środa, 3 grudnia 2014


 Brian Herbert, Kevin J. Anderson 






Diuna. Krucjata przeciw maszynom 





cykl: Legendy Diuny,  t. 2 



seria: Uniwersum Diuna






Wydawnictwo:   Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 2008 r.
ISBN:  9788375101041
liczba str.: 840
tytuł oryginału:   Dune: The Machine Crusade
tłumaczenie:   Andrzej Jankowski
kategoria; fantastyka, science fiction 


(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4097/diuna-krucjata-przeciw-maszynom/opinia/15674527#opinia15674527    )  




Dżihad butleriański trwa dalej….


Akcja „Krucjaty przeciw maszynom” rozpoczyna się ponad 20 lat po rozpoczęciu dżihadu, a kończy prawie 40 lat po rozpoczęciu dżihadu. To uświadamia jak długo trwa ta wojna. I co ciekawe w momencie jak kończy się ta druga część „Legend Diuny” nic nie jest rozstrzygnięte. Jeśli ktoś z was drodzy czytelnicy myśli, że w tym wszystkim chodzi tylko o opisanie tej rozróby jak towarzystwo i się wyrzyna nawzajem. Trudno tu mówić o rozlewie krwi skoro graciarnia, zarówno myślące maszyny jak i cymeki jej nie posiadają. Za to ludzie krew mają i w ramach dżihadu giną miliardami istnień ludzkich. Jeśli pomyśleliście, że jest to układ zero jedynkowy ci dobrzy, a ci źli to się również pomyliście. Czytanie książek uniwersum Diuna to niezwykle intelektualna zabawa, i tu autorzy po raz kolejny nie zawodzą. Po prostu autorzy niemożliwie utrudniają czytelnikom życie. Jasne, że czytelnik kibicuje w tym dżihadzie ludziom, i to jest zrozumiałe, ale ma okazję dowiedzieć się, że przywódcy dżihadu nie są aniołkami. Wojna to nie zabawa, aż kusi się zacytować bohatera wykreowanego przez Andrzeja Ziemiańskiego, generała Biafrę, "wojna to mniejsze lub większe skurwysyństwo". Tak, dokładnie jest wojny nie robią aniołki, nie raz to już pisałem w moich recenzjach.


Bardzo dobrze, że tutaj autorzy są wiarygodni. Wszyscy, no może prawie wszyscy bohaterowie są nieźle upaprani w tym błotku, nawet pozornie kobieta anioł Serena Butler, choć nie wie, o wszystkich przekrętach wielkiego patriarchy dżihadu Iblis'a Ginjo'a, to odnosi się wrażenie, że po prostu nie chce wiedzieć. Nie sądzę, żeby była naiwna, raczej udaje naiwną. Udawanie postawy naiwnej jest częściej spotykane w polityce niż to się wydaje. Osoba, która stosuje taką postawę wie czego chce i w osiąganiu swoich celów jest niezwykle skuteczna. Po prostu usypia czujność rywali w grze politycznej, a potem robi co chce. Serena w końcu sama daje się zabić i to o dziwo wcale nie myślącym maszynom. Bo te nie są wcale takie głupie na jakie wyglądają. Niezależny robot Erazm, wybitny filozof, i badacz ludzkiej natury, po prostu genialny umysł połapał się w jakim celu Serena udała się na Corrina, centralę Zsynchronizowanych Światów, którymi rządzi komputerowy wszechumysł Omnius. Erazm rozpracował sprawę, że celem Sereny jest umrzeć śmiercią męczeńską i miała nadzieję, że te głupie maszyny dadzą się wpędzić w tą pułapkę. A że maszyny się nie śpieszyły to musiał je ktoś wyręczyć. I Serena się z tym pogodziła, że umiera za sprawę. Serena na Corrina przywiozła metaforyczną bombę z opóźnionym zapłonem i perfidnie z uśmiechem na ustach ją zdetonowała. Dokładnie tak umierali terroryści, którzy wbijali samoloty w wieże World Trade Center 11 wrzesnia 2001 roku. Serena jako rasowy polityk dobrze wiedziała, że cel uświęca środki. Iblis Ginjo wcale nie musiał jej zbyt długo przekonywać. Serena wiedziała, że musi to zrobić. Bo dżihad, który wywołała potrzebuje nie tylko wrogów ale też męczenników. A było nie było ile lat można wciskać ludziom motyw śmierci jej dziecka? 


Tak się złożyło, że ludzie mieli dość wojny i nie trudno się dziwić, że z radością powitali możliwość zawarcia pokoju. No ale co byłby z tego za dżihad, gdyby się skończył nie osiągnąwszy zamierzonych celów? Więc dżihad musiał trwać. Nie tyle dla idei typowo religijnej, ale po prostu dla brudnej polityki jaką robią przywódcy dżihadu. Widać idee Machiawellego są uniwersalne i nawet kilkanaście tysięcy lat nic ich nie ruszy. To musi dawać do myślenia. Większość polityków jeśli stosuje retorykę religijną w swojej działalności politycznej robi dlatego, że to jest dla niego użyteczne, jeśli przestanie być z jakiś powodów ci panowie nie będą długo się zastanawiać, żeby retorykę zmienić. Dla każdego polityka robieni polityki to osiąganie zamierzonych celów. Tutaj w książce cel dżihadu jest tylko jeden. Kompletne unicestwienie myślących maszyn. To potrzebna była śmierć samej Sereny Butler. Iblis Ginjo upiekł dwie pieczenie na raz pozbył się Sereny, jako rywalki w walce o władzę, a po drugie spowodował natężenie dżihadu. Inna bajka, że sam długo nie cieszył się władzą. Widać kierownictwo dżihadu przejmie w trzeciej części nowa generacja polityków. Ci zapewne będą jeszcze bardziej zacietrzewieni niż kapłanka dżihadu Serena Butler i patriarcha dżihadu Iblis Ginjo W sumie umiera większość bohaterów, a to pewnie dlatego, że znów będzie przeskok w czasie o jakieś kilkadziesiąt lat w trzeciej części. 


Jak wspomniałem autorzy jako wybitni spece od opisywania natury ludzkiej, dokładnie rozpracowują ludzką psychikę i przecież nie tylko ludzką, bo poznajemy dokładnie jacy są wszystkie trzy, a nie dwie, strony wojny. bo w między czasie zbuntowały się cymeki , które z jednej strony rozwalały roboty Omniusa, a z drugiej ludzi. Zrobiła się z tego niezła łamigłówka wojenna. Ciekawe jak autorzy z tego wybrną? Autorów interesuje tutaj jednostki, które są na pograniczu sporów. Wiadomo Vorian Atryda i robot Seurat mimo, iż wir wojny rzucił na obydwie strony barykad nadal są przyjaciółmi i nie są wstanie się zabić czy unicestwić. Jeden i drugi mieli ku temu okazję. Paradoksalnie działaja razem Vorian podrzucił Seuratowi aktualizację Omniusa z wirusem komputerowym, a Seurat te wadliwe aktualizacje dzielnie rozprowadził. Dzięki temu wirusowi Omnius na wielu planetach po prostu ześwirował. Uratował go Erazm, który przejął władzę, zrobił porządek i po ogarnięciu tego bałaganu oddał ją z powrotem Omnibusowi. Ciekawe ilu polityków by tak zrobiło, że przechwytując władzę absolutną dobrowolnie by ją oddali? Niewątpliwie Vorian Atryda wlazł myślącej maszynerii w szkodę. Vorian Atryda jest człowiekiem kreatywnym kilka jego pomysłów było ciekawych. Chociażby ustawienie atrap wojennych statków kosmicznych wokół Poritrima. Maszyny obliczyły, że nie mają szans i zrezygnowały.
Interesujący jest motyw cymeków. Jeden z cymeków Hekate pracowała na usługach ludzi i zarówno maszynom jak i cymekom narobiła sporo szkód. Oczywiście w tej wojnie jak i każdej innej podstawowy rozrachunek to bilans zysków i strat, każda ze stron tak sprawy rozpracowuje. 


Oczywiście w tym dżihadzie jak i każdej innej wojnie wielu zwykłych ludzi pracuje na rzecz wojny. To oczywiste. Niewątpliwie w każdej wojnie niezwykłą rolę odgrywają naukowcy, którzy przeprowadzją badania naukowe. I to zazwyczaj jest pozytywny efekt wojen bo te wynalazki na rzecz wojny przydają się później w czasie pokoju. Myślę, że każdy z was drodzy czytelnicy jest tego świadom, nie muszę tu się wczuwać w podawanie konkretnych przypadków. Tutaj na Poritrimie na rzecz dżihadu pracuje ekipa Tio Holzmanna, do tej grupy dołącza Norma Cenwa, genialny matematyk, córka czarownicy Zufy Cenwy, a także karlica. Jako że niskiego wzrostu była niedoceniana, chociaż pomysły samego Holzmanna przy koncepcjach Normy się chowają. To Norma zmieniła świat swoim pomysłem zaginania przestrzeni kosmicznej przy wykorzystaniu silników Holzmana w podróżach kosmicznych, po prostu rozbudowała koncepcję słynnego naukowca. Niewątpliwie ten wynalazek pomoże wygrać dżihad. Bo te same oddziały wojskowe, będą mogły walczyć niemal w wielu miejsca naraz, np. zrobią bajzel na jednej planecie, a za chwile, bo podróż przez zagiętą przestrzeń trwa dosłownie minuty mogą robić to samo na drugim końcu kosmosu. To niesamowicie zwiększa siłę militarną ludzkości poprzez zwiększenie mobilności armii dżihadu. Ten motyw Normy Cenwy w szczególności mi się podoba. Bo zawsze liczy się to co ma się w głowie, bo jakie ma znaczenie wzrost np 1m/30 cm, i nie jest wizerunkowo zbyt atrakcyjny, ale za to ma umysł geniusza, czy osoba, która ma 2 metry wzrostu jest piękna, a w łepetynie ma troszkę siana i nic więcej? Która osoba jest bardziej wartościowa? Norma Cenwa wszystkich wykiwała, po torturach jakimi poddał ją cymek Kserkses, i jego kumple neocymeki Norma odkryła w sobie bardzo silny talent magiczny. W efekcie rozpieprzyła wszystkich swoich prześladowców, i przy tym nie zginęła, a więc jako jedyna potrafi kontrolować swoją moc magiczną, a potem zregenerowała swoje ciało teraz jest piękną kobietą, czarownica, no i przecież nie przestała być geniuszem. Jest niewątpliwie jednym z najpotężniejszych wrogów Omniusa i cymeków również. Przy tym wszystkim Norma jest osobą niesłychanie skromną. Dla niej ciało to detal.
Norma jest jedną z najciekawszych bohaterek i niewątpliwie jest bohaterką pozytywną. 


Mógłbym pisać i pisać o tej ksiażce, bo ta druga część „Legend Diuny” jest niesamowita. Ale wyluzuję, szepnę tylko wam tylko w sekrecie, przeczytajcie tą książkę. Zbliżają święta, a więc jeśli dobrze żyjecie z niejakim świętym Mikołajem to dobrze zagadajcie, a może znajdziecie, tą książeczkę pod choinką. Tego wam życzę i dobrej lektury oczywiście. 


Koniecznie trzeba przeczytać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz