środa, 10 grudnia 2014

Francis Fukuyama, 



Koniec historii 




Wydawnictwo:  Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Data wydania:    2009 r. 
ISBN:     9788324012183
liczba str.: 320 
tytuł oryginału:   The end of history and the last man   
tłumaczenie:     Tomasz Bieroń, Marek Wichrowski
kategoria:    Nauki społeczne, politologia



(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/51951/koniec-historii/opinia/642495#opinia642495   )    

 

 


Książkę przeczytać warto, a nawet trzeba,  ponieważ przekazuje nam pewna wiedzę o świecie, a tego nigdy za wiele. Z jednym tylko drobnym zastrzeżeniem, że jest to propagandowy bełkot, promujący ideologię liberalną. Mamy do czynienia ze zbiorem pobożnych życzeń, że wygra na całym świecie liberalizm i będzie ładnie pięknie na całym globie. Dalej, że szczęśliwie zapanuje nam demokracja, nie będzie wojen, głodu, pragnienia i będzie dobrobyt na planecie. Bo w istocie to nic nowego, tego typu koncepcje już były i w niczym świata nie zmieniły, bo na lepsze świata nie zmieni, że ktoś napisze jedną książkę, która znajdzie wyznawców, nawet najbardziej wpływowych. 


Dobrze, ktoś w kontekście książek, które zmieniły świat,  spyta o Biblię i Koran?
Piękne, ale czy aby zmieniły świat tylko i wyłącznie na lepsze? Bo oczywiście nie ulega wątpliwości, że lepszymi  ludźmi uczyniły miliony, może nawet miliardy ludzi na całym świecie. Jednak  samego świata te Święte Księgi nie zmieniły.  Z jednego powodu,  religie zbyt często są wykorzystywane do celów politycznych. W konsekwencji politycy  są gotowi był przeciwko wyznawcom innych religii pójść na wojnę. W efekcie namiętni czytelnicy obydwu Książek, tak bardzo siebie kochali, że uwielbiali wyrzynać się nawzajem. Nie łudźmy się, że coś się zmieniło, bo ludzie są zawsze tacy sami!


To tym bardziej nie ma szans, żeby udało się zmienić ludzi Fukuyamie. Jest koncepcja bardzo naiwna, tak samo jak pozostałe utopie, kreujące wiarę w raj na Ziemi i tak samo szkodliwa, bo coś co pierze mózgi jest szkodliwe. Tak samo jak dla pojedynczego człowieka papierosy, alkohol i narkotyki, dają jakaś ułudę prawdy, chwile, luzu, poczucia swobody, a tak naprawę zabijają!
Tak samo dla nas ludzi Zachodu dogmatyczna wiara w Fukuyamę, może zakończyć się upadkiem naszej cywilizacji, a więc byłaby to straszliwa cena! I tak może być dopóki politycy od Waszyngtonu, po Londyn, Paryż i Warszawę nie zaczną myśleć.
Jedyną rzeczą, której pragnę, to mylić się w tej kwestii.


Żeby była jasne, nie oceniam i nie wartościuję tutaj w żaden sposób liberalizmu. Jednak, jako pasjonat filozofii, nauczyłem się patrzeć z mniej lub bardziej umiarkowanym sceptycyzmem na pewne treści i publikacje. Oceniam tylko treść książki i przekazuję własną interpretację.  Jak zwykle...


Bo po prawdzie najzabawniejsze jest to, że ta indoktrynacja robiona przez Fukuyamę jest zadziwiająco skuteczna, o której ideolodzy wszelkich innych doktryn mogą/mogli tylko pomarzyć.
Czy da się coś z tym zrobić, żeby zapobiec drenującej mózgi indoktrynacji tej książki ?
Nie.
Oczywiście można wprowadzić pomysły, które już były; cenzurę, Indeksy Ksiąg Zakazanych, puszczanie z ogniem, mordowanie czytelników różnymi wyrafinowanymi metodami, ale jak historia pokazuje to tylko wzmacniało w ludziach ciekawość, chęć czytania, bo przecież zakazany owoc smakuje najlepiej. Więc to nic nie daje.


Wyjście jest tylko jedno czytelniku/czytelniczko, zanim się weźmiesz za jakaś przewrotną książkę, włącz myślenie, a także rzetelną analizę i krytykę czytanej treści, nie daj się ogłupić! Nikt za Ciebie myśleć nie będzie. Musisz robić to sam. Czytać książki trzeba, nawet te najbardziej zakręcone, które mogą czytelnika wyprowadzić na manowce, ale trzeba czytać książki z głową. 


Dobrze, że jest demokracja i liberalizm, które dają Ci prawo wyboru, chociażby tego co chcesz czytać. Nikt niczego nie zakazuje czytać, ani pisać, jeżeli to nie krzywdzi innych ludzi, również pisać mi najbardziej kontrowersyjnych, prowokujących intelektualnie recenzji, które czasem piszę. 


A co do świata, fakty są takie, że jest jaki jest, nic na to się nie poradzi, że jest tak urządzony, że nadal będą ludzie, którzy nie będą chcieli wytworów tzw "zgniłego Zachodu". Może nawet te państwa rządzone przez takich ludzi wprowadzą dla picu demokracje fasadowe, chociażby wybory prezydenckie, i parlamentarne, itd... Ładnie pięknie, tyle to będzie miało z liberalizmem wspólnego co wyrób demokracjopodobny z oryginałem. Zawsze lepszy jest oryginał, od wersji pirackiej. Co nie zmienia postaci rzeczy, że oryginał danego produktu, mimo jest lepszy, to znajdą się chętni, żeby nabyć pirata.
Wszak jak mówi klasyk," ważne, nie kto jak głosuje, ale kto liczy głosy. " *


Nie ma czegoś takiego jak koniec historii, bowiem "Historia nauka to przeszłości, nauka o teraźniejszości." **


Warto książkę wziąć w ręce, poczytać i porozważać.







Ad
* To nie jest mój idol, żeby była jasność.
** Lucien Febvre - francuski historyk, współtwórca szkoły Annales, Autor książek "Marcin Luter, przeznaczenie", "Problem niewiary w XVI wieku: Religia Rabelais", "Problemy historii i ekonomii".
Dane Wikipedia: http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://en.wikipedia.org/wiki/Lucien_Febvre&ei=9hhaTsm2NqnZ4QSMoamsBQ&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=2&sqi=2&ved=0CCkQ7gEwAQ&prev=/search%3Fq%3Dlucien%2Bfebvre%26hl%3Dpl%26biw%3D1280%26bih%3D854%26prmd%3Divnsbo









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz