czwartek, 13 listopada 2014

Andrzej Ziemiański,




Pomnik cesarzowej Achai 




cykl: Pomnik cesarzowej Achai, t .3 



  Wydawnictwo: Fabryka Słów
  Data wydania: 2014 r. 
  ISBN:  9788375749175 
  liczba str.: 800    
  tytuł oryginału:  ------------   
  tłumaczenie: ------------  
  kategoria:  fantastyka 
  


 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/192805/pomnik-cesarzowej-achai---tom-iii/opinia/18104345#opinia18104345  )   










Ciąg dalszy czytelniczego bujania się bo Achajowym uniwersum…


Polacy, przybysze zza Gór Bogów, których po tej stronie zwie się cichymi braćmi, oczywiście nie tylko naszych rodaków, ale też pozostałe nacje ze znanego nam świata. Co ciekawe dowiemy, że nie tylko „nasi tu byli”. Bo po pierwsze, nasi poznają tubylca, który najlepsze gada sobie po angielsku, języku, po tej stronie gór nieznanym. Wynika z tego, że nie tylko naszych rodaków diabli kusiło przedostać się przez Góry Bogów. A po drugie istnieje ktoś jeszcze, zwie się ich Ziemcami, sami siebie zwą Ziemianami. I tu zaskoczenie, to co my tu mamy, to nie jest Ziemia, tylko planeta Ziemiopodobna, bo Ziemia to przecież planeta Ziemców. Logicznie należy uznać, że rzecz dzieje się w przyszłości, bo Ziemianie są tak daleko posunięci cywilizacyjnie do przodu, że dla ludzi ze świata Achajowego, najnowocześniejsze komputery, to dla Ziemców odległa prahistoria. 


Wszystko byłoby w porządku, to mogła być naprawdę świetna książka, bo tak się zapowiadała, ale tak nie jest. Książka zapowiadająca się świetnie, mająca rewelacyjny potencjał, została kompletnie zmarnowana. Co prawda jeszcze jest dobra, ale tak ledwo, ledwo, a ci z was którzy czytali jakiekolwiek książki Andrzeja Ziemiańskiego wiedzą zapewne, że autora stać na więcej niż na jakieś ledwo, ledwo.


Poznajemy tutaj, w tym trzecim tomie tej książki, niewiele więcej szczegółów tego ciekawego Achajowego uniwersum. Powoli, bardzo powoli zaczyna się wyjaśniać o co chodzi, z tym pomnikiem cesarzowej Achai. Wygląda na to, że sama Achaja się wreszcie pojawi. Raczej nie w sensie, że urodzi się na nowo, pewnie Ziemcy dali by sobie z tym radę, ale rozwaliłoby to strukturę książki, bo trzeba by tu jakiś 20 lat, żeby się pojawiła klon Achai, z jej własnymi wspomnieniami, tak jak np. to było u Franka Herberta*, że pojawiał się ghola Duncana Idaho, i to w tysiącu wersjach. Tutaj przypuszczalnie pojawi się jakaś projekcja Achai. No ale to są spekulacje, co też tam autorowi po głowie chodzi. Pożyjemy zobaczymy….


Niestety, jak już wspomniałem, niewiele więcej jestem w stanie powiedzieć co się działo w trzecim tomie „Pomnika cesarzowej Achai”. Wojsko biega po lasach, czytelnik ma się wrażenie, że nie wie czego chce. Dalej dopiero zaczyna się rewolucja robiona przez Shen, jedną z głównych bohaterek. Inna główna bohaterka Kai, nadal działa w strukturach Wojska Polskiego, na co wkurzeni są czarownicy, bo Kai, jako czarodziejka, przeciwstawia się czarodziejskiemu powołaniu, do którego należy dbanie o zachowanie istniejącego porządku świata. A ten jest zagrożony, bo pojawili się jacyś cudzoziemcy, pochodzący z drugiej strony Gór Bogów, ze swoją cywilizacją, jakimiś prawami człowieka, i ględzeniu o wolności i innych takich tam kwiatkach, ptaszkach, a więc pięknych ideach z kosmosu wziętych. I tym sposobem rozwalają istniejący system. Ciekawe co o pomysłach zlikwidowania głodu, za pomocą takiego wynalazku jak ziemniaki myślą czarownicy? Można się tego domyślać: Po co motłoch ma być najedzony? Żeby przypadkiem przestał wierzyć w czary? W konsekwencji przestał płacić dziesięciny przeznaczonych na utrzymanie miejsc kultu? I tym sposobem wysłał wszystkich czarowników na kuroniówkę? Tak przecież być nie może! – pewnie dumają sobie osobnicy, którzy zajmują się uprawianiem magii.


Jasna sprawą, że przeczytam kolejne tomy „Pomnika cesarzowej Achai”, jak uda mi się je dorwać. Przeczytam je ze zwykłej ciekawości, no i z powodu, że ta historia Achajowego uniwersum i motyw zamieszania spowodowanego przez interakcje wielu cywilizacji, o różnych stopniach rozwoju technologicznego wciąga czytelnika. Ale i tak nie zmienia to mojego zdania, że autor zupełnie niepotrzebnie przekombinował, posunął się do tak tanich chwytów jak zwiększenie ilości tomów kosztem jakości zarówno poszczególnych tomów, jak i całego cyklu. Daje głowę, że gdyby ten cykl miał trzy tomy byłby dużo lepszy. Byłaby to po prostu świetnie napisana książka którą chce się czytać i chcę się do niej wracać. A tak.... Po prostu Ziemiańskiego stać na więcej niż to co my tu mamy. Szkoda, że to nie wyszło lepiej, jestem rozczarowany. 


Pozostawiam Tobie drogi czytelniku, czytelniczko pod rozwagę, decyzję co do przeczytania tego trzeciego tomu „Pomnika cesarzowej Achai” 







Ad.
*Oczywiście, że mam na myśli książki dotyczące uniwersum Diuna, oprócz Franka Herberta, pisarsko udzielali się przy tworzeniu tych książek Brian Herbert i Kevin J. Anderson


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz