wtorek, 2 grudnia 2014

Jacek Komuda,



Diabeł Łańcucki



Wydawnictwo:  Fabryka Słów
Data wydania:  2007 r. 
ISBN:  9788360505564 
liczba str.:  528
tytuł oryginału:   -----------
tłumaczenie:  -----------
kategoria; powieść historyczna



(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/36515/diabel-lancucki/opinia/5866227#opinia5866227    )   

 

 

 Komuda całkiem dobrze pisze, w swoim klimacie historycznym, o tym jak panowie szlachta bujają się po Rzeczypospolitej i robią rozróby. Autor ma swoich bohaterów, chociażby właśnie, tytułowego bohatera. Stanisława Stadnickiego, zwanego Diabłem Łańcuckim. Ten awanturnik, postać niezwykła, niemal legendarna, choć autentyczna. Jak legendy głoszą Stadnicki podobno zawarł pakt z diabłem, a w lochach Łańcuckich czarci pilnowali więźniów, którzy podpadli Stadnickiemu, i których ten do swoich loszków wsadzał, a wiec jak na prawdziwego diabła przystało, ten miał swoje piekiełko. Stadnicki był znany z wojen sąsiedzkich, które prowadził m. in. z Opalińskimi. *


Tytuł jest mylny, sugeruje bowiem, że poświęcony jest postaci Stadnickiego, a tu nic z tych rzeczy, bo Diabeł nie jest tu wiodącym bohaterem, choć niewątpliwie ważnym, bo ma swoje zatargi z okoliczną szlachtą zaściankową. Więcej uwagi Komuda poświęca średniej lub drobnej szlachcie. W książce występuje ulubiony bohater Komudy, Jacek nad Jackami Dydyński i jego kompania 5 braci: Andrzej, Mikołaj, Przecław, Zygmunt i Łukasz, zawadiaków zdolnych do udziału w zadymach, tak samo jak Jacek, który pojawia się w innych książkach tego autora. Czyżby dlatego Komuda ewidentnie lubi tego bohatera, bo ma tak samo na imię jak pisarz? Najpierw Dydyńscy, byli w służbie Diabła Łańcuckiego najechali na dworek Dwernickich. Ale później Jacek, potem reszta braci, z wyjątkiem Przecława, przeszli na stronę Dwernickich, mimo, że Ci w sporze z Diabłem mieli niewielkie szanse. Stało się tak ponieważ jeden z Dwernickich uratował Jackowi życie w jednej z bitewnej zawierusze. A po za tym Jacek chciał poderwać Konstancję Dwernicką. No cóż poradzić? Także z innych książek wiemy, że porywy serca Dydyńskiemu były nie obce i delikwent z tej okazji był gotów do różnych czynów. To sprawia, że czytelnik lubi tego bohatera, mimo, iż z pozoru niewiele się różni od całej braci szlacheckiej, ale pozory mylą.


Także pod tym względem ta książka jest ciekawa, że pojawia się tutaj, parę niezwykle interesujących kobiet, i bynajmniej nie są to panienki, które czekają na swojego obłędnie zakochanego rycerza, ale te panie takowemu gotowe by głowę ukręcić i porządnie stłuc na kwaśne jabłko, gdyby taki wszedł im w drogę. Jedna z tych ciekawych pań to Anna Łahodowska, ksywka Wilczyca, co ciekawe postać autentyczna, z polecenia starosty Rygulskiego, taki urząd sprawował Stadnicki, napadła na klasztor, bo braciszkowie byli zadłużeni, właśnie u Diabła. Anna z ekipą zawadiaków, weszła do klasztoru i narobiła niezłego rwetesu! Pobożnych braciszków chciała batem potraktować, bo Ci się wymigiwali z opróżnieniem sakiewek. Nie zdążyła zrobić co zamierzała, bo zebrała niezłe cięgi, bo braciszkom pomógł pokutujący pielgrzym. Po prostu porządnie wymłócił towarzystwo, a braciszkowie, pielgrzymowi ładnie podziękowali, nie chcieli dać mu odpuszczenia grzechów. Ten widać uznał, że nie ma się co przejmować hardością i brakiem wdzięczności braciszków, bo zapewne Szef niebieski jest mądrzejszy od nich, i przynajmniej do czyśćca się załapie po śmierci.
Jest jeszcze jedna ciekawa babka, Konstancja Dwernicka, o nią starał się Sumiwąs, zwykły cham, nie chodzi o brak pochodzenia, a o zachowanie, a raczej jego brak. Sumiwąs zwyczajnie śmierdział, ale był bogaty, i miał szlacheckie ambicje. A Dwerniccy swój majątek albo przepili, albo wydali, na wojaczki na Węgrzech i nic stamtąd nic nie przywieźli, i majątek podupadł. Konstancja ma iście kawalerską fantazję nie dość, że Sumiwąsowi odmówiła, odpowiedziała bez ogródek, że z facetem, od którego capi jak cholera, wiązać się nie będzie i dodatkowo psiarnią poszczuła. Mało tego! Jeszcze ze swoim sługą, kozakiem, najechała na Sumiwąsa i tam go porządnie stłukła! A że ten był w dobrej komitywie z Diabłem, to do zatargu Dwernickich z samym Diabłem Łańcuckim rychło doszło.
Niezłe ziółko, to żona Diabła Anna, ta jak Konstancja trafiła do niewoli, kazała ją zamknąć w trumnie.
Niezwykle ciekawa jest jedna z ostatnich scen w książce Dydyński z ekipą uwalnia, ukochaną. Po drodze wpadają, na panią Stadnicką, i obydwie kobiety bluzgając się od najgorszych k..., w najlepsze się leją. Trzeba było je siłą rozdzielać. 


Niezła jest ta książka, przez całą opowieść panowie szlachta regularnie tłuką się ze sobą. Krótko mówiąc kawałek ciekawej lektury, ma dwa walory, to jest dobra powieść historyczna i ma jednocześnie walor rozrywkowy, całkiem przyzwoity skądinąd.
Spokojnie można przeczytać.
Polecam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz