niedziela, 28 grudnia 2014

Andrzej Pilipiuk, Wampir z m3

 Andrzej Pilipiuk, 





Wampir z m-3


cykl: Wampir z..., t. 1


Wydawnictwo:   Fabryka słów 
Data wydania:  2011  r. 
ISBN:   9788375742237
liczba str. : 336
tytuł oryginału: -------------
tłumaczenie: -----------
kategoria: fantastyka


(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/67758/wampir-z-m-3/opinia/1824792#opinia1824792   )    

 




"Wampir z m-3" mam pewien problem z tą książką, bowiem jest to najsłabszy wytwór pisarski Pilipiuka. Owszem jest to książka lekka i przyjemna, w sam raz do poczytania na wakacje, zwłaszcza jeśli ktoś uwielbia klimat Pilipiukowskich opowieści, ale jednak ta książka Pilipiukowi po prostu nie wyszła. Dlatego uważam pomysł klepania przez autora kolejnych "Wampirów z m- ileś" za chory, bo z tego pożytku nie będzie. Biorę pod uwagę tylko i wyłącznie twórczość autora. Na swoim tle Pilipiuk w tej książce wypada wyjątkowo blado.
 


Akcja toczy się w Warszawie w końcówce lat 80 XX stulecia. Mamy społeczeństwo formalnie ateistyczne, ale wiemy jak było z tym ateizmem, że nawet towarzysze partyjni, oddawali Bogu co boskie, a co partyjne partii. Tego Pilipiuk zdaje się nie dostrzegać. Bardzo upraszcza rzeczywistość, tworzy świat skrajności, zero – jedynkowy. Dzieli społeczeństwo na tych, co wypatrywali w eterze radiowym księdza z Torunia i na resztę, czyli komuchów, ateistów i takich tam różnych dziwnych typków. Nie brakowało, jak Pilipiuk usiłuje nam wmówić, namiętnych czytelników dzieł Lenina, którzy wierzyli w to, że o czym Lenin nie napisał, to tego nie ma. Zdecydowanie to słabość, że akcentów politycznych jest zbyt dużo. Zupełnie nie jest to potrzebne. Do tej pory Pilipiuk zgrabnie się tego wystrzegał, i nie przekazywał własnego światopoglądu zbyt nachalnie, czasem bywało to nawet zabawne. Tutaj mu się to nie udało i to jest porażka! 

 

Mamy tu praskie wampiryczne i ludzkie, szemrane towarzystwo, mamy też SB i inne służby państwowe, które czuwają i walczą z bytami bionekrycznymi, nie tylko krwiopijcami. Pojawia się na chwilę nawet stary dobry znajomy Jakub Wędrowycz, który ściga popaprańców z czarnej wołgi. Bo tu potrzebny był najlepszy w kraju fachowiec, żeby zrobić z tym jako taki porządek. Nowa jest kreacja Pana Samochodzika, który tutaj jest 60 letnim degeneratem i alkoholikiem mającym z systemem na pieńku, wcale nie dlatego, że zajmował się polityką, jego ulubionym zajęciem było podglądanie nieletnich dziewcząt. No ale próbował wykorzystać swoje historyczno – detektywistyczne umiejętności, działał na zlecenie wampirów, choć o znalezieniu tego czego wampiry szukały zdecydował przypadek. Pojawia się też mumia, niewiele nowego tu wniosła, trochę dodatkowego zamieszania, nic więcej. Przy okazji motywu egipskiego znalazłem historyczny błąd merytoryczny dotyczący starożytnej Biblioteki Aleksandryjskiej. Biblioteka publiczna, dostępna dla zwykłych użytkowników, czyli każdy z ulicy mógł tam wejść i wypożyczyć książkę, miała ok 43 000 zwojów. Natomiast biblioteka, naukowa, dostępna tylko dla badaczy, w 48/47 r. p. n. e miała ok 700 000 tys zwojów. Pilipiuk podaje błędną cyfrę mniej niż 100 000. Jeżeli miał na myśli tylko tą bibliotekę publiczną, to tego faktu nie sprecyzował. 

 

Główną bohaterką jest Gosia, licealistka, córka wysokiego działacza PZPR, niebawem miał awansować do Komitetu Centralnego PZPR, czyli ścisłej czołówki rządzącej krajem. Gosia popełnia samobójstwo i budzi się jako wampir. Dla rodziny partyjnego działacza jest to obciach, że córka, objawiła się coś czego nie ma, jako byt ideologicznie zabonny. Gosia - wampir idzie do domu i jest w szoku, że jej rodzina chce ją zabić. W świat wampirów wprowadza ją Marek, przeprowadza szkolenie, i poznaje inne wampiry z sympatyczną nową wampirzycą.
Dalej akcja się jako tako rozkręca. 

 

Skwitować mogę to jednym zdaniem, nic nowego, to wszystko już było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz