czwartek, 4 grudnia 2014

Trudi  Canavan,


Misja ambasadora  



cykl: Trylogia, zdrajcy, t. 1 


 Wydawnictwo: Galeria Książki 
 Data wydania; 2010 r. 
 ISBN:   9788362170012
 liczba str.:   575
 tytuł oryginału:   The Ambassador's Mission
 tłumaczenie:  Agnieszka Fulińska
 kategoria;   fantastyka


(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/53016/misja-ambasadora/opinia/3063150#opinia3063150   )    



Warto wracać do dobrej fantastycznej literatury, a pisarstwo Trudy Canawan niewątpliwie jest na wysokim poziomie. "Misja Ambasadora" to pierwsza część nowej trylogii, ale po prawdzie to jest kontynuacja starej trylogii czarnego Maga.
Mamy większość tych samych bohaterów, tyle, że o 2 dekady starszych. Mamy też nowych, chociażby syna Sonei i Akkarina Lorkina. 


Mamy też pewną schematyczność, która przypuszczalnie potwierdzi się w "Łotrze", czarny mag Kellen wykazuje pewne podobieństwa do Akkarina, z trylogii czarnego maga, tyle, że wygląda na to, że ten będzie tym złym. Czy może autorka powtórzy ten sam przekręt co z Akkarinem w tamtej trylogii? Przypominam był motyw, że najpierw pokazuje go jako zło wcielone a potem się okaże, że jest dobry? Dopóki nie rozpracuje drugiego tomiku nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Oczywiście mamy pokazane relacje przyjacielskie między Soneą a Cerynim, a także dziwne, acz zaskakująco dobre relacje miedzy Soneą a Reginem, owszem mają jakiś dystans do siebie, ale całkiem dobrze współpracują ze sobą. Mamy też jak się okaże racjonalną matczyną troskę Sonei o Lorkina, swojego syna. 

Jednak Lorkin ani myślał posłuchać matki, po prostu musiał się wepchać w paszczę lwa czyli do Sachaki, która jak wiadomo bezpiecznym miejscem, zwłaszcza dla syna Akkarina i Sonei być nie mogła. Wszak Sachakanie są ludźmi pamiętliwymi. Skoro czują upokorzenie po przegranej 700 lat temu wojnie z Kyralią, to dwie dekady to jest chwilka. Dannyl, nowy ambasador, tym razem Sachaki, widzi to gołym okiem, chociażby widoczne są ruiny sprzed 3/4 milenium. które wyglądają na dopiero co opuszczone.  Lorkin jako asystent Dannyla wyrusza do Sachaki, żeby prowadzić razem z nim badania historyczne. Ale czy to jedyny powód? Czy przypadkiem nie skusiły go jakieś przygody z dala od matki i pokazanie, że nie jest żadnym pieprzonym mamisynkiem? Było nie było trudno jest być synem wyjątkowych rodziców, czarnych magów, którzy ocalili gildię. 


Bardzo ciekawy jest motyw społeczny, autorka opisuje zagrożenia społeczne wynikające z działalności mafii, to już nie są zwykli złodziejaszkowie, którzy potrafią dobrą rolę odegrać. Ci przechodzą do historii, jednym z ostatnich jest Ceryni, sam czuje, że już jest nie z tej bajki. Nowym mafiozą jest Skellin, który nie waha się rozprowadzać białego proszku: gnilu lub nilu, a to po, żeby otumaniać wszystkich od bylców po domy, a także gildię, żeby przejąć władzę w mieście i wszystkimi manipulować jak mu się chce. Skellin jest zagrożeniem nie tylko dlatego, że jest bezwzględny i opanował spory rejon miasta, ale także dlatego, że sam jest magiem, a więc siłą rzeczy czy gildii się to podoba czy nie musi się tym zająć. Oczywiście nie nowy jest też problem kontaktów międzynarodowych, w trylogii czarnego maga mamy podróż Dannyla do Elyne, a teraz do Sachaki. Ale i problemy z Sachakanami, którzy są czarnymi magami i utrzymują niewolników, stanowią, tak jak w poprzedniej trylogii, duży problem. 


Mamy próbę zamachu na Lorkina, i jego uprowadzenie w celu uratowania go, a może to też się okaże mistyfikację, żeby ściągnąć młodego maga do stolicy zdrajczyń? Jeżeli tak to im się to powiodło, Lorkin trafia tam z własnej woli. 


Książka jest napisana ciekawie i przystępnym językiem.
Jeżeli ma się do czynienia z porządną literaturą, to do pewnych autorów warto wracać, na pewno warto zaglądać do twórczości Trudy Canawan. Na pewno są ciekawe pytania i można mniemać, że autorka odpowie na nie czytelnikowi w swoim niekonwecjonalnym stylu, bo jedno jest pewne, ma bardzo ciekawe pomysły. 


Polecam...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz