wtorek, 18 listopada 2014

Dan Simmons, 


Hyperion 



cykl: Hyperion, t. 1 



 Wydawnictwo: Mag
 Data wydania:  2007 r.
 ISBN:    9788374800747
 liczba str:  624 
 tytuł oryginału: Hyperion 
 tłumaczenie:    Arkadiusz Nakoniecznik
 kategoria:  fantastyka, science fiction


recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4224/hyperion/opinia/21596047#opinia21596047    )  






Przyznaję, że zaintrygowało mnie porównanie cyklu „Hyperion” do cyklu „Kroniki Diuny” i innych cykli z serii „Uniwersum Diuna” Jak przynajmniej niektórzy z was wiedzą mnie fantastyczny świat uniwersum Diuna szalenie zafascynował, i mam wrażenie, że po prostu nie da się napisać podobnego arcydzieła jaki stworzył prawdziwy literacki geniusz Frank Herbert, dzieło to udanie kontynują Brian Herbert i Kevin J. Anderson. Moim zdaniem „Hyperiona” do „Diuny” porównać się nie da. Zarówno "Diuna" jak i „Hyperion" to świetne książki. Po prostu autorzy zajmują się problematyką po swojemu. Obydwie są ciekawe, interesujące, mimo wielu podobieństw po prostu są inne, autorzy mają swoje koncepcje i pomysły jak je realizować. 


Oczywiście jest wiele zbieżności pomiędzy obydwoma koncepcjami fantastycznymi, przede wszystkim motyw planety na kosmicznych obrzeżach, która nie dość zostaje przyłączona do cywilizacyjnego kręgu kulturowego, tam Imperium, tu Hegemonia, to z ta planeta zaczyna odgrywać coraz istotną rolę. Diuna w końcu zostaje stołeczna planetą imperium, a tu mamy grobowce czasu, ponoć jest to wynalazek z przyszłości, cholernie niebezpieczny, bardziej śmiercionośny niż jakakolwiek atomówka. W obydwu książkach jest multum odniesień do religii, w Diunie Paul Muadib jako mesjasz podbija niemal cały wszechświat, zaś tutaj mamy tajemniczą religię Chyżwara. W sumie ta religia jest zaskakująco podobna do chrześcijaństwa, większość znanych religii ze Starej Ziemi, funkcjonuje w takiej czy innej postaci, w tym kościół katolicki. Symbolem Chyżwara jest krzyż, ale co ciekawe inaczej rozumiane jest pojęcie życia wiecznego, umierasz i po trzech dniach pojawiasz się na nowo i tak bez końca, tzw. prawdziwe śmierci pojawiają się niezwykle rzadko. Ksiądz Paul Dure, historię księdza Dure opowiada ksiądz Hoyt, został wyznawca Chyżwara, czego później się wstydził i chciał powrócić na drogę wiary chrześcijańskiej i umrzeć normalnie i zostać zbawionym. Ksiądz Paul Dure walczył twardo, toczył ciężki bój z Chyżwarem o odzyskanie własnej duszy, zanim po tysiącu śmierci i narodzin umarł prawdziwą śmiercią. 


Jednak mimo, że podobieństw między tymi cyklami jest wiele, tak jak wiele jest książek podobnych, mamy tutaj pewien archetypiczny schemat podróży kosmicznych. Wygląda na to, że w każdym z nas siedzi jakiś Krzysztof Kolumb czy Amerigo Vespuci, no ale cóż za pech na naszym Ziemskim globie wszystko zostało odkryte i dokładnie wyliczone, wymierzone. A wiec pozostaje fantastyka, a konkretnie czytanie książek, czy to będą światy alternatywne, czy po prostu kosmos. Więc chyba w tym jest niesamowity fenomen fantastyki wszelakiej, w tym science fiction również. W dobrej fantastyce muszą pojawić się rozważania o tym jakie będą fluktuacje mentalnościowo – kulturowe. Wygląda na to, że pisarze science fiction mogą mieć rację, że wraz z rozwjem technicznym ludzkość zubożeje kulturowo. Tutaj mamy motyw cyborga, Herbert nazwałby go gholą, poety z XIX wieku Keatsa, Brawne Lamia uświadamia sobie, że ten język niemal z przed tysiąclecia jest o wiele bogatszy, inspirujący, budzący wyobraźnię. 


Ale dobra przejdźmy do sedna sprawy co my tu mamy. Przede wszystkim jest to motyw pielgrzymki na Hyperiona siedmiu osób: konsul Hegemonii Merin Aspic, pułkownik Fehdman Kassad, uczony Żyd z pochodzenia Sol Weindrab, templariusz Het Masteen, detektyw Brawne Lamia, ksiądz Lenar Hoyt, poeta Martin Silenius. Każdy z nich przybywa prosić o coś Chyżwara, wszyscy wiedzą, że tylko jedna z tych próśb zostanie wysłuchana, wiedzą, że przeżyje jeden z nich, wiedzą też ,że wśród nich jest zdrajca, osoba, która pracuje dla intruzów. Intruzi są to ludzie, którzy dawno temu wyruszyli w odległe otchłanie kosmosu i z jakiś przyczyn postanowili wrócić, jak się okazuje nie są mile widziani. Co z tego wyniknie? Każda z tych siedmiu osób opowiada swoją historię. Czasu wszak im nie brakuje. Pozornie te historie nie trzymają się kupy, jednak jak się okazuje, mają coś ze sobą wspólnego, tym punktem stycznym jest Hyperion, no i Chyżwar.


Zdecydowanie warto zajrzeć do książki, wciągnąć się i przeczytać. Ja oczywiście mam zamiar czytać kolejne książki z cyklu „Hyperion”


Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz