niedziela, 2 listopada 2014

Dan Brown,  



Inferno



cykl: Robert Langdon, t. 4




Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2013 r.
ISBN:  9788375087123
liczba str; 592
tytuł oryginału:  Inferno
tłumaczenie: Robert J. Szmidt
kategoria; thriller, sensacja, kryminał 



  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/178553/inferno/opinia/17656483#opinia17656483    )  





A jednak znalazłem to czego szukałem czytając "Inferno" Dana Browna. Wiem, po lekturze tej książki dlaczego "Boska komedia" Dantego jest taka ważna i ma tak wielki wpływ na kulturę globalną. Po prostu opisy chociażby piekła dokonane przez Dantego silnie zadziałały na wyobraźnię wielu pokoleń. Pisanina Dantego pozwoliła instytucjom kościelnym setki lat utrzymywać swoje owieczki w strachu i posłuszeństwie wobec swoich pasterzy. Ludzie bali się diabelstwa i ognia piekielnego (inferno)! W szczególności bali się bogaci, którzy fundowali coraz to nowe kościoły, szpitale i przytułki dla ubogich. Opisy dantejskiego piekła tak silnie wpłynęły na mentalność ludzką, że stały się wręcz archetypowe. Wspomagającą wymowę miały tutaj obrazy Botticellego, które były inspirowane książką Dantego.


A więc "Inferno" Browna przypomina "Podróże z Herodotem" Kapuścińskiego, jest to po prostu książka o książce. Kapuściński odbywał podróże dosłowne i intelektualne szlakiem Herodota. Kapuściński podróżował tam gdzie trafiał starożytny grecki historyk Herodot, z "Dziejami" Herodota w garści. A tutaj Brown wcisnął swoim bohaterom do ręki "Boska komedię" Dantego i Ci odbywali dosłowną i intelektualną podróż szlakiem Dantego. Z jednej strony Langdon trafia do Florencji, Wenecji i Stambułu, ale także odbywa podróż, raczej metaforyczną niż dosłowną, po piekle, czyścu i raju Dantego.


Bardzo ciekawe jest to, że Brown zauważa, że "Boska komedia"  jak na wybitne z kanonu literatury przystało ma wiele interpretacji i wcale nie ma potrzeby postrzegać tej książki dosłownie. Można podejść do tego jak do islamskiej koncepcji dżihadu, która zawarta jest w Koranie. Mam na myśli to, że dżihad postrzegany jest różnie, zależy jak poszczególny wyznawca wiary Mahometa odczytuje swoją Świętą Księgę. Z jednej strony dżihad jest postrzegany jako wezwanie do świętej wojny, a więc trzeba nawrócić wszystkich niewiernych na Islam, a jeśli będą oporni, trzeba ich załatwić, zabić po prostu, oczywiście w imię jedynie słusznej wiary. A jest przecież inna interpretacja dżihadu. Tutaj dżihad to praca nad samym sobą, a więc dżihad to indywidualna walka każdego człowieka, każdego wiernego wyznawcy Islamu o duszę ludzką. Zgodnie z tak pojmowaną doktryną dżihadu trzeba żyć zgodnie z prawdami wiary przez proroka Mahometa ogłoszonymi. Ta literacka analogia "Boskiej komedii" Dantego do Koranu nie jest wcale przypadkowa. Po pierwsze akcja książki przenosi się z Włoch, a ściślej Florencji i Wenecji, do Turcji, a konkretniej do Stambułu, dawnego Konstantynopola. Główni bohaterowie trafiają do meczetu gdzie kiedyś była Hagia Sophia, a więc kościół pod wezwaniem mądrości Bożej. Ten zabieg literacki pozwala snuć autorowi refleksję na temat podobieństw miedzy Islamem, a chrześcijaństwem. Twórczość Dantego ma za zadanie przypomnieć każdemu wierzącemu w Boga, że warto być dobrym chrześcijaninem, że warto pracować nad sobą, żeby osiągnąć po śmierci życie wieczne w raju.


Oczywiście, że Brown nie uniknął tego co jest jego znakiem firmowym, a wiec teorii spiskowej, w którą został wmieszany stary dobry znajomy bohater literacki profesor Robert Langdon, który wyjaśnia skomplikowane zagadki. czasu na to jak zwykle ma bardzo mało., bo ktoś depcze mu po piętach. Potem się wydaje kto jest przyjacielem a kto wrogiem. Tutaj czytelnik jest zaskoczony. Rzecz jasna Langdonowi towarzyszy piękna kobieta, tutaj tą rolę ślicznotki, towarzyszki profesorka odgrywa Sienna Brooks. W całą aferę wsadzają swoje brudne łapska potężne siły , z jednej strony WHO - Światowa Organizacja zdrowia, a z drugiej tajemnicze Konsorcjum. Z zdrowo w tym całym interesie namieszał niejaki Zobrist,geniusz, fanatyk, transhumanizmu. Wszystko wskazuje na to, że w pojmowaniu Zobrista Hitler i Stalin byli dobrymi wujkami, bo wysłali do diabła miliony istnień ludzkich i tym sposobem ocalili ludzkość. Ale widać Zobrist uznał, że to za mało, że eksperymenty XX wiecznych inżynierii społecznych jakimi były zarówno faszyzm jak i komunizm, to głaskanie grzecznego kiciusia, a wiec czyściec. Zobrist uznał, że trzeba całą ludzkość przepuścić przez piekło, żeby gatunek ludzki mógł przetrwać, a więc trafić do raju. Zobrist uznał, że ludzi jest niebezpiecznie dużo, że to wykończy całą ludzkość i i naszą planetę. Zobrist podobnie jak naziści uważał, że trzeba wyeliminować słabe jednostki i że przetrwać muszą najsilniejsi, a więc choroby i wojny maja tutaj moc oczyszczającą. Natomiast postęp medycyny, w koncepcji Zobrista prowadzi do osłabienia ludzkości. Ten radykał transhumanizmu jest przekonany, że trzeba natychmiast podjąć radykalne działania. Ma zamiar zarazić ludzkość tajemniczym wirusem. Przyznacie brzmi to paskudnie. A na czym cała zabawa polega, tego nie mam zamiaru zdradzać, bo jaka by to była przyjemność czytania dla was?


"Nie macie szans!"


To zdanie pada na początku książki. czy rzeczywiście ten szalony wyścig z czasem ktokolwiek jest w stanie wygrać? W konsekwencji wybić z głowy co niektórym obłędnym świrom szalone zabawy w Boga!


Czas pędzi, pędzi, pędzi, jak szalony!


W książce jest sporo "gadania" o chorobach, jak ktoś z was, moi drodzy czytelnicy lubi takie atrakcje, to z pewnością znajdzie coś dla siebie.


Książka jest dobra, świetnie i szybko się czyta. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz