środa, 31 grudnia 2014


 Rafał Kosik, 




Mars


Wydawnictwo:   Powergraph
Data wydania: 2009 r. 
ISBN:  9788361187097
liczna str.: 416
tytuł oryginału: -----------------
tłumaczenie: --------------
kategoria; fantastyka, science fiction

(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/7028/mars/opinia/10056717#opinia10056717   )     


 


Mars? 


Tytuł sugeruje nam, że to może być o zielonych ludzikach lub o podróżnikach na czerwoną planetę lub o samej planecie. Nic z tych rzeczy jest to książka o człowieku, ściślej o nas ludziach. Naszą ulubioną zabawą jest zabawa w Boga. Ziemię próbujemy nagiąć do własnej woli i potrzeb, kompletnie nie patrząc na to jakie są potrzeby natury. Teraz zamarzyła się nam kolonizacja kosmosu, konkretnie Marsa. 


Otóż w 2040 roku okazało się, że kolonizacja Marsa po sztucznie uzyskanym efekcie cieplarnianym na tej planecie jest możliwa. Wiadomo, że potrwa to wiele pokoleń, ale osiągnięcie celu, gdy na Marsie będą warunki znośne do życia na tej planecie są możliwe.


Dalej mamy akcję w 2305 roku, ludzie jakiś czas około stu lat z okładem już tu są. Jednak jak się okazuje się, że warunki są dalekie od wymarzonych, a ludzi jest, podobnie jak na Ziemi za dużo. Na Marsie według danych na 2305 jest 3 i pół miliarda ludzi. Najbardziej niecierpliwi są politycy i biznesmeni, którzy by chcieli, żeby Mars samodzielnie się rozwijał gospodarczo. Państw na Ziemi po prostu nie stać na subwencjonowanie Marsa. Marsjański parlament przeforsował ustawie paliwową, dzięki niej ruszy z miejsca wzrost gospodarczy, ale za to przyśpieszy zagładę społeczności ludzkiej na Marsie, bo po prostu zabraknie tlenu. Politycy mają ciekawe plany, żeby sprowadzić więcej wody na Marsa. Senatorowie Griffin i Grant sztucznie zorganizowali uderzenie komety Ice cube w Marsa, co ponoć miało spowodować ogrzanie czapy lodowej znajdującej się na biegunie północnym planety. Co konsekwencji miało doprowadzić do tego, że będą morza i oceany na Marsie. Wszystko to miało sprawić, że ulegną przyśpieszeniu zmiany klimatyczne na Marsie. Bo choć zmiany na tej planecie postępują, to dla polityków są one za wolne, a po prostu pewnych procesów przyśpieszyć się nie da, bo doraźne korzyści potrzebne są teraz, niemal na… wczoraj. Jednak coś źle zostało obliczone i w wyniku uderzenia komety zmarło wiele ludzi i straty gospodarcze, a więc również potrzeba wysłania kolejnego potężnego transferu pieniędzy na Marsa, jest nie do oszacowania. 


Mamy jeszcze akcję w roku 2340 gdy już właściwie jest przesądzone, że w skutek różnych niefortunnych działań zagłada ludzkości na Marsie jest przesądzona. Mamy pytania tego typu czy właściwie jest możliwe przetransferowanie ponad trzy miliardowej Marsjańskiej społeczności z powrotem na Ziemię. Trzeba uwzględnić fakt, że część ludzi mieszka na Marsie od kilku pokoleń i nieco się od nowo przybyłych ziemian różni. Niewątpliwie daje do myślenia to co my tu mamy. 


W roku 2305 mamy zwykłych, którzy odgrywają role głównych bohaterów, nowo przybyłego na Marsa Allena, a także Doris, która pracowała w urzędzie pracy, ale zmieniła zatrudnienie. Doris została asystentką senatora Griffina, więc została wtajemniczona we wszystkie szemrane kombinacje senatora i jego ludzi. Obydwoje poznają się w momencie gdy Allen szuka roboty, potem zaprzyjaźniają się ze sobą.


Książka niewątpliwie bardzo dobra. Poznajemy funkcjonowanie kolonii Marsjańskiej, i mamy dobrze opisaną kształtowanie się mentalności ludzkiej, społeczności, która powstała w kosmosie, a więc oderwana od macierzystej planety, a mimo to żyjąca dzięki Ziemi Mnie intryguje kwestia; Czy Marsjanie są jeszcze Ziemianami czy już nie? 


Warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz