wtorek, 21 października 2014

Dmitrij Głuchowski, 



Metro 2033

cykl:  Uniwersum Metro 2033, t. 1



Wydawnictwo :Insignis
Data wydania: 2010 
ISBN:9788361428992 
liczba str.: 592
tytuł oryginału: Metro 2033
tłumaczenie: Paweł Podmiotko
kategoria: fantastyka, science fiction, post - apokalipsa







  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl: 
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/50010/metro-2033/opinia/646349#opinia646349 )   







Bardzo ciekawa książka z gatunku fantastyki postapokaliptycznej. Politycy zabawili się swoimi atomowymi zabawkami doprowadzając świat jaki znamy do ruiny. Dziwne, że jednak ktoś to przeżył. Przeżyli Ci, którym się udało schronić w Moskiewskim metrze. Na Ziemi nie da się żyć, to znaczy ludzie nie mogą tam żyć, bo jednak przyroda się powoli odradza. Ewolucja uległa skrzywieniu i znacznemu przyśpieszeniu. Na powierzchni żyje cała armia dziwnych mutantów, którzy w normalnym procesie ewolucji nie mieli prawa się pojawić. Ludzie, od ok 20 lat kiedy nastąpiła globalna katastrofa, żyją pod ziemią, w metrze. Ta sytuacja to cofnięcie się w rozwoju rodzaju ludzkiego i codzienna walka o przetrwanie. Bo ludzie mają groźnych sąsiadów, zarówno na powierzchni, jak i pod ziemią funkcjonują dziwne sympatyczne potworki, które sprawiają, że ludzie po prostu giną nie wiadomo gdzie. Ale też ludzie dla samych siebie są wilkami. Dosłownie i w przenośni, bo wojny pomiędzy koalicjami stacji metra nieźle ludzkość przetrzebiły, ale mamy też ludożerców, sekciarzy, którzy nawołują do powrotu do stanu człowieka pierwotnego, bo człowiek pierwotny, nie zniszczył przyrody, tak jak ludzie cywilizowani. A więc sytuacja jest bardzo ciekawa. 


Całe metro poznajemy wraz w Artemem ze stacji WOGN, głównym bohaterem, który ma przekazać informację o zagrożeniu dla całego metra, więc dla ludzi. Artem ma dotrzeć na stację Polis i przekazać tajemniczy meldunek od Huntera dla Młynarza, to pseudonim wojskowych. Poznajemy poszczególne stacje metra, które dzielą się na bogatsze i biedniejsze, a także na wyznawane ideologie, wszelkie możliwe, m.in. mamy komunistów i faszystów, wszelkich możliwych sekciarzy. W całym metrze mieszka ok 20 – 30 tysięcy ludzi, jak na kilkunastomilionową metropolię, jedno z największych miast świata, jakim była Moskwa przed zagładą, niewiele.


Książka działa na wyobraźnię, mówi o tym, że człowiek sam sobie przygotował upadek cywilizacji. Moskwa, na powierzchni, A. D. 2033, to właściwie radioaktywna dżungla, która pojawiła się w ruinach dawnej metropolii, w której rządzą mutanty. 


Co z tego wszystkiego wynika?


Głuchowskiego interesuje perspektywa zwykłego człowieka, nie przypadkowo główny bohater jest przeciętny człowiek, raczej średnio rozgarnięty, choć nie całkiem głupi, który ma misję specjalną do wykonania. Artem zadaje sobie pytania: Dlaczego do tego doszło? Dlaczego ludzie żyją jak szczury w metrze?  Artem nie znajduje odpowiedzi. Ideologom zadaje pytania: Co sądzi Lenin na temat bezgłowych mutantów?, Co sądzi Jehowa na temat bezgłowych mutantów? Ani Lenin, ani Bóg nic nie sądzi, na temat, bo nic tam nie ma. Jak wierzyli marksiści – leniniści, to czego Lenin nie napisał, to tego nie ma. Podobnie zresztą, z punktu widzenia teologii chrześcijańskiej, nic tam nie ma o bezgłowych mutantach, a wiec teoretycznie ich nie ma. A przecież bezgłowe mutanty są! Bo Artem sam je widział. I duma ile warte są ideologie, które  w jego przekonaniu wciskają kity, ponieważ w żaden sposób nie opisują zastanej postapokaliptycznej rzeczywistości. Najbardziej trafnie rzeczywistość opisuje neopogańska, neopierwotna religia Wielkiego Czerwa, ten Bóg został wymyślony przez człowieka filozofa, głównego kapłana nowej religii. Artem czuję się jakoś dziwnie, gdy zorientował się, że wszystko co było do tej pory przepadło, i to do tego stopnia, że nawet trzeba nowego Boga wymyślać. Człowiek mieszkaniec metra jest bardzo samotny i zagubiony. Artem niewiele pamięta sprzed katastrofy, a jednak płacze za utraconym, światem na powierzchni, który w porównaniu do realiów Metra był arkadią.
Przy okazji domyślnie pojawiają się pytania: dokąd ten nasz świat podąża? Czy do tego, że ludzie będą musieli, tu trzeba użyć kolokwializmu, spieprzać do metra żeby przeżyć! Bo niezbyt rozgarnięci politycy szykują nam ludzkości zagładę? Władza daje niesamowite profity z tego tytułu, że się rządzi, ale jeszcze większą odpowiedzialność, z której mam wrażenie politycy nie bardzo sobie zdają sprawę. 


Podsumowując, to jest dobra książka, choć może się momentami wydawać banalna, ale czytajcie ja cierpliwie drodzy czytelnicy, a przekonacie się, że taka nie jest. 


Polecam....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz