środa, 26 listopada 2014

Erich Segal, 



Akty wiary 



Wydawnictwo:  Albatros  - Andrzej Kuryłowicz 
Data wydania:  1999 r.
ISBN: 8388087126
liczba str.:  510
tytuł oryginału:   Acts Of Faith
tłumaczenie:  Elżbieta Zychowicz, Witold Nowakowski
kategoria:   literatura współczesna


 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/51882/akty-wiary/opinia/1420431#opinia1420431    )    




 

"Akty wiary" Segala to jest genialna i skomplikowana książka, którą rozpatrywać trzeba co najmniej w kilku wymiarach. Lubię takie pogmatwane książki, które dobrze się czyta i nie bez przesady można powiedzieć, że pogłębiają naszą wiedzę o świecie. Co to są te Akty wiary? Rozwodzić sie nie będę, bo po pierwsze mówi o tym cała książka, a po drugie, o jednym z tych aktów autor mówi dosłownie w ostatnim zdaniu, a więc to odebrałoby czytelnikowi przyjemność czytania. Z jednej strony mamy dużo o religiach judaizmie i trochę katolicyźmie, w tym też o tym co łączy i dzieli, a także mamy motyw laickiej próby odejścia od wiary, a przynajmniej o pokusach. W końcu wielu ludzi młodych i nie tylko, zastanawia się, stawia pytania czy Bóg istnieje, o sens wiary?


Głównymi bohaterami jest żydowskie rodzeństwo, Debora i Daniel, dzieci rabina, z ortodoksyjnej żydowskiej rodziny Luria. Jest jeszcze Tim, irladzki katolik, przyszły ksiądz, który zakochał się w Deborze, Tim, był szagesbojem, czyli służącym, który gasił światło w całym domu szabas, bo tego religia zabrania pobożnym Żydom, i czasem pomagał w inne dni. Tim nauczył się jidisz i hebrajskiego, bo czytał innemu niewidomemu Żydowi Święte Teksty. W domu rabina Mosesa Luria, Tim zakochał się w Deborze już na całe życie, jak się okazało. Debora odwzajemniła to uczucie, sprawiło to przypadkowe, nocne kilkuminutowe spotkanie. Potem los ich rozdzielił. Tim pojechał do seminarium duchownego, a Debora została zesłana, bo trudno to inaczej nazwać, do ziemi świętej, do innej, tym razem ultraortodksyjnej rodzinki, innego rabina, kolegi ojca. Potem Debora uciekła do kibucu, bo nie mogła tego znieść, że własny ojciec tak okrutnie ją potraktował. Natomiast Tim, został wyróżniony studiami w Rzymie. Nie trudno się domyślić, że spotkali się po latach, gdzieś w okolicach Jerozolimy. Efektem tego spotkania był ich syn. Czy Debora i Tim spotkają się ponownie? 


"Akty wiary" jest o tym jak to rodzice próbują sobie wyobrażać świat dzieci, a jak to dzieci sobie wyobrażają. Niekoniecznie jest to zgodne z wyobrażeniami rodziców.
To jest na przykładzie Żydów, myślę to dlatego, że to jest bardziej przejaskrawione, niż w chrześcijańskim Zachodzie, podobne motywy mamy u Isaaca Bashevis Singera, chociażby w "Cieniach nad rzeką Hudson" czy w "Spuściźnie" . Mamy tutaj problem na ile to ma sens stosowanie się do reguł wynikających z przemyśleń mędrców, którzy wymyślali swoje teorie tysiące lat temu, a więc żyli w kompletnie innych czasach, to co oni widzieli wyglądało zupełnie inaczej niż z tym czym my mamy do czynienia.
Historia nie jest stagnacyjna ulega przeróżnym fluktuacjom za którymi religie bardzo często nie nadążają. I stąd rodzą sie przeróżne tego typu problemy. Właśnie dużo jest o manipulucjach jakie zawierają religie np, był motyw, że jedna z duchowych przywódczyń, niejaka Muriel Luria, była rabinem i to w XIV w, manipulacja polegała na tym, że przemilczano ten fakt, i wiele innych, bo tak było wygodnie, najwidoczniej, nie było to wcale takie wyjątkowe. Jak dowiadujemy się z książki w bardziej liberalnych odmianach judaizmu to jest możliwe i zaskakujące jednak. A więc mamy przy okazji głos w dyskusji, jaka toczy się na przestrzeni wielu religii, czy kobiety mogłyby sprawować posługę duchową? Wygląda na to, że autor książki skłania się do zdania, że nie ma co do tego przeciwskazań. Na tym rewolucyjne pytania, chociażby z punktu widzenia katolicyzmu, w tej książce się nie kończą, bo pojawi sie motyw czy księża, mogą mieć żony, a więc mamy pytanie o sens celibatu? No i tu pada odpowiedź taka jaka padła w książce anonimowego duchownego "Watykan 2035", którą wcześniej recenzowałem.


Ale wróćmy do rozważań o naszej książce...
Ortodoksyjni Żydzi, przynajmniej jak na nasze Zachodnie standardy, dość surowo traktują swoje kobiety, każąc im w wieku 16 lat, bywa, że i wcześniej, później bardzo rzadko wychodzić za mąż i nie pozwalając sie kształcić. Chyba po to, żeby przypadkiem jakaś kobieta za mądra nie była i rabinem nie została.
Numer ten zrobiła, nasza główna bohaterka, Debora, z tego samego rodu Luria, została rabinem. Mamy też motyw odstępstwa od wiary, Daniel nie chciał zostać jak ojciec rabinem, został, nie tyle ateistą, co poszukującym. W końcu odnalazł własną drogę... Ojciec mu tego nie darował nawet przed śmiercią, to coś a propos zacietrzewienia, jakie się rodzicom zdarza...
Jak już wspomniałem mamy motyw wyborów życiowych bardzo trudnych czasem, bo niezgodnych z dogmatycznym wychowaniem. Mamy motyw zakazanej miłości, ograniczonej aż dwoma religiami, Debora już o tym pisałem powyżej, a jej ukochany Tim został arcybiskupem i zaczął robić karierę w Kościele, mógł zajść wysoko, mówiono po cichu, że mógłby zostać papieżem w przyszłości... 


No i mamy problem, czy ta miłość, młodzieńcza, trochę szalona zwycięży, czy przezwycięży potężne ograniczenia mentalne, jak i te liczone na kilometry lub mile jak kto woli? To jest jedno z pytań, a więc jest to książka o miłości, tak trudnej, że aż niemożliwej.
A jednak...
Ci...


Polecam.
  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz