niedziela, 16 listopada 2014

Isaac Asimov,


Fundacja i Ziemia 

cykl: Fundacja,  t. 10

Wydawnictwo:  Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 2010 r.
ISBN: 9788373011854
liczba str.: 388
tytuł oryginału: Foundation and Earth
tłumaczenie: Andrzej Jankowski
kategoria: fantastyka, science, fiction



  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/59141/fundacja-i-ziemia/opinia/20378237#opinia20378237     ) 




 Czytając cykl „Fundacja” dotarłem do ostatniego dziesiątego tomu, zatytułowanego „Fundacja i Ziemia."


Ten tytuł mówi wszystko, chodzi tutaj o poszukiwanie pierwotnej planety na której pojawiła się, tzn. wyewoluowała ludzkość, a potem wyemigrowała zaludniając i kolonizując kolejne planety Asimov’owskiego uniwersum. Po jakimś czasie jak wiadomo powstało pierwsze Imperium Galaktyczne ze stołeczna planetą Trantor, które zgodnie z wyliczeniami psychohistoryka, Hari Seldona musiało upaść. I pytanie co dalej. Tutaj nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie, możemy się domyślać, że nie będzie to Drugie Imperium Galaktyczne ani na Terminusie, ( Fundacja ), ani na reaktywacja imperium na Trantorze, ( Druga Fundacja), tylko ma to być Galaxia, a więc ma to być budowanie, tym razem, trwałego imperium w oparciu o model panujący na planecie Gaja. A więc nie ma czegoś takiego jak jedno centrum władzy, tylko wszyscy są częścią wszystkiego i za całą Galaktykę ponoszą odpowiedzialność. Ma być to dobre z punktu widzenia ludzkości, bo co jeśli istnieją jakieś inne byty intelegentne, które w ludzkości będą widziały zagrożenie i zgotują nam „Mars napada”. Oczywiście jest to koncepcja starego dobrego znajomego robota R. Danaela Olivava, który się pojawia i wyjawia swoje koncepcje politycznego ładu galaktycznego. 


Ciekawe, że Asimov tym razem złamał swoją zasadę dotyczącą głównych bohaterów, oczywiście dotychczas wyjątki były dwa, Hari Seldon, no i jego kumpel robot R. Danael Olivav właśnie, ale tym razem ponownie pojawili się znani z poprzedniej części Golan Trewizo i Janow Pelorat, którzy podążają tajemniczym szlakiem kosmicznych po rubieżach cywilizowanych światów szukając planety Ziemia. Panowie zabrali ze sobą w podróż piękną Bliss pochodzącą z Gai, a także, to już w tej części dziecko Solaryjskie, o imieniu Fallom, tutaj był problem jak się zwracać do tej osoby, była ona, podobnie jak wszyscy mieszkańcy Solarii, hermafrodytą, a więc coś w rodzaju trzeciej płci, ustalono, że będzie to forma żeńska jednak. Co do poszukiwań planety Ziemia nie chodzi tu tylko o fizyczne dotarcie na tą planetę, ale też rozwikłanie tajemnic z Ziemią związanych. Zachodzi konieczność ich rozwikłania bowiem ta starożytna tajemnica trafiła we mgłę przeróżnych mitów i legend i nikt nie potrafi bądź nie chce dociec prawdy, wręcz zabrania innym, żeby próbowali szczęścia dochodzenia do tej prawdy. Oczywiście to nie jest dla czytelników poprzednich części tajemnicą, że rzeczywiście Ziemię trzeba było opuścić ze względu zagrożenie wyginięcia ludzkości z przyczyn radioaktywnych.


To ciekawe, że podobnie jak w przypadku „Diuny” Herbertów, ojca i syna, a także Kevina J. Andersona, także u Asimowa nasza planeta musiała zostać opuszczona.
Myślę, że jest to przestroga, natury ekologicznej, że my w przeciwieństwie do książkowych bohaterów książek science fiction planetę mamy tylko jedną i powinniśmy o nią dbać, a nie rozpieprzać ekologię planety i zajmowanie się budowaniem arsenału jądrowego, bo atomowe zabawki w rękach szaleńca wykończą ludzkość. W tej podróży profesora Pelorata i radnego Fundacji Trewizo mamy odwiedzonych przez niego kilka planet, jak wspomniałem na rubieżach cywilizacyjnych, są to planety, które rządzą się swoimi prawami, dziwnymi prawami, z naszej perspektywy absurdalnymi, utopijnymi po prostu. Nie chodzi tu wcale o to, że Asimov ma taki program, tylko zadaniem przedstawienia tych koncepcji jest danie czytelnikowi zdrowo do myślenia. 


Podsumowując cykl „Fundacja” jest niezwykle interesujący, Asimov, i pozostali autorzy, snują refleksje z pogranicza filozofii, historii, i innych nauk, zadają pytania o naszą cywilizację, o to kim jesteśmy teraz i kim będziemy w przyszłości.
Jest tutaj jakaś forma odpowiedzi. Oczywiście można się z tymi wszystkimi diagnozami społecznymi, zgadzać lub nie zgadzać, ale poznać je niewątpliwie warto, no i oczywiście przemyśleć sprawę. 


Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz