wtorek, 21 października 2014

Richard Dawkins,

Bóg urojony


Wydawnictwo; Wydawnictwo CiS
Data wydania: 2007 r.
ISBN:  9788385458289
liczba str.: 520
tytuł oryginału: The God Delusion
tłumaczenie; Piotr J. Szwajcer
Kategoria:  Literatura popularnonaukowa, filozofia




  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/47871/bog-urojony/opinia/640544#opinia640544 )    




 

W moim przekonaniu warto tą książkę, Dawkinsa przeczytać. Bo choć wiadomo jakie on ma poglądy i przedstawia swój pogląd na istnienie Boga, a raczej na nie istnienie. Sam proponuje ludziom wierzącym, żeby przeczytali i dowiedzieli się w co wierzą z nieco innej perspektywy...


Dawkins uważa za pewnik, że Boga nie ma, że Bóg jest ludzkim wynalazkiem, tyle, że nie jest to wcale nowy pogląd, bo to głosił wcześniej Feuerbach. Dawkinsa motyw urojenia religijnego podobny jest koncepcji rytuału religijnego przedstawionego jako zabawa, jaki nakreślił Huizinga w "Homo ludens" więc sama koncepcja urojenia też wcale taka nowatorska nie jest. Pogląd, że w teorii ewolucyjnej nie ma miejsca na istnienie Boga sięga XIX w. Kiedy to książkę "O powstawaniu gatunków" opublikował Darwin. 


Więc ciekawe skąd tyle hałasu o nic?


Dobre jest to, że Dawkins przedstawia sprawę racjonalnie, że jeśli z punktu widzenia nauki jego pogląd okaże się błędny to on pierwszy przyzna się do błędu,. Bo na tym właśnie polegają rozważania naukowe, jeśli jakiś naukowy punkt widzenia okaże się błędnym, to prawdziwy naukowiec potrafi zmodyfikować błędny pogląd. Choć mnie zastanawia co musiałoby się wydarzyć, żeby Dawkins w Boga uwierzył? To już nie byłaby nauka, ale cuda... Kontynuując Dawkins pisze, że nie jest dogmatykiem, jest naukowcem, który w swoim świecie nie widzi miejsca dla Boga. A dla niego więc, jako naukowca, niemożliwe jest współistnienie wiary i rozumu. 


Religia sama w sobie nie jest zła, bo ludzie prości potrzebują wskazówek moralnych, potrzebują dogmatyki religijnej i związanej z tym zwyczajami, które są elementem tradycji każdej kultury. Więc z tego punktu widzenia jest przesadą twierdzenie, że cały świat ześwirował, bo wyznaje wiarę w Boga. To po prostu jest częścią kodu genetycznego, niezależnie od tego jaka jest prawda, ludzie wierzą, bo do czegoś im wiara w Boga jest potrzebna. 


Dowodem na urojenie w przekonaniu Dawkinsa jest zło religii. Religia jest zła wtedy, jak przekonuje nas autor książki, kiedy próbuje się wciskać ludziom, że nasza, jedynie słuszna religia, jest lepsza od innych religii i nawołuje do krzywdzenia innych ludzi, tylko dlatego, że ich wierzenia są nieco inne. I tu religii jakimkolwiek Dawkins robi zarzut, że są nadmiernie ekspansywne. Pozwala mu to przedstawiać pogląd, że wojny religijne są rodzajem obłędu. Nie, do końca tak jest, że religie same z siebie są obłędne, bo w starożytnym Rzymie, religie imperium współistaniały ze sobą. Co prawda formalnie oddawano część cezarowi i wszystkie religie były do tego zobligowane, żeby umieszczać cezara w swoim panteonie bóstw. Jednak każda, nawet najbardziej egzotyczna religia mogła swobodnie funkcjonować, a panteony religii starożytnych się mieszały Bardzo ciekawie pisze o tym Gibbon w "Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego". Ale ponieważ dla religii monoteistycznych jest tylko ten jeden Bóg, to religiom judaistycznej i chrześcijańskiej nie mogło to się podobać, uznawanie cezara za Boga i współistnienie w imperium z innymi bóstwami. Tak więc robiono wszystko by zmienić ten stan rzeczy, co jak wiemy udało się osiągnąć. Tyle tylko, że samo Imperium Rzymskie – Zachodnie, nie przetrwało długo jako chrześcijańskie. 


Powstał nowy świat religii monoteistycznych, oprócz chrześcijaństwa i judaizmu, niebawem pojawili się muzułmanie, te religie stworzyły świat walk religijnych, wypraw krzyżowych i dżihadu. Toynbee, filozof, który rozważa sprawę pod kątem filozofii historii, twierdzi że zaborczość religii monoteistycznych pozwoliła im przetrwać i zbudować swoja potęgę, którą mają do dnia dzisiejszego. Pytanie pod tym kątem, która droga jest słuszniejsza? Dalej podążanie drogą dżihadu, jak to robią muzułmanie, czy jednak zejście z tej drogi jaką podjęli chrześcijanie. Czy chrześcijaństwo przetrwa kolejne stulecia, tysiąclecia? Trudno odpowiadać na to pytanie. 


Ale wróćmy do sedna sprawy...
Dawkins przedstawia pogląd, że warto czytać Biblię, bo zawarte jest w nim dziedzictwo kulturowe Zachodu. Kod kulturowy naszej cywilizacji opiera się na Biblii, i temu Dawkins nie ośmiela się zaprzeczyć. Mamy tu pogląd na ateizm, że nie jest to związane z tym, że chce burzyć świątynie. Próbuje obalić strach przed ateizmem, który miałby wygenerować kolejny faszyzm i komunizm, trudno będzie ludzi do tego przekonać. Oczywiście, nie łudźmy się, autor nie wystrzega się pewnych radykalizmów: widzi w ludziach wierzących fanatyków niezdolnych do dialogu i logicznego myślenia, którzy dają się ogłupiać. Z tym poglądem to jednak popłynął! 


Czy warto czytać książki autorów z którymi poglądami niekoniecznie się zgadzamy? Jestem przekonany, że tak, bo zwłaszcza tacy autorzy pozwalają nam poznać inny punkt widzenia. Nawet jeżeli uważamy, że koniecznie trzeba polemizować z autorami, to w polemikę można wejść wtedy gdy rzetelnie poznamy argumentację. Może się zdarzyć, że sami zmienimy jakiś pogląd, bo w końcu czytanie każdej książki jest, jakby to powiedział Nietzsche, przewartościowywaniem własnego mikroświata. Choć nie przypuszczam, żeby książka Dawkinsa do takich należała. Nie sądzę, że człowiek wierzący na podstawie tej lektury przestanie wierzyć w Boga. Bo jeżeli wierzy, to paradoksalnie, jeśli jest człowiekiem myślącym, to właśnie takie książki pozwolą mu ugruntować swoją mądrą wiarę, ponieważ to da mu instrument do jej obrony. Niezależnie od tego czy będzie sam sprawę rozważał, czy będzie prowadził na forum publicznym dysputy teologiczne i filozoficzne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz