poniedziałek, 20 października 2014

Witold Gombrowicz, 



Ferdydurke



Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie 
Data wydania; 2002 r. 
ISBN: 8308033059
liczba str. : 296
tytuł oryginału: --------------
tłumaczenie; -----------------
kategoria; literatura współczesna

recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
   http://lubimyczytac.pl/ksiazka/37164/ferdydurke/opinia/650524#opinia650524  )





„ Gombrowicz wielkim pisarzem był...”,
 tak teraz uczą w szkołach, nie będzie
 więc wielkim odkryciem gdy napiszę,
 iż wspomniany pisarz był geniuszem a jego spuścizna, którą pozostawił po sobie to coś wielkiego, pisarz zyskał uznanie na całym świecie, jest to jak najbardziej słuszny wybór dokonany przez czytelników i krytyków literackich. Najbardziej znanym dziełem mistrza jest właśnie "Ferdydurke". Mamy tutaj do czynienia z literaturą oferującą nam uniwersalne wartości, swą wizje autor przedstawia nam w wielu wymiarach, głównym bohaterem tej książki mógłby zostać każdy z nas a mianowicie szary człowiek zagubiony w wielkim świecie, który nas otacza a którego my jesteśmy lokatorami przez krótki okres naszych statystycznych kilkudziesięciu lat życia. Człowiek jako bohater recenzowanego dzieła, które sensu stricte ma charakter filozoficzny, dokonuje próby odnalezienia własnej tożsamości względem otaczającego go świata; reprezentuje go tutaj Józio Kowalski. Otóż wspomniany Józio, jak i my rodzimy się w pewnej rzeczywistości, której jesteśmy na swój sposób podporządkowani, tzn. otaczający nas świat narzuca nam pewne reguły gry, które zostają nam narzucone i niewiele jesteśmy w stanie zrobić żeby przeciwstawić się systemowi. Podsumowując jesteśmy w pewnym sensie zniewoleni, ma ono wieloraki wymiar.


Pierwszy wymiar "Ferdydurke" to funkcjonowanie systemu edukacji, który jest bardzo ważnym elementem kształtowania rzeczywistości. Szkoła spełnia funkcję wychowawczą oraz nauczającą, przez tryby wszelakich instytucji oświatowych przechodzi każdy z nas, jest to nieodwołalny wyrok fortuny. W związku z tym Gombrowicz przedstawił nam tutaj intrygującą wizję literacką funkcjonowania procesu edukacji; a jak wiemy literatura ma swoje prawa, właściwie wszystkie chwyty są dozwolone, np. przedstawianie sytuacji nierzeczywistych, wręcz abstrakcyjnych; zgodnie z logiką tego rozumowania możemy spodziewać się że gombrowiczowska metafora pełna będzie przejaskrawień i absurdu. I nie zawiedziemy się; wszystko to prowadzi do sytuacji, że mamy do czynienia z farsą; motywy szkolne przedstawione w "Ferdydurke" wywołują w nas po prostu śmiech. A przecież szkoła jako instytucja kojarzy się każdemu z niezbyt przyjemnymi sytuacjami np.: ślęczenie nad matematyką, z której nic się nie rozumiało, albo problemy z nauczycielami tylko dlatego że nosiło się taką czy inną odzież, czy jej brak, chociażby kapci. Oczywiście nie twierdzę że w szkole są sami źli nauczyciele, jednak pewne sytuacje szkolne, które sprawiły nam problemy w czasie naszej edukacji na dłużej zapadają w pamięć. W powieści mamy do czynienia z dziwną sytuacją; otóż okazuje się, że główny bohater powieści trzydziestolatek Józio trafia do szkoły, jemu groźny prof. Pimko wmówił że ma 17 lat i zagonił do klasy; jest ona absurdalna i komiczna zarazem, na tej podstawie autor udowadnia nam, że jesteśmy dzieckiem podszyci. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to być może sami nie wiemy czego oczekiwać od życia; na straży stoją jednak przeróżne autorytety które podpowiadają nam jak żyć, którą z dróg życiowych mamy wybrać. Jak nas przekonuje Gombrowicz, zachodzi konieczność przeprowadzenia operacji na żywym organizmie i ona stale się dokonuje przy czym w roli lekarzy występują nasi przełożeni np.: nauczyciele w szkole lub szefowie w pracy, czy rodzina w domu. Lekarze ci stawiają diagnozę i stosują się do niej, w roli pacjentów występujemy tutaj my, szarzy obywatele, na których przeprowadzane są przeróżne eksperymenty z zakresu inżynierii społecznej; Gombrowicz zdefiniował je jako upupianie, czyli sprowadzanie delikwentów do poziomu dzieci. 


Co autor ma na myśli przedstawiając nam swoją spiskową teorię dotyczącą upupiania? Tutaj wchodzimy w coraz głębsze pokłady rozważań Gombrowicza. Wszak Józio nie zaliczał się do wyjątków, także podlegał procesom sprowadzania do poziomu dziecka. Dziecko pod troskliwą opieką rodziców jest szczęśliwe, żyje w błogosławionym stanie nieświadomości, a taki człowiek w przyszłości będzie podatny na wpływy i z radością przyjmie to co dostanie na tacy od losu. Moim zdaniem chodzi tu oto, że każda władza doczesna potrzebuje posłusznych obywateli, którzy bez zastanowienia, w razie potrzeby, wykonają jej polecenia np.: pójdą na wojnę. Idea szkoły niezbędna w każdym ustroju, polega na: przygotowaniu człowieka do życia; z punktu widzenia władzy potrzebny jest obywatel, który nie będzie zadawał za dużo pytań; ponieważ to jest po prostu niebezpieczne i nikomu do szczęścia niepotrzebne. Należy więc młodego ucznia oswoić z życiem, wdrożyć go w system, czyli przyprawić mu odpowiednia gębę, jak chce Gombrowicz; metafora ta polega to na tym, że przeprowadza się coś w rodzaju indoktrynacji; osoba, która jej podlega uczy się od małego, że ma słuchać gotowych odpowiedzi, które przedstawia mu władza oraz autorytety będące na jej usługach, i uznać je za dogmat; a po wejściu w dorosłe życie konsekwentnie realizować, czyli skończyć edukację, znaleźć pracę, założyć rodzinę, wychować dzieci, zasadzić drzewo, kupić dom, samochód i wiele innych dóbr konsumpcyjnych, oczywiście najlepiej na kredyt; po latach pracy wyślą cię na zasłużoną emeryturę, pod warunkiem, że dożyjesz wieku emerytalnego. Wynika z tego, że każdy z nas ma przyprawioną gębę; proces jej przyprawiania zaczyna się już w pierwszych latach życia aż po jego kres. 


Stąd wniosek, że skoro gęba jest bezwzględną koniecznością to jesteśmy zniewoleni. Czy można z tym walczyć? Dobre pytanie! W powieści Miętus wyruszył wraz z Józiem na poszukiwanie parobka, wychodząc z miasta stwierdzili, że gęba została solidnie przyspawana do miejskich społeczności i nic nie da się zrobić, po za spisaniem jej na straty, mieli więc nadzieje, że jak wymkną się na głęboką prowincję, to jednocześnie uciekną przed tą okropną gębą, która przejawia się chociażby poprzez różne konwenanse. Nic z tego nadzieje te okazały się złudne! Uciekając chłopcy trafili na dworek państwa Hurleckich, krewnych Józia. Motywy wiejskie w polskiej literaturze nie są niczym nowym; mamy tu przekazany obraz wsi spokojnej i wesołej ale z przyprawioną gębą, sztywnymi regułami; jest to obraz widziany oczami pana i plebana, a więc ludzi, którzy rozdają karty i dyktują warunki gry. Na wsi każdy musi znać swoje miejsce, protokół stanowi barierę nieprzekraczalną a próby jej przekroczenia powszechnie uznaje się za zbrodnie. Jednak Miętus nie bardzo wierzy w tę rajską idyllę szlacheckiego obrazu wsi, dlatego też chce zrealizować swoje przedsięwzięcie, czyli zbratanie się z parobkiem, a raczej lokajem Walkiem. Udało mu się to, dochodzi do skandalu obyczajowego. Dzięki czemu udaje nam zobaczyć inny obraz wsi czyli obraz widziany oczami chłopa, czyli człowieka ciężko pracującego, niewykształconego, żyjącego na skraju granicy ubóstwa, często głodującego. Bunt Miętusa nie bardzo wyszedł mu na zdrowie. 


Pewne jest jedno ludzie nie podejmują prób walki z systemem gdyż jest to po prostu niewygodne. Akceptacja zastanej rzeczywistości nie jest przecież trudna, daje ona gotowy model nieskomplikowanego życia, dlatego właśnie ludzie godzą się nań. Ostatecznie, Józio też poddał się, dał się upupić, czego symbolem jest pragnienie związania się z Zosią. Ferdydurke Gombrowicza jest dziełem bez wątpienia oryginalnym, mamy tu do czynienia z pomieszaniem stylów nowatorskich z tradycyjnymi. Oprócz wątków dotyczących szkoły Gombrowicz rozprawia się z dwulicową mieszczańską moralnością oraz z tematyką wiejską i rodzinną. Wspomniane dzieło ma też świetną oryginalną narracje bez której nie można się obyć; oglądanie ekranizacji kinowej czy przedstawienia teatralnego bez przeczytania książki jest czynnością pozbawioną sensu albowiem odbiorca niewiele z tego zrozumie. Dlatego przeczytanie książki jest koniecznością jeżeli chce się podjąć rzetelną próbę zrozumienia sensu tego wielkiego dzieła.


Ad. Konkurs o Gombrowiczu 2004 r., organizowany przez Gazetę Wyborczą, recenzja nie była opublikowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz