Janusz Andrzej Zajdel,
Relacja z pierwszej ręki
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 2010 r.
ISBN: 9788375780246
liczba str.: 528
tytuł oryginału:------------
tłumaczenie:------------
kategoria: fantastyka, science fiction
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
Wyższe racje
[w: ] Janusz A. Zajdel, Relacja z pierwszej ręki.
Z tej okazji,
że minęła 20 rocznica stanu wojennego, jedna z trudniejszych dat naszej, pełnej
martyrologii historii, miejmy nadzieję, że następne pokolenia tego typu
atrakcje, jak wydarzenia z pamiętnego 13 grudnia 1981 r. ominą, mam dla was
drodzy czytelnicy pewną propozycję czytelniczą.
Spokojnie
wyluzujcie, to nie będzie wcale nudny, pełny martyrologii, tekst historyczny,
ale na pół fantastyczne opowiadanko, zatytułowane "Wyższe racje".
Motyw jest bardzo prosty, rozmowa autora z wydawcą w pewnym kraju, gdzie rządzi
"jedyna słuszna partia". Kraj ten choć formalnie niepodległy, to w
praktyce partia i rząd musiała wysłuchiwać z instrukcji sąsiedniego kraju
zalecanego przez "bratnią, tą samą ideologicznie partię". W razie
niesubordynacji wojska tego sąsiedniego kraju, nie musiały wcale nawet
wjeżdżać, bo one od dawna już tam były! To tyle odnośnie realiów historycznych,
teraz przejdźmy do sedna opowiadania.
W tej
rozmowie autora z wydawcą, pisarz opowiada o swojej koncepcji na książkę
science fiction. Była sobie pewna społeczność zamknięta, pod kloszem. Przez to,
że była w zamknięciu, powietrze było tam tak zanieczyszczone, że nie szło
oddychać. Władza wszystkim mówi, że tak musi być, że pod kloszem jest najlepiej
pod słońcem, a tymczasem prawda jest taka, że dookoła klosza, jest cudowne,
czyste, niemalże rajskie powietrze. I dalej, opowiada autor, znalazł się jeden
bohater, który zaopatrzył się w specjalne wiertło, żeby przedziurawić klosz.
Wydawca na to, chyba pan w to nie wierzy, że ja coś takiego panu wydam? Jasne,
że zaraz pewna instytucja zwana Głównym Urzędem Publikacji Prasy i Widowisk
będzie się czepiała, i tego nie przepuści, bo dla wszystkich będzie czytelne o
jaki klosz chodzi. Tłumaczenia autora, na nic się zdały, że to nie ma nic
wspólnego z rzeczywistością.
Autor ostro
się wkurzył, bo ta rozmowa rozgrzała go do czerwoności! Postanowił działać,
skombinował wiertło i zaczął wiercić dziurę w kloszu, potem pewien elektryk
przeskoczył płot, co z tego wynikło wszyscy wiemy...
Niesamowite
jest to opowiadanie, w intrygujący i interesujący sposób, bardzo krótko zwięźle
i na temat, zadziwiająco wiele mówi o realiach PRL-u. Warto
zapoznać się z tym i pozostałymi opowiadaniami Zajdla z tej książki.
Polecam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz