środa, 10 grudnia 2014

Frank Herbert,




Heretycy Diuny




cykl: Kroniki Diuny, t .5


seria: Uniwersum Diuna
 



Wydawnictwo:  Dom Wydawniczy Rebis 
Data wydania:  2009 r. 
ISBN:   9788373018471
liczba str.:  558
tytuł oryginału: Heretics of Dune
tłumaczenie:  Marek Michowski
kategoria:  fantastyka, science fiction



(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/51957/heretycy-diuny/opinia/13285210#opinia13285210   )   




Co tu dużo się wczuwać w rozpisywanie kolejna część, piąta już cyklu „Kroniki Diuny”, zatytułowana „Heretycy Diuny” to kolejna porcja ciekawej, intelektualnej jazdy po bandzie jaką Herbert zafundował swoim czytelnikom. Akcja posuwa się do przodu jakieś 1500 lat, aż i dopiero jednocześnie. Aż bo było nie było półtora milenium to szmat czasu, a dopiero, bo jak się okazuje wpływ rządów imperatora Leto II był tak znaczący, że miał wielki wpływ na to co się dzieje. Chociażby jest mniej wojen statystycznie 2 % tego co było przed panowaniem Atrydy czerwia. Jednak ten świat się zmienił. Mówiące do ryb spadkobierczynie imperatora nie są już najpotężniejszą siłą we wszechświecie. O wpływy walczą wiedźmy Bene Gesserit, także czcigodne macierze, spadkobierczynie fremeńskich wielebnych matek, dalej oczywiście Gildia, chociaż nie jest już monopolistą w podróżach kosmicznych, oczywiście wynalazcy z planety Ix, swoje 3 grosze musieli wsadzić Bene Tleilax, spece od produkcji gholi. Oczywiście jak można przypuszczać mamy kolejnego ghole Duncana Idaho. Ale mamy też inne ghole, bowiem cała Rada Bene Tleilax składa się z gholi. Bene Tleilax są najbardziej cwani nie wychylali się nigdy, spokojnie czekają na swoją kolej kiedy pojawi się opcja zdobycia dominującej pozycji. Na razie postanowili sprzymierzyć się z wiedźmami Bene Gesserit. Mamy miasta, wielkie metropolie. Oczywiście są też Fremeni, wyemigrowali z Diuny, zwanej teraz Rakis, wcześniej funkcjonowała nazwa Arrakis, na planetę Gammu, wcześniej Gedi Prime, planeta Harkonenów, Ci Fremeni są mocno zdegenerowani, od zwierząt różni ich wiara w to, że boski, bo rządy imperatorskie przypominały system faraoński w Egipcie, Leto powróci i wszechświat powróci na Złotą Drogę, a więc będzie porządek. Teraz mamy epokę rozproszenia, po prostu kosmiczny bajzel. Ma się wrażenie, że to co my tu mamy to epoka przejściowa w tym Herbertowskim uniwersum. Niebawem zacznę czytać szóstą ostatnią część „Kronik Diuny”, która będzie zapewne swoistym interludium, podsumowaniem całej imprezy. 


W tej części Herbert skupił się na wyjaśnieniu pewnych procesów historycznych, a więc wyjaśnia nam jak działa historia, i jaki ma na każdego z nas wpływ. Oczywiście, że jest olbrzymi, po prostu to kim teraz jesteśmy wynika z przeszłości, która nas ukształtowała tak a nie inaczej. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jest ze sobą ściśle powiązana, może nie tak fatalistycznie jak to mamy rozpracowane, w książce, że jak ktoś naćpa się przyprawy to ma wizję i wszystko ładnie pięknie wie co będzie. Jasne, że tak się nie da, bo historia jako taka jest procesualna, i to rozpoznając i analizując procesy historyczne możemy zabawiać się w futurologię. A więc siłą rzeczy historia jest analityczna, bo podlega przeróżnym analizom dotyczącym procesu dziejowego. Pewne jest jedno, i to nam uświadamia również Herbert, najmniej trwałe w historii są nazwy i pomniki, które diabli biorą kiedy wichry historii powieją w innym kierunku. A wiatr to żywioł i nigdy nie wiadomo jak zawieje. Trwalsze są zmiany klimatyczne, które z punktu widzenia procesu historycznego są bardziej uchwytne niż poszczególne wydarzenia, bo kształtowanie się klimat to zazwyczaj są setki, czasem tysiące lat. Siłą rzeczy jak zwykle motyw klimatyczny też mamy. Na Diunie mamy pustynie, rzeka Idaho wyschła, wszelka wilgoć diabli wzięło wody jest niewiele, tyle aby przeżyć. Nie brakuje jej tylko kapłanom, którzy widać potrafili się dobrze urządzić. Tytuł „Heretycy Diuny” trudno dociec czego konkretnie dotyczy. 


Kandydatki na heretyczki są dwie, jedna to młoda Sheeana, która w najlepsze rozmawia z czerwiami, a druga to czarownica Bene Gesserit Odrade, która wbrew woli większości dogaduje się z Waffem z Bene Tleix. Akcja zaczyna się na Gammu, mamy tam szkolenie młodego Duncana Idaho, trwa ono tak długo aż przypomni sobie kim był jako Duncan Idaho, no i i przypomni sobie życie wszystkich gholi. Potem akcja zamiennie trwa na Gammu i Diunie, czasem na innych planetach.


Mamy tu niezłe czytelnicze zamieszanie, warto się z tym zapoznać przeczytawszy „Heretyków Diuny”. Polecam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz