wtorek, 28 października 2014

Jonathan  Litell,



Łaskawe



Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2008 r.
ISBN: 9788308042458
liczba str. :  1040
tytuł oryginału: Les Bienveillantes
tłumaczenie: Magdalena Kamińska- Maurugeon
kategoria: literatura współczesna



  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl: 
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/6888/laskawe/opinia/996599#opinia996599      )   





"Łaskawe" bardzo interesująca, intrygująca, irytująca i wstrząsająca książka. Jej oryginalność polega na tym, że opisane są wydarzenia z perspektywy Niemców, nazistów przede wszystkim.
Akcja ma miejsce w wielu miejscach Europy, przede wszystkim w czasie II wojny światowej. Choć oczywiście autor próbuje prześledzić losy głównego bohatera przed wybuchem wojny, w czasie wojny i to co działo się z nim później, czyli po wojnie.
A głównym bohaterem jest dr Aue, prawnik i filozof, wysoki rangą funkcjonariusz NSDAP, który w czasie wojny pełnił różne misje, także na froncie, choć zazwyczaj był wysyłany do różnych misji specjalnych. Ciekawostką jest to, że dr Aue zrobił imponującą karierę, mimo, że był homoseksualistą i nie była to wielka tajemnica. Ciekawe jak to było możliwe? Przecież oficjalna propaganda była inna, no bo jak aryjczyk, mógł lubić chłopców? 



Jak już wspomniałem najważniejsze wydarzenia to lata wojenne m. in wojna z ZSRR, dość skrupulatnie opisana. Sporo tutaj szczegółowych opisów jak hurtem zabijano miejscową ludność strzałem w głowę najczęściej. Było to tak makabryczne, że nawet przez to biedni mordercy zaczęli chorować na choroby psychiczne. I to nic dziwnego, bo nikt normalny tego nie jest w stanie wytrzymać, bo już nawet jak się o tym czyta robi się niedobrze...
Nie zapominajmy jednak, że zabijani tracili wszystko, tracili życie. Dla morderców, to była tylko praca, paskudna praca, często przy okropnej pogodzie, im zależało tylko na tym, żeby zrobić swoje i mieć za sobą trudy paskudnego dnia w pracy. 


Oficjalna propagadna widziała w niearyjczykach robactwo, które należy wytępić. 


Dr. Aue należał wprawdzie do wyjątków, uważał Rosjan i Żydów, szczyt łaski normalnie, za ludzi, ale i tak bezwględnie uznawał konieczność wymordowania tych ludzi w celu budowania potęgi III Rzeszy. 


Dalej mamy opis bitwy o Stalingrad. Mi najbardziej z tego podobała się rozmowa dr Aua, z Rosjaninem, funkcjonariuszem partii komunistycznej, był to dyskurs filozoficzno - politologiczny. Ciekawe czy taka rozmowa mogła naprawdę mieć miejsce w warunkach wojny? Nie zapominajmy o tym. Obaj Ci ludzie byli do siebie bardzo podobni, mimo, że byli przecież wrogami. Byli tak podobni jak faszyzm był podobny do komunizmu. Tyle, że jedni przegrali wojnę, a drudzy ją wygrali, a okrutnym prawem historii jest, że zwycięzców się nie osądza. A to dyrektywa Adolfa Hitlera: "Zabijajcie bez litości. Zwycięzców się nie osądza. Kto dziś pamięta o zagładzie Ormian?" 


Do Polski nasz główny bohater trafiał wielokrotnie, najciekawszą sytuacją była inspekcja dra Aue'a w obozach koncentracyjnych. Jego zadaniem było racjonalizowanie pracy obozów. Tyle, że wytyczne jakie dostawali szefowie obozów z Berlina były inne niż te, które otrzymał dr Aue. Celem, samym w sobie, funkcjonowania obozów było po prostu wymordować jak najwiecej ludzi. Zysk był najmniej istotny w tym interesie, a także to jakiej kondycji zdrowotnej będą wieźniowie. Bo przecież wciąż zwożono nowych z całej Europy w ogromnych ilościach. W związku z tym misja dra Aue'a była bezcelowa. Tu nie ma niespodzianki, wstrząsające było to czego dr Aue dowiadywał się o tym co się dzieje w Oświęcimiu i innych tego typu miejscach. Czyżby była tu sugestia, że po prostu Ci Niemcy co mówili, że nie wiedzą, co ich państwo robi z innymi ludźmi, to po prostu nie chcieli wiedzieć? 
 
To jest naprawdę bardzo trudna książka, nie ze względu na trudność narracji, ale ze względu na makabryczność wielu opisów.
Ciekawe jest też to jak dr Aue i jego kumple próbowali sami siebie uniewinniać. Jestem przekonany, że to celowy zabieg, że autor zrobił ze swojego bohatera intelektualistę, że on sam się na tym zastanawia co się dzieje dookoła. Było mu to potrzebne, żeby móc prześledzić tok rozumowania nazistów. Inni koledzy dra Aua nad niczym się nie zastanawiali. Rozkaz fuhrera lub przełożonego był dogmatem i nie było dyskusji. 


Mimo wszystko warto tą książkę przeczytać. To bardzo ciekawy pomysł, że została napisana, bo o tamtych wydarzeniach sprzed 70 lat nie wolno nam zapomnieć i takie wstrząsające książki są bezcenne...


Okropna książka, acz genialna zarazem!

                                                                                                                                                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz