dzieje
ludzkości. Czy rzeczywiście roboty, nie dość, że będą inteligentne to jeszcze
będą nami rządzić, czy dziwne, podejrzane zachowania robotów, to będzie robota
hakerów? Na tym trzeba też się zastanowić. Ciekawe jest to, że mamy wiele
frakcji robotów, przy czym jedni drugich
wyzywają się od heretyków, i vice versa. Widać retoryka i metaforyka
chrześcijańska przetrwa znacznie dłużej niż same chrześcijaństwo. Ciekawe, że
tutaj roboty są bardziej mistyczne niż ludzie,
którzy o istnieniu takiego wynalazku jak dusza dawno zapomnieli, o
istnieniu Boga również. Natomiast roboty niemal dogmatycznie wyznają swoje
prawa robotyki. Dla każdego robota bogiem jest każdy człowiek, a więc taka
postawa jednocześnie uległa i pełna troski o rodzaj ludzki robotów jest
uzasadniona, bo troszczą się o swoich bogów. A więc jest to imperatyw niemalże
religijny. A więc czyżby były tutaj głęboko zmetaforyzowane pytania o to czym może być cywilizacja pozbawiona
wartości czy to religijnych, w wymiarze etycznym, aksjologicznym, ale także kulturowym?
O
tym świadczy o tym, że ci ludzie zapomnieli o swojej historii? Władzom, w tym robotom, wręcz na tym zależy, żeby ludzie jakąś tam
zdarzeniówką nie zawracali sobie głowy,
bo człowiek znający historię, ma tendencje do szukania teorii
wywrotowych, a więc dążenie, do obalenia władzy, ustroju politycznego. A więc
znajomość historii, jako element wywrotowy jest uznawana za czynnik chaosu. W
efekcie prowadzi się politykę historyczna polegającą na tym, żeby ludzie
przestali się zastanawiać kim są?, i
zadawać niebezpieczne pytania. Porządek musi być! Tylko do czego to prowadzi?
Kim jest człowiek, pozbawiony człowieczeństwa? Te pytania są zadziwiająco
aktualne. Coraz częściej zdajemy się nad zastanawiać: Gdzie my podążamy?
Zdecydowanie
warto kontynuować tą czytelniczą podróż w przyszłość i w kosmos i zgłębiać
koncepcje zaproponowane przez Asimova, tutaj
rozwinięte przez Brina,
wcześniej Bear’a i Benforda.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz