poniedziałek, 17 listopada 2014

Dan Brown,  


Kod Leonarda da Vinci 


cykl: Robert Langdon, t. 2



 Wydawnictwo: Albatros- Andrzej Kuryłowicz/Sonia Draga
 Data wydania: 2005 r.
 ISBN:   8373594213 
 liczba str.:  568
 tytuł oryginału:   Da Vinci Code
 tłumaczenie:   Krzysztof Mazurek
 kategoria: thriller, sensacja, kryminał


  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
   http://lubimyczytac.pl/ksiazka/28985/kod-leonarda-da-vinci/opinia/642579#opinia642579    )         




                                                                                           )

"Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna, to fascynująca opowieść, która ma wiele warstw i ciekawą metaforykę, która niczym święty Graal jest dobrze ukryta. Czytając tą powieść Browna powierzchownie widzimy taką sobie teorie spiskową i dodany do tego motyw sensacyjny. Profesor Langdon i jego towarzyszka Sophie Neveu zostali wplątani w aferę związaną ze świętym Graalem. Trafić na coś takiego to wpaść prosto w burzę na niespokojnym oceanie. bo we wszystko został uwikłany kościół katolicki, kościelna organizacja Opus Dei, a także państwo Watykan. oprócz policji i tajemniczego nauczyciela, który nieźle zamieszał. To niezły wyczyn zrobić sobie pionki z wysoko postawionych purpuratów i robić z nimi co się chce. Jeszcze lepszym wyczynem, prawdziwym mistrzostwem świata, jest rozwalenie od środka, dokładnie tak samo jak rozpracowuje się mafie, pewne tajne stowarzyszenie. A więc wynika z tego, że główny bohater próbując wyjaśniać tajemnice świętego Graala stąpa po niepewnym gruncie. Łatwo tutaj o to, żeby zaplątała się przypadkiem jakaś zbłąkana kula i zrobiła porządek z profesorkiem. To jest najlżejsza z możliwych opcji. bo chociażby centrala Zakonu Syjonu; wielki mistrz i czterej seneszelowie giną w sposób makabryczny. Sylas to wybitny fachowiec w tak zwanej brudnej robocie, zabija z premedytacja i modlitwą w sercu i przekonaniem, że tak trzeba, żeby chronić świętą wiarę. Sylas działa niczym anioł śmierci.


Czym jest święty Graal?


Po prawdzie nie ma tu odpowiedzi, są tylko hipotezy i spekulacje. W takim układzie czym jest ta książka?


Jest historią, własna historią, bowiem każdy z nas rodząc się, żyjąc i umierając funkcjonuje przez całe życie w otaczającej nas symbolice. Rodząc się jesteśmy częścią historii naszej rodziny, a potem dopiero historia naszego życia stopniowo nabiera charakteru indywidualnego. Mamy coś takiego w "Trzynastej opowieści" Diane Setterfield, przy czym należy zwrócić uwagę, że nasza historia w pełni indywidualna nigdy nie będzie., bo po prostu nie żyjemy na metaforycznej pustyni i zawsze jesteśmy częścią jakiejś społeczności. Wynika z tego, że zawsze jesteśmy i będziemy uwikłani w symbolikę jaka ta społeczność tworzy. Ta symbolika ma na nas silny wpływ niezależnie od tego jaki my mamy stosunek do tego typu zagadnień. Ta symbolika wpływa na nas tak silnie, że zawsze patrzymy i rozumujemy subiektywnie symbolami, które zostały nam wpojone i w zasadzie nie ma od tego ucieczki. Wolność tutaj to uświadomienie sobie faktu i próba tworzenia nowych symboli, które wpłyną na kolejne pokolenia. Ta działalność symbolotwórcza ludzkości trwa nieustannie. I to właśnie uświadamia nam Brown w swoim "Kodzie Leonarda da Vinci".


Druga książka która mi się kojarzy z tym co my tutaj mamy, to cały cykl książek "uniwersum Diuna" Franka i Briana Herbertów, i Kevina J. Andrersona. Chodzi mi tutaj o motyw legendarnego Kralizeku, bitwy na końcu czasów. Chodzi o to, że Armagedon wcale nie musi oznaczać fizycznego rozpieprzenia się świata, choć ten niewątpliwie kiedyś się skończy, bo wszystko we wszechświecie ma swój początek i koniec. ale po prostu może to być pewna transformacja mentalnościowa na gruncie ewolucji w tworzeniu się nowej symboliki. W uniwersum Diuna bitwa na końcu czasów to była bitwa ludzi z maszynami, ale wbrew temu co można by przypuszczać nie skończyła się fizycznym unicestwieniem ani ludzi, ani myślących maszyn. Po prostu obydwa byty poszły po rozum do głowy i nauczyły się współistnieć, ku obopólnej korzyści. Bitwa na końcu czasów, wcale nie musi oznaczać żadnego końca, nawet końca chrześcijaństwa jako takiego. Koniec świata może być po prostu pewną metaforą. Zmieni się pewna symbolika i idące za nim przewartościowanie. Inaczej po cholerę ludzie szukali by tego świętego Grala? Zmiany nie zawsze są fajne i wygodne. Cała przyroda naszego globu transformuje, dostosowuje się do nowej rzeczywistości, chociażby na przykład do zmian klimatycznych. Te zmiany dokonują się cały czas, nawet jeśli my ich nie zauważamy, to nie znaczy, że ich nie ma. Przyznaję mnie to zadziwiło i kompletnie zaskoczyło że znalazłem w tej książce coś takiego, naprawdę niesamowitą głębię, zagadnienia przez Browna poruszane są ciekawe i przemyślane. 


Wniosek jest taki, że czytając książki warto się w nie porządnie zagłębiać. Ta książka jest niewątpliwie fascynującą opowieścią, która ma wiele warstw i wiele interpretacji i niewątpliwie bardzo ciekawą metaforykę, która niczym święty Graal jest dobrze ukryta. Nie zależnie od tego co każdy z nas odkryje i jak zinterpretuje "Kod Leonarda da Vinci" po prostu warto tą książkę przeczytać. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz