Misja ambasadora
cykl: Trylogia, zdrajcy, t. 1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania; 2010 r.
ISBN: 9788362170012
liczba str.: 575
tytuł oryginału: The Ambassador's Mission
tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
kategoria; fantastyka
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/53016/misja-ambasadora/opinia/3063150#opinia3063150 )

Mamy większość tych samych bohaterów, tyle, że o 2 dekady starszych. Mamy też nowych, chociażby syna Sonei i Akkarina Lorkina.
Mamy też pewną schematyczność, która przypuszczalnie potwierdzi się w "Łotrze", czarny mag Kellen wykazuje pewne podobieństwa do Akkarina, z trylogii czarnego maga, tyle, że wygląda na to, że ten będzie tym złym. Czy może autorka powtórzy ten sam przekręt co z Akkarinem w tamtej trylogii? Przypominam był motyw, że najpierw pokazuje go jako zło wcielone a potem się okaże, że jest dobry? Dopóki nie rozpracuje drugiego tomiku nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Oczywiście mamy pokazane relacje przyjacielskie między Soneą a Cerynim, a także dziwne, acz zaskakująco dobre relacje miedzy Soneą a Reginem, owszem mają jakiś dystans do siebie, ale całkiem dobrze współpracują ze sobą. Mamy też jak się okaże racjonalną matczyną troskę Sonei o Lorkina, swojego syna.
Jednak Lorkin ani myślał posłuchać matki, po prostu musiał się wepchać w paszczę lwa czyli do Sachaki, która jak wiadomo bezpiecznym miejscem, zwłaszcza dla syna Akkarina i Sonei być nie mogła. Wszak Sachakanie są ludźmi pamiętliwymi. Skoro czują upokorzenie po przegranej 700 lat temu wojnie z Kyralią, to dwie dekady to jest chwilka. Dannyl, nowy ambasador, tym razem Sachaki, widzi to gołym okiem, chociażby widoczne są ruiny sprzed 3/4 milenium. które wyglądają na dopiero co opuszczone. Lorkin jako asystent Dannyla wyrusza do Sachaki, żeby prowadzić razem z nim badania historyczne. Ale czy to jedyny powód? Czy przypadkiem nie skusiły go jakieś przygody z dala od matki i pokazanie, że nie jest żadnym pieprzonym mamisynkiem? Było nie było trudno jest być synem wyjątkowych rodziców, czarnych magów, którzy ocalili gildię.
Bardzo ciekawy jest motyw społeczny, autorka opisuje zagrożenia społeczne wynikające z działalności mafii, to już nie są zwykli złodziejaszkowie, którzy potrafią dobrą rolę odegrać. Ci przechodzą do historii, jednym z ostatnich jest Ceryni, sam czuje, że już jest nie z tej bajki. Nowym mafiozą jest Skellin, który nie waha się rozprowadzać białego proszku: gnilu lub nilu, a to po, żeby otumaniać wszystkich od bylców po domy, a także gildię, żeby przejąć władzę w mieście i wszystkimi manipulować jak mu się chce. Skellin jest zagrożeniem nie tylko dlatego, że jest bezwzględny i opanował spory rejon miasta, ale także dlatego, że sam jest magiem, a więc siłą rzeczy czy gildii się to podoba czy nie musi się tym zająć. Oczywiście nie nowy jest też problem kontaktów międzynarodowych, w trylogii czarnego maga mamy podróż Dannyla do Elyne, a teraz do Sachaki. Ale i problemy z Sachakanami, którzy są czarnymi magami i utrzymują niewolników, stanowią, tak jak w poprzedniej trylogii, duży problem.
Mamy próbę zamachu na Lorkina, i jego uprowadzenie w celu uratowania go, a może to też się okaże mistyfikację, żeby ściągnąć młodego maga do stolicy zdrajczyń? Jeżeli tak to im się to powiodło, Lorkin trafia tam z własnej woli.
Książka jest napisana ciekawie i przystępnym językiem.
Jeżeli ma się do czynienia z porządną literaturą, to do pewnych autorów warto wracać, na pewno warto zaglądać do twórczości Trudy Canawan. Na pewno są ciekawe pytania i można mniemać, że autorka odpowie na nie czytelnikowi w swoim niekonwecjonalnym stylu, bo jedno jest pewne, ma bardzo ciekawe pomysły.
Polecam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz