środa, 19 listopada 2014

George R. R. Martin, 





Taniec ze smokami 




cykl: Pieśni lodu i ognia, t. 5 , cz. 1, cz.2
( zrecenzowałem całość ) 


Wydawnictwo: Zysk- ska
Data wydania; 2011
ISBN: 9788375068979,   9788375068986 
liczba str;: 632, 760 
tytuł oryginału:   A dance with dragons
tłumaczenie: Michał Jakuszewski
kategoria; fantastyka


recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:   
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/125216/taniec-ze-smokami-czesc-2/opinia/9980285#opinia9980285    )     




























„Taniec ze smokami”, to kolejna porcja politycznych intryg zaserwowana przez Martina urozmaicona fantastycznym motywem jakim są trzy smoki: Drogon, Viserys, Rhaegal, które w najlepsze sobie podrosły i zaczęły rozrabiać. Księżniczka Danerys zrodzona w burzy, trzymała te sympatyczne potworki w zamknięciu, ale głupi politycy chcieli je wykorzystać do swoich celów, to spieprzyli sprawę i je wypuścili. Wszak jeżeli ktoś był w stanie opanować smoki i dysponować nimi, to był w stanie wygrać każdą wojnę, bo taki jeden smok zionąc ogniem ma siłę rażenia nam współczesnego lotnictwa, czym nikt w świecie Martinowskim nie dysponował. Problem w tym, że smoki jest w stanie obłaskawić tylko matka smoków, księżniczka Danerys. Tak jak obłaskawiła Drogona i poleciała siną w dal, jak na przedstawicielkę rodu Targaryenów przystało. Spróbował szczęście opanować Quentyn Targaryen, krewny Danerys, ale mu się nie udało, smoki nie rozpoznały smoka w Quentynie i go po prostu spaliły żywcem. Od kiedy w Meeren przywrócono zawody gladiatorów smoki zasmakowały w ludzkim mięsie więc kandydat na żelazny tron Westeros miał szczęście, że przez smoka nie został strawiony. Smoki omal nie puściły Meeren z dymem, tylko deszcz, w gorącym klimacie niezwykle rzadki zdołał załatwić sprawę. 


Pisze Martin o tym co słychać na końcu świata w krainach lata, mamy tam księżniczkę Dany, trafia tam również Tyrion, w charakterze niewolnika, którego Danerys uratowała. Tyrion wraz ze swoją koleżanką, karlicą Grosik, zostałby skonsumowany przez lwy, ale że księżniczka postawiła na swoim i pozbawiła mieszkańców jednej z atrakcji wieczoru, więc Tyrion ma po prostu szczęście. Biorąc pod uwagę, że życie dookoła traci mnóstwo ludzi, wykańczanie głównych bohaterów jest widocznie pasją Martina, to te szczęście Tyriona jest wybitne, Autor pisze co słychać nie tylko w Westeros, ale chociażby w Braavos pytanie dlaczego? Odpowiedź jest prosta, świat Martinowski jest światem globalnym, to co się dzieje nawet jakimś zadupiu, ma wpływ na to co się dzieje w wielkim świecie. 


W części piątej cyklu Pieśń lodu i ognia jest swego rodzaju uzupełnieniem do poprzedniej części. Dowiadujemy co się dzieje na północy w Westeros, wracają Tyrion i Danerys, których Martin wysłał na urlop, było nie było lepsze to niż mieliby wykitować. A więc akcja w tej części toczy się niemal równolegle z czwartą i dopiero pod koniec posuwa się odrobinę do przodu. Sensacją jest, że królowa Cersei traci swoje wpływy na rzecz stryja Kevana Lannistera. Ale, że polityka jest kwestią dynamiczną i gracze w grze o tron nie śpią, tylko bez przerwy knują i robią swoją politykę, tak wiec zmian można się spodziewać. 


Ludzie w Westeros to świry. Mają prawdziwego fioła na punkcie zwierząt. Mamy wróble, straż wielkiego septona, duchownego, wrony, czarni rycerze zakonu muru, ale mamy też niedźwiedzie, smoki, wilkory, gryfy, lwy, i wszelką możliwą zwierzęcą menażerię, to są nie tylko herby rodów szlacheckich, ale też ci ludzie utożsamiają się ze zwierzętami np. Targaryenowie uważają się za smoków, Lannisterowie, za lwy, Starkowie za wilki lub wilkory, troszkę większa odmiana wilka. Dziwne, że nie widzą, że cały świat się z nich do rozpuku nabija. Są zbyt dumni, żeby to dostrzec, a może mało rozgarnięci? Zdołał się zorientować Tyrion Lannister, ale, że jest osobnikiem inteligentnym, w dodatku karłem, to on po prostu wie, co ludzie o nim mówią.


Warto wspomnieć, że za komunikacje robią w Martina kruki, nie gołębie, ale co ciekawe u Martina jest palantir, czyli tzw smocze oko, normalnie, to urządzenie służy do zabijania potworów, wielkich ludzi, ale też jak się okazuje, można za pośrednictwem tego cennego urządzenia, widzieć na odległość.


Książkę warto przeczytać.
No i czekać na kolejne części, co też tam Martin wyduma.


Polecam.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz