czwartek, 13 listopada 2014

Arthur C. Clarke,



Odyseja kosmiczna  



  Wydawnictwo:  vis-a-vis etiuda
  Data wydania:  2012 r. 
  ISBN: 9788378580157 
  liczba str.: 872 
  tytuł oryginału: A Space Odyssey
  tłumaczenie: Jędrzej Polak, Radosław Kot
  kategoria:  fantastyka, science fiction




 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/168131/odyseja-kosmiczna/opinia/11703258#opinia11703258     )  






Kosmos?
Wszechogarniające przestrzenie nieskończonego wszechświata, a w nim my ludzie istoty myślące, które stanowią integralną część kosmosu. Ten problem kosmosu jest tak fascynujący, że interesował wielu myślicieli niezależnie od tego czym się zajmowali, czy byli filozofami, teologami, fizykami, astrologami, astronomami, itd.., każdy z nich próbował rozpracowywać ten problem na swój sposób i fascynować się tym problemem. Do tej grupy specjalistów wszelkiej maści dołączyli się literaci. Pisząc literaturę fantastyczną i science fiction zadawali sobie te same pytania, które zawsze intrygowały ludzi. 


Nie inaczej jest w klasyku science fiction „Odyseja kosmiczna” * mamy tu pytania, czy my ludzie jesteśmy jedynymi bytami inteligentnymi tworzącymi cywilizację? A więc czy taki wynalazek jak nasza planeta Ziemia jest wyjątkiem w kosmosie, czy jest regułą? A my nie jesteśmy w stanie odkryć tej reguły? Autor skłania się do odpowiedzi, że Ziemia jest regułą i gdzieś tam w odległych galaktykach po prostu musi istnieć życie. A jeżeli istnienie życia uznamy za pewnik, to powstaje szereg kolejnych problemów. Jak będzie wyglądała ta interakcja między społecznościami kosmicznymi naszą, a przybyszów z odległych rubieży wszechświata? Oczywiście zakładając, że kiedykolwiek to będzie technicznie możliwe. Niezależnie od tego czy to my będziemy w stanie pokonywać odległości liczone w milionach lat świetlnych czy społeczności z kosmosu będą w stanie dotrzeć do nas. Pytanie czy to my będziemy bogami, tak jak dla przybyszów z tzw. „nowych światów” odkrywanych przez odważnych podróżników kilkaset lat temu? Czy to może ci przybysze będą dla nas bogami, bo ich poziom cywilizacyjny wiedza naukowa będzie tak wielka, że bardzo długo jeszcze będzie niepojęta dla nas?


U Clarka w „Odysei kosmicznej” mamy tą drugą opcję. Przybysze z kosmosu są cywilizacją dla nas niepojęcie wielką, boską po prostu, bo ta kosmiczna cywilizacja jakieś 4 miliony lat temu nas współtworzyła. Kosmici byli w stanie manipulować ziemską ewolucją, mało tego są w stanie niszczyć i tworzyć byty niebieskie. Tutaj mamy zniszczenie Jowisza i przekształcenie tej planety w drugie słońce nazwane Lucyferem**, pozwoliło to nieco rozgrzać Układ Słoneczny, dzięki czemu parę planet nadawało się do skolonizowania. Mamy też byt inteligentny na Europie, księżycu Jowisza/Lucyfera. Ci kosmici, którzy pozostawiali na wszystkich planetach księżycach naszego układu Słonecznego monolity, były to urządzenia przypominające pomnik z granitu, które pełniły rolę szpiegowską. Dzięki tym monolitom kosmici mają orientacje co się dzieje w układzie Słonecznym. Ci kosmici od monolitu prowadzili ciekawą politykę, przypominało to pielęgnowanie ogrodu. Wychodzili założenia, że najcenniejszym czynnikiem w całym wszechświecie jest rozum. Dlatego też pielęgnowali cywilizacje, które miały dobry potencjał, i robili porządek cywilizacjami, które źle rokowały, tworzyły potencjalne zagrożenie. Po prostu kosmici zabawiali się w Boga.


Mamy też pytania dotyczące filozofii i teologii, typu czy Bóg istnieje? kim jest Bóg? , czy to człowiek wymyślił Boga? I tego typu podobne. Są też pytania dotyczące wolności? Jakie są granice wolności wobec wszechmocy kosmitów, która jest bliska wszechmocy boskiej? I tu problem jest dosyć istotny kiedy kosmici uważają że trzeba wspierać naszą cywilizację to dokładnie to robią, ale jest zagrożenie, że pewnego dnia mogą zmienić zdanie. I to jest największe wyzwanie ludzkiej cywilizacji. Czy jesteśmy w stanie poradzić sobie z taka potęgą? Jak można się domyślać Clark zawarł odpowiedź na to pytanie. 


Mimo, że rozrzut czasowy akcji jest tak duży, bo aż tysiąc lat, główni bohaterowie są Ci sami: Heywood Floyd, Frank Poole, i Dave Bowman. Floyd i Bowman w kolejnych częściach funkcjonują jako informatyczny zapis dokonany przez monolit, natomiast Poole miał szczęście, bo w czasie wypadku, gdy wyleciał ze statku Discovery dokonała się naturalna hibernacja, dzięki czemu przeżył, i został odnaleziony dokładnie tysiąc lat później. Trzeba przyznać, że autor zrobił tu niezły przekręt pisarski. Mamy też bohatera, który jest komputerem pokładowym na Discovery HAL’a 9000. A więc pojawiają się też rozważania dotyczące sztucznej inteligencji czy można całkowicie jej powierzyć ważne sprawy ludzkości, czy jednak zachodzi tutaj konieczność jej kontrolowania, i w razie potrzeby przysłowiowego wyłączenia wtyczki. 


„Odyseja kosmiczna” to barwna niezwykle ciekawa podróż w kosmos, dlatego warto ją przeżyć, czytając wszystkie cztery części. Pierwsze dwie zostały również sfilmowane, i choć w filmach mamy uproszczenia w stosunku do książek, w moim przekonaniu warto je obejrzeć. Ciekawe jest to, że na film „Odyseja kosmiczna 2001” sam autor miał duży wpływ na to co się w filmie znajdzie. Czytanie tej książki jest niezwykle ekscytujące, pasjonujące. Mamy tutaj mnóstwo interesujących i szalenie intrygujących pytań dotyczących wszechświata i nas ludzi. Ale też co ciekawe Clark zadbał o fundament naukowy, a więc pewne tezy z książki nie straciły na aktualności mimo tego, że wraz pisanymi przez autora kolejnymi częściami kosmos jest odkrywany. Po prostu Clarkowi zależało na tym, żeby to była fantastyka naukowa na bardzo wysokim poziomie i to zdecydowanie się udało, dlatego warto koniecznie „Odyseję kosmiczną” przeczytać.


Polecam…







Ad.
* Recenzuje wszystkie 4 części: Odyseja kosmiczna 2001 ( 1951 ), Odyseja kosmiczna 2010 ( 1982 ) , Odyseja kosmiczna 2061 ( 1987 ) , Odyseja kosmiczna 3001 ( 1997 )
** Niosący światło


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz