środa, 29 października 2014

Dan Brown,



Cyfrowa twierdza 



Wydawnictwo: Albatros - Andrzej Kuryłowicz/ Sonia Draga
Data wydania: 2005 r. 
ISBN:   8373591729
liczba str. : 448
tytuł oryginału:  Digital Fortress
tłumaczenie:  Piotr Amsterdamski
kategoria: thriller/sensacja'kryminał


  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:   
  http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48136/cyfrowa-twierdza/opinia/640577#opinia640577      )         


                                                                                                                                    


Tym razem Dan Brown dostrzegł ciekawy temat w informatycznej bajce, a więc w klimacie z pogranicza thrillera sensacyjnego i science fiction. Pewnie was to zdziwi, co może być ciekawego w kodzie zero – jedynkowym, i tego typu podobnych atrakcjach. A jednak…


Książka napisana dawno temu, lata 90 poprzedniego stulecia, a zapewne wiecie drodzy czytelnicy, że z punktu widzenia informatyki, to epoka kamienia łupanego. Rozważania dotyczące robaka, który miesza w superkomputerze wzbudzać może co najwyżej uśmiech, jakiegoś dziwnego politowania. Mam na myśli to, że w dzisiejszych czasach każdy jako tako rozgarnięty użytkownik komputera ma, praktycznie na codzień, do czynienia z ciekawszymi niespodziankami tygodnia, niż wirusy i robaki, które tylko czyhają, żeby się włamać i rozwalić kompa. Jednak mimo faktu, że pod kątem technologicznym to co my tam mamy to zamierzchła przeszłość, to jednak książka nie straciła na aktualności ani trochę. Mowa tutaj o swego rodzaju informatycznym wyścigu zbrojeń. Wyścig ten rozgrywa się miedzy państwami, które strzegą bezpieczeństwa narodowego, a przestępcami, terrorystami, no i zwykłymi hakerami. Ten wyścig zbrojeń, można też go nazwać hakerką wojenną, choć w tym przypadku nie do końca precyzyjnym tego słowa znaczeniu, trwa i trwa…


Książka daje do myślenia i rozwija wyobraźnię. Czytelnik ma okazję się zastanowić czytając „Cyfrową twierdzę” w jaki sposób motywy informatyczne będą wpływać na rzeczywistość, chociażby na postępującą ingwigilację obywateli przez państwo. Dodajmy, że książka była napisana przed 11 września 2001 roku i w związku z tym czytelnik ma dziwne wrażenie, że Osama bin Ladem i jego Al – Kaida, zrobili przysługę służbom specjalnym. Teraz obywatele znacznie chętniej godzą się z tym cyfrowym szpiegowaniem przez własne państwo, wiedząc, ze zagrożenie terroryzmem i przestępczością zorganizowaną jest jak najbardziej realne. Tyle, że Brown nie byłby sobą gdyby nie zadał przynajmniej jednego prowokacyjnego pytania:
Kto będzie pilnował pilnujących?


Miejsce akcji to tajne centrum jednej z agencji wywiadowczych NSA* , gdzieś w Stanach Zjednoczonych w którym umieszczono superkomputer o nazwie TRANSLATOR. Maszyneria ta służy do nasłuchu elektronicznego czyli po prostu przechwytywania maili, i rozpracowywania coraz bardziej skomplikowanych szyfrów, i przy tym sprzęcie których stara dobra Enigma, wykorzystywana w czasie II wojny światowej, to zabawka dla dzieci. Wiadomo kryptologia, jako nauka służąca do rozpracowywania, postępuje wraz z rozwojem techniki, w tym wypadku komputeryzacji i cyfryzacji wszystkiego. No dobra szefowie agencji pobudowali sobie super drogą zabawkę, która w ciągu kilku minut potrafi rozwikłać nawet najbardziej skomplikowany szyfr. No ale pewnego dnia trafił do TRANSLATORA tajemniczy plik, który jakimś czortem dostał się do maszyny z pominięciem zapór ogniowych, i innych programów zabezpieczających, które musiały być najlepsze. Jak to się stało, musi być wyjaśnione. Ten plik zawierał w sobie robaka, który mógł po pierwsze rozwalić wszelkie zabezpieczenia danych, a po drugie po prostu wysadzić TRANSLATORA, gdy padnie chłodzenie. Ten plik miał zawierać cyfrową twierdzę, a więc genialny szyfr, nie do rozszyfrowania, o ile może istnieć coś takiego. W trakcie akcji wszystko się wyjaśnia. Przypuszczam, że dzisiejsze tego typu superkomputery, są dużo mniejsze niż ten książkowy kolos. Możliwe, że i w tamtym czasie były mniejsze, ale wiadomo, że pewnych rzeczy Brown, nawet jak jakimś cudem miał świadomość, jak się sprawy mają, zdradzić tego nie mógł, więc motyw TRANSLATORA, to raczej wyobraźnia literacka niż rzeczywistość. No ale nie będę tutaj spekulował, bo niby skąd mam mieć pewność jak jest? Grunt, że pod kątem literackim wszystko jakoś trzyma się kupy, i o to w tej literackiej zabawie przecież chodzi. 


Okazuje się, że za wszystkim stoi, były pracownik NSA, skądinąd osoba niepełnosprawny, Japończyk Ensei Tankado, geniusz informatyczny. Tankado został zwolniony z pracy, postanowił się zemścić, uknuł intrygę, której finałem miało być wysłanie do diabła TRANSLATORA, a więc bardzo ładny fajerwerk.


Główną bohaterką książki jest Susan Fletcher, piękna kobieta, genialna kryptolog, która pracowała z samymi mężczyznami. Kilku z nich, kolegów z pracy, mówiąc kolokwialnie, na nią lecieli, i byli wyraźnie zawiedzeni, że ona wybrała cywila, profesora, filologa, znającego biegle kilka języków. Dawid Becker, o nim tu mowa, został wplatany w całą tą aferę z TRANLATOREM, przez komandora Stratmore’a, a więc Becker, dał się ładnie wrobić, został wysłany do Hiszpanii, przez szefa swojej kobiety. Miał misję, odnalezienie pierścionka z kodem, który miał zatrzymać robaka. Cyfrowa twierdza, a więc szyfr nie do rozpracowania, tak naprawdę nie istniała, była po prostu robakiem, który miał rozwalić TRANSLATORA. Komandorowi Stratmore’owi zależało na tym, żeby Becker nie wrócił żywi z Hiszpanii, co tylko ubarwiło opowieść, o tym co ten bohater tam porabia. Dawid Becker próbuje znaleźć pierścionek i przy okazji uporać się z mordercą, który go ściga. Da radę?


Czasu nie ma TRANLATOR coraz bardziej się przegrzewa, jak to się zakończy? Będzie bum? Fajerwerk, na który liczył Tankado? 


Czas pędzi coraz szybciej. Zakończenie Brown wydłużył nieco, kazał bohaterom rozwikłać pewną zagadkę, a więc motyw kojarzony czytelnikom z innych książek tego autora. Czy zagadka zostanie rozwiązana? 


Warto przeczytać. Polecam
                                                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz