środa, 22 października 2014

Clive Staples Lewis,





Opowieści z Narnii  ( całość )  




Wydawnictwo: Media rodzina
Data wydania: 2008 r.
ISBN:  9788372783189
liczba str. : 866
tytuł oryginału: The Chronicles of Narnia
tłumaczenie: Andrzej Polkowski
kategoria; fantastyka, fantazy




  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:   

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/69669/opowiesci-z-narnii/opinia/1024229#opinia1024229 )










Tym razem wybrałem się w bardzo ciekawą, literacką podróż do Narnii. Te opowieści Lewisa, można traktować jaki bajki i czytać je dzieciom i ta interpretacja będzie jak najbardziej prawidłowa. Ale oczywiście ja tu nie będę się tym zajmował w swojej recenzji, tylko spróbuję udowodnić wam, że "Opowieści z Narnii" są książką dla każdego, z bardzo prostego powodu jak najbardziej można je zinterpretować zupełnie inaczej, chociażby tak jak ja spróbuję to zrobić. Mnie interesuje filozoficzny wymiar Narnii. Oczywiście, że w ten sposób można dzieło Lewisa rozpracować, bowiem nie ma w tym przypadku, że weszło ono do kanonu literatury światowej. "Opowieści z Narnii" to nie tylko przygody kilkoro dzieci, którzy przedostali się, do krainy za szafą, ale też całkiem skomplikowany, jak na zwykłą bajkę, stworzony system kosmologiczny, a więc jest tam precyzyjnie opisany kosmologiczny motyw stworzenia Narnii. Takie kosmologiczne mitologie tworzy bez wyjątku każda cywilizacja, i mimo, że ma to formy religijne zazwyczaj, to jednak podłoże tego jest filozoficzne. Bowiem w pewnym momencie człowiek pierwotny zadał pytanie dlaczego? ,najpierw jedno potem setki kolejnych. I od tego wszystko się zaczęło, po prostu wtedy gdy zaczęliśmy filozofować, zeszliśmy z drzewa. To samo zrobił Lewis, stworzył nowy świat, literacki, nadając mu pełny mitologiczny wymiar. To jest bardzo ciekawe, dlatego właśnie warto czytać, odkryć na nowo "Opowieści z Narni". Mamy, tam dzieci i Aslana, ale mamy też profesora, niewątpliwie filozofa, bo filozof, to taki koleś, który nie dość, że jest dociekliwy, to jeszcze wierzy w istnienie Narnii, krainy za szafą, profesor rozpracowuje problem bardzo filozoficznie, mówi dzieciom, że wiele światów istnieje obok siebie, więc niby dlaczego Narnia miałaby nie istnieć? 


Narnia, to kraina równoległa, czy to gdzieś za drzwiami szafy, czy schowana w obrazie lub można się dostać tam różnymi tajemniczymi sposobami. Młodzi Anglicy z naszego świata przenoszą się do Narnii, na wezwanie Aslana, lwa, pana i władcy tej krainy, w naszym świecie nazywamy kogoś takiego Bogiem, bowiem dowiadujemy się, że to Aslam, stworzył Narnię, jako byt idealny, gdzie ludzie i zwierzęta mieli być wolni żyć zgodnie ze sobą. Aslan śpiewa, tworzy Narnię, nadaje jej kolorów i zapachów. Tworzy zwierzęta, które potrafią mówić, ale też ludzi. Aslan również zniszczył Narnię, bo Narnijczycy uwierzyli w falsyfikat Aslana, osła przebranego za lwa. A więc okazali się co najwyżej średnio rozgarnięci, bo uwierzyli, że produkt made in China jest lepszy od oryginału? No bez jaj, jak osioł może być lepszy od lwa? Znaczy to tyle, że z tą wiarą, w Aslana, Narnijczyków od dawna były kłopoty. Nawiązań do wiary chrześcijańskiej jest w książce bez liku, ale, że z tym nikt z was problemu mieć nie będzie, więc rozpracowywanie oczywistych oczywistości mogę sobie podarować, chociażby dlatego, że mam szacunek do swoich czytelników i wychodzę z założenia, że nie ma sensu wciskać banałów. "Opowieści z Narnii", to naprawdę zbyt wybitne dzieło, żeby je ograniczać, tylko i wyłącznie do punktu widzenia doktryny chrześcijańskiej. Ta książka jest zdecydowanie głębsza, ma wymiar uniwersalny i w moim przekonaniu, trzeba ją interpretować znacznie głębiej.


Mnie fascynuje wybitnie filozoficzny problem pochodzenia zła, jaki bez wątpienia jest widoczny w "Opowieściach z Narnii" i nad tym warto się zastanowić. Wszak wiemy przecież, że dobro jest piękne i wartościowe, a jednak jak się okazuje zło wkradło się do Narnii już w momencie jej powstania,z innego z wymiarów przedostała się do Narnii zła czarownica, po drodze mamy wyjaśnienie skąd się wzięła latarnia w Narnii, po prostu trafiwszy do naszego świata uczepiła się latarni, wpadła do Narnii, zabierając jej część. I tak to złośliwe, wredne, złe babsko będzie mieszać, przez cały czas istnienia tej pięknej krainy, zło będzie się plenić, mimo wysiłków samego Aslana i dobrych ludzi, którzy robią wiele, robią to z prawdziwą pasją, dbają o Narnię, zła nie da się poszczuć psiarnią i przepędzić, na cztery wiatry, bo zło jest zbyt atrakcyjne. Autora pasjonuje motyw jak to się dzieje, że ludzie raczej dobrzy ulegają złu dają się skusić na jakieś pieprzone ptasie mleczko, które wciska czarownica? Ciekawe jest w "Opowieściach z Narnii", to, że mimo, że tam jest walka dobra ze złem, to jednak ten podział nie jest wcale taki oczywisty.


Podobieństwo, do dzieła Tolkiena, skądinąd panowie byli przyjaciółmi, jest uderzające. Niby tam też jest podział na dobro i zło, wojna Śródziemnia z Mordorem, ale jednak najważniejszą batalię, dobra ze złem bohaterowie toczą sami ze sobą. Tu jest analogicznie, tu bohaterowie wybierają, dobro lub zło, przy czym nawet jeżeli popełnią błąd mogą uzyskać wybaczenie, jeśli naprawią wyrządzone szkody, to u Lewisa jest bardziej czytelne niż u Tolkiena. Podobnie wygląda nagroda za obranie dobrej drogi życiowej, Lewis rozpracowuje to na sposób chrześcijański, nagrodę mamy przygotowaną w niebie, natomiast u Tolkiena również ten motyw się pojawia, choć to jest tam bardziej zakamuflowane. U obydwu wybitnych dziełach mamy wygraną dobrych sił z siłami Ciemności. U Tolkiena Mordor zostaje pokonany, a pierścień władzy ulega zagładzie, a u Lewisa, w każdym z opowiadań zło zostaje ukaranie, wysłannicy Aslana z naszego świata robią w Narnii porządek, jak jest potrzeba pomaga im tym sam Aslan. 


Zadziwiające jak wielki nacisk Lewis kładzie nacisk na politykę, czyli na to, że odpowiedzialność władców, za kraj, za ludzi, którymi rządzą jest olbrzymi. Bowiem władza to nie tylko profity osiągane z tego tytułu, że się rządzi, ale władza jest odpowiedzialnością właśnie za każdego człowieka, którym politycy rządzą. Przypuszczam, że pewnie Lewisa zastanawia, jak to się stało, że w naszym świecie w poprzednim stuleciu, takie świry jak Hitler i Stalin, tyle zła narobili, i jak to było możliwe?
W książce Aslan osobiście sprawdza jakie kompetencje do rządzenia krajem mają wyznaczani przez niego władcy. Czyżby Lewis sugerował, że dobór kadr, do polityki, jest niewłaściwy, bo w pierwszej kolejności oszołomstwo się tam pcha, a polityka powszechnie jest utożsamiana z błotem? Ja przyznaje mnie to zdziwiło, że coś takiego się pojawia i to bardzo często w książce, że autor zajął się problemem dobra i zła w życiu publicznym. Widać uznał, że to jest wybitnie ważny problem, o którym warto mówić nawet dzieciom. 


To niezwykle szerokie spektrum problematyki zawartej w "Opowieściach z Narnii" dowodzi tylko tego, że mamy do czynienia z bardzo dobrą literaturą. Istotną kwestią jest, że autor zbytnio nie przywiązuje się do wykreowanych przez siebie bohaterów. Gdyby tak było, to Lewis, literat tak wysokiej klasy, bez problemu mógł zrobić z każdego z tych opowiadań książkę na kilkaset, jeżeli nie na kilka tysięcy stron. Tak jak zrobił to właśnie Tolkien, ale widać Lewis uznał, że to jest mało istotne, że trzeba zwrócić uwagę czytelników w inny sposób na to co ma do przekazania i trzeba przyznać zrobił, to w sposób wyśmienity.


Polecam "Opowieści z Narnii" zdecydowanie każdemu, a jeżeli już ktoś czytał, mam, że po ponownym przeczytaniu zdoła odkryć wartości tych opowieści na nowo. Warto się wybrać w literacką podróż do Narnii.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz