wtorek, 18 listopada 2014

Andrzej Pilipiuk, 



Sfera Armilarna 



cykl: Oko jelenia, t. 6 





Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2011 r.
ISBN: 9788375744811
liczba str. 432
tytuł oryginału: ----------
tłumaczenie: ----------
kategoria: fantastyka



  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/99246/sfera-armilarna/opinia/2624473#opinia2624473   ) 





Wciągnęło mnie "Oko jelenia" polubiłem bohaterów wykreowanych przez Pilipiuka, no i pomysł podróży w XVI wiek jest niezwykły i oryginalny. Autor dobrze rozpoczął. Ciekawie zaczął pokazywać w pierwszych tomach ludzką mentalność tubylców z tego okresu, jak i podróżników w czasie oraz interakcje jednych z drugimi. Jednak przyznać trzeba, że koncepcja cyklu książek zawierająca w sobie mix kilku gatunków literackich przerosła autora, któremu zwyczajnie zabrakło pomysłów, co z tym dalej ma robić? Z ostatnią szóstą częścią "Oka jelenia" noszącą tytuł "Sfera armilarna", którą teraz recenzuję autor zrobił to co mógł zrobić najgorszego. Napisał to jakby chciał a nie mógł, nie wymyślił nic nowego, ani zaskakującego. Książkę czyta się paskudnie, ma się ochotę ją rzucić w kąt i do niej nie wracać! Tylko ciekawość co będzie dalej, jak ta przygoda się zakończy pozwala jakimś cudem wytrwać do końca. 


W tym tomie 90 % akcji na finalną część wcale nie wygląda, ponieważ dzieje się niewiele. W pewnym momencie mamy tam to co z logicznego punktu widzenia powinno się znaleźć w poprzedniej części zatytułowanej "Triumf lisa Reinicke", chociażby przypadkowe, ale już trudno, wyjaśnienie zagadki kryminalnej, kto załatwia vipów Hanzy?
Nie rozumiem po co właściwie przesuwać te słabe wątki kryminalne na kolejną część tej rozgrywki, jaką są poszukiwnia przez łasicę i jej sługi oka jelenia?


Ponadto lepiej by było gdyby Staszek i Hela w tym piątym "tomiku" opuścili Gdańsk. A tak Staszek słuszne baty zebrał, bo czemu tak okropnie marudził z opuszczeniem tego miasta! Lis Reinicke, robiąc niezły przekręt jakim było uwolnienie Marka z lochu sam powinien uciec, bo inaczej osoba którą oszukano, w tym wypadku burmistrz Gdańska, szybko może się połapać i do rudego liska chętnie się dobrać! I tak się stało, tyle, że na szczęście, burmistrza ubiegła Hanza, gdyby było inaczej, Staszek zapewne swojej głowy by nie zachował.


Ale wracając do wydarzeń, które mają miejsce w książce "Sfera armilarna", to mamy motyw, że Marek właściwie przypadkiem znajduje oko jelenia i oddaje Hanzie, z dobrą radą, żeby zniszczyli, ten poszukiwany kosmiczny skarb, który przez ok 200 lat służył Hanzie jako pierścień władzy, a ściślej pieczęć, pokroili na drobne kawałeczki, tak żeby nie dało się odtworzyć kosmity, przyjaciela Skrata, który jest właścicielem scalaka. Wcześniej Marek przez cały tom obija się w niewoli, a więc robi to samo, co w poprzedniej księdze. Na wrakowisku pilnują go Sadko i Borys, tajne, zbrojne narzędzie Hanzy, przeznaczone do misji specjalnych. Znaczy to tyle, że autor nie ma pojęcia co ma zrobić z głównym bohaterem. W między czasie sługa łasicy dowiaduje się, że misja przybyszów z przyszłości została anulowana, bo przyszłość uległa zmianie. Nowe i raczej negatywnie zaskakujące jest, że łasica pojawia się tylko raz i to w formie transmisji i nie jest w stanie nic namieszać, zmienić losów, czy to swoich sług, czy miejscowych z tej epoki. Skrat dostał niezłe cięgi, ale jak i od kogo? W sumie wyjaśnienie, co się wydarzyło w przyszłości?, dokąd podążyła łasica, jest niezadawaląjace. Bo to właściwie nic nowego ponad to, co dowiedzieliśmy się z poprzednich tomów. A jednak w części finalnej czytelnik chciałby się dowiedzieć czegoś nowego, zaskakującego, czegoś co doskonale spuentowałoby cały cykl. Tu czegoś takiego nie ma. 


Mamy kilka stron zakończenia, które jest zupełnie oderwane od tego co się dzieje na poprzednich prawie 400 stronach i nie wynika wcale z tego co się działo w całym tomie. Pojawiło się nagle! Nie wiadomo skąd... Zakończenie to właściwie kopia z "Operacji dzień wskrzeszenia" z niewielkimi zmianami. Mamy gadające koty, strażników czasu z naszej przyszłości i transfery w czasie. Nic a nic mnie to nie zaskoczyło. Bo o ile w tamtej książce to ma sens, bo wiadomo, że od początku o to chodzi i cała zabawa do tego zmierza, i było to nowe. To tutaj w "Oku jelenia" rozczarowuje, że na żaden nowy koncept jak to dobrze zakończyć autor nie wpadł i niekoniecznie pasuje to do tego z czym mieliśmy do czynienia w całym cyklu. 


Zdecydowanie najsłabszy tomik z całej sagi "Oko jelenia", przez co ocena całego cyklu spada, choć nie radykalnie, bo cztery tomiki są dobre, piąty jeszcze jest możliwy do przeczytania, szóstego nie da się czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz