wtorek, 21 października 2014

Jose Saramago, 


Miasto ślepców 



Wydawnictwo: Dom wydawniczy Rebis
Data wydania: 2008 r. 
ISBN: 9788375102482
liczba str.: 348
tytuł oryginału: Ensaio sobre a Cegueira
tłumaczenie; Zofia Starowiejska
kategoria: literatura współczesna





  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/47899/miasto-slepcow/opinia/640603#opinia640603    







"Miasto ślepców" tytuł sugeruje, że to jest książka o ślepcach, o ludziach, którzy nie widzą? A tu nic z tych rzeczy ślepota, zwana też białą zarazą jest metaforą. Dlatego, że z socjobiologicznego ujęcia jest to niemożliwe, bo jeżeli by się to zdarzyło jakiejkolwiek populacji to ta ginie, bo zjadają ją drapieżniki. Jest to więc książka po trosze filozoficzna o człowieku współczesnym który funkcjonuje w cywilizacji i wierzy w to, że jest postęp, który jest dla niego wybawieniem. Człowiek żyje sobie przekonany, że spokojnie przeżyje swoje. I nagle!
Zaskoczenie, bo mamy jakąś, katastrofę i człowiek jest zagubiony. Katastrofa każdego zaskakuje tak samo; czy to w Oświęcimiu w czasie II wojny światowej; czy na Tytaniku w 1912 r. ; czy w starożytnych Pompejach w czasie wybuchu Wezuwiusza, czy w Nowym Orleanie w czasie Katriny. Wiara w postęp jest wartością uniwersalną, uświadomiona tak samo, gdy tymczasem w momentach katastrofy okazuje się nic nie warta, bo ją diabli biorą! Bo co z tego, że mamy internet, latamy w kosmos, jesteśmy w stanie coraz lepiej leczyć ludzi, jak wszystko się wali! W takich momentach to co ludzie osiągnęli jest gówno warte!
Nagle niemalże z minuty na minutę, wartości w jakich żył przez całe życie tracą sens. Bo staje się ważne, żeby przeżyć w warunkach ekstremalnych, bo każda katastrofa tworzy ekstrema. W takich okolicznościach włącza się instynkt, to co zwierzęce w nas. Żeby przetrwać człowiek jest gotów na wszytko gotów jest na rzeczy, które dotychczas były dla niego nie do pomyślenia! Z człowieka wyłazi bestia! I cywilizację dopóki nie minie katastrofa i wszystko wróci do normy i ładu diabli biorą! 


Akcja jest w zasadzie prosta. Nagle ślepnie jeden człowiek, normalnie na ulicy ślepnie wysiada ze swojej bryki, bo inaczej by się zabił na pierwszym drzewie. Ktoś go zaprowadza do domu i przy okazji okrada. Wkrótce pacjent trafia do okulisty, jednego z głównych bohaterów. Co się okazuje, że nagle człowiek ten przekazał ślepotę komuś innemu, a ten potem dalej. W błyskawicznym tempie biała ślepota niczym choroba zakaźna przenosi się na całą populację. Pierwsi zarażeni ślepotą trafiają do zamkniętego ośrodka w celu kwarantanny. Władzę po cichu liczą na to, że ślepcy się pozabijają. Nie pomylili się w tym względzie. Ludzie zaczęli zachowywać się jak bydło. Jedni zdobyli broń i kradną jedzenie wszystkich, podzielić się nie chcą. Tylko sprzedaż wchodzi w grę, gdy zabrakło dóbr materialnych, za walutę robią ciała kobiet. Nic dziwnego, że upokorzona grupa musiała zareagować, czyli zamordować oprawców! Natomiast rządzący pomylili się w tej materii, że nie powstrzymało to inwazji ślepoty. Wkrótce stolicę i cały kraj ogarnął paraliż. Nikt nie widzi, nikt nie jest w stanie rządzić krajem, nikt nie jest w stanie samodzielnie się poruszać, a nie ma kto im pomóc. Cały kraj z dnia na dzień schodzi na psy, a społeczeństwo żyje jak kloszardzi. Tylko jedna osoba z jakiś przyczyn nie zachorowała, była to żona okulisty, do którego trafił pierwszy zarażony, dobrowolnie dała się zamknąć do ośrodka wraz z mężem, udawała ślepotę. W sumie była zdrowa powinna się cieszyć, a jednak jej to nie cieszyło, bowiem była to klątwa, widzieć te wszystkie okropieństwa!


Czytając tą książkę przeżywa się szok i uświadamiamy sobie na jakich kruchych fundamentach oparte jest to co nazywamy cywilizacją, skoro byle podmuch wiatru jest w stanie ją roznieść w pył, a ludzie wracają na drzewa.


Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz