piątek, 12 grudnia 2014

Janusz Andrzej Zajdel, 



Relacja z pierwszej ręki



 Wydawnictwo: superNOWA
 Data wydania:   2010 r. 
 ISBN:  9788375780246 
 liczba str.:  528
 tytuł oryginału:------------ 
 tłumaczenie:------------
 kategoria: fantastyka, science fiction 




(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/67723/relacja-z-pierwszej-reki/opinia/4554533#opinia4554533   )   

 

 

Wyższe racje [w: ] Janusz A. Zajdel, Relacja z pierwszej ręki.

 






Z tej okazji, że minęła 20 rocznica stanu wojennego, jedna z trudniejszych dat naszej, pełnej martyrologii historii, miejmy nadzieję, że następne pokolenia tego typu atrakcje, jak wydarzenia z pamiętnego 13 grudnia 1981 r. ominą, mam dla was drodzy czytelnicy pewną propozycję czytelniczą. 


Spokojnie wyluzujcie, to nie będzie wcale nudny, pełny martyrologii, tekst historyczny, ale na pół fantastyczne opowiadanko, zatytułowane "Wyższe racje". Motyw jest bardzo prosty, rozmowa autora z wydawcą w pewnym kraju, gdzie rządzi "jedyna słuszna partia". Kraj ten choć formalnie niepodległy, to w praktyce partia i rząd musiała wysłuchiwać z instrukcji sąsiedniego kraju zalecanego przez "bratnią, tą samą ideologicznie partię". W razie niesubordynacji wojska tego sąsiedniego kraju, nie musiały wcale nawet wjeżdżać, bo one od dawna już tam były! To tyle odnośnie realiów historycznych, teraz przejdźmy do sedna opowiadania. 


W tej rozmowie autora z wydawcą, pisarz opowiada o swojej koncepcji na książkę science fiction. Była sobie pewna społeczność zamknięta, pod kloszem. Przez to, że była w zamknięciu, powietrze było tam tak zanieczyszczone, że nie szło oddychać. Władza wszystkim mówi, że tak musi być, że pod kloszem jest najlepiej pod słońcem, a tymczasem prawda jest taka, że dookoła klosza, jest cudowne, czyste, niemalże rajskie powietrze. I dalej, opowiada autor, znalazł się jeden bohater, który zaopatrzył się w specjalne wiertło, żeby przedziurawić klosz. Wydawca na to, chyba pan w to nie wierzy, że ja coś takiego panu wydam? Jasne, że zaraz pewna instytucja zwana Głównym Urzędem Publikacji Prasy i Widowisk będzie się czepiała, i tego nie przepuści, bo dla wszystkich będzie czytelne o jaki klosz chodzi. Tłumaczenia autora, na nic się zdały, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Autor ostro się wkurzył, bo ta rozmowa rozgrzała go do czerwoności! Postanowił działać, skombinował wiertło i zaczął wiercić dziurę w kloszu, potem pewien elektryk przeskoczył płot, co z tego wynikło wszyscy wiemy...


Niesamowite jest to opowiadanie, w intrygujący i interesujący sposób, bardzo krótko zwięźle i na temat, zadziwiająco wiele mówi o realiach PRL-u. Warto zapoznać się z tym i pozostałymi opowiadaniami Zajdla z tej książki. 


Polecam...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz