poniedziałek, 17 listopada 2014

George  R. R. Martin, 



Nawałnica mieczy 


cykl: Pieśni lodu i ognia, t. 3,
cz. 1 Stal i śnieg, cz. 2 Krew i złoto 
( zrecenzowałem całość )  



 Wydawnictwo: Zysk - S-ka 
 Data wydania: 2002 r. 
 ISBN: 9788375061130, 9788375061147
 liczba str.:  608, 574
 tytuł oryginału:   A Storm of Swords: cz 1. Steel and Snow, cz. 2, Blood and Gold
 tłumaczenie:  Michał Jakuszewski
 kategoria: fantastyka


  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/28071/nawalnica-mieczy-czesc-2-krew-i-zloto/opinia/9246226#opinia9246226  )    










Ciekawie się czyta ten cykl Martina, wciąga niemożliwie, mimo, że mamy wciąż w kółko to samo morderstwa i intrygi polityczne, rozważania, kto kogo wykołuje, i kto na tym wygra. Ciekawy motyw, że nikt nie jest w stanie wygrać. Wydawać by się mogło, że wygrywają Lannisterowie, a Starkowie zebrali niezłe cięgi. A tu nic z tych rzeczy. Wydawać by się mogło, król Stannis Baratheon, brat króla Roberta, nie jest w stanie się pozbierać po niezłym laniu pod Królewską Przystanią, a tu proszę bardzo nie dość, że nie odpuścił, to okazuje się, że jest głównym faworytem w walce w tej obłędnej grze o tron. Ma przynajmniej tyle rozumu, że wie, że trzeba ocalić królestwo o które się walczy, a dopiero potem walczyć o tron. Bo co z tego, że wygrałoby się tron, jak byłby on gówno warty, bo nie byłoby kim rządzić. Jak się okazało nagle monarchów zaczęło w tajemniczych okolicznościach ubywać. Wcześniej w pewnym momencie było ponoć 12 królów, żaden normalny kraj by tego nie wytrzymał, ale królowie zaczęli wyrzynać się nawzajem, w sensie niemal dosłownym. Przy czym zauważyć trzeba, że dla królów bardziej niebezpieczne są uroczystości weselne niż pola bitew. Jedna z kluczowych postaci ginie, gdy idzie do sracza. Piękna Margery, w wieku nastu lat zdążyła być podwójną wdową, a czeka ja kolejne małżeństwo, ciekawe, jak długo będzie się z tego małżeństwa cieszyć? W ogóle w tej części ginie mnóstwo ludzi, ale mamy też cudowne ocalenia, w przypadku jednej postaci czytelnik ma nadzieję, że ocałała, mimo, że się wie, że zabłąkany toporek trafił ją w łepetynę, i jest uczucie ulgi kiedy się czytelnik przekonuje, że jednak ta osoba ocalała. Ale ocalenie drugiej osoby jest kompletnie zaskakujące. W kolejnych częściach Martinowskiej sagi będzie sporo ciekawej jazdy, bo ta osoba nie omieszka się mścić na zdrajcach. Jeden z Freyów zdążył być załatwiony jeszcze w tej części. Pozostałych pewnie też czeka niemiła niespodzianka. 
 
Jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że cykl Martinowski to nie tylko zarzynania, ale też jest to przepiękna opowieść o dojrzewaniu, i wchodzenie w odgrywanie całkiem dorosłych ról społecznych. Wiele postaci to nastolatki, które wchodzą w poszczególne role społeczne. Mamy chociażby rodzeństwo Starków i ich brata, Jona Snowa, bękarta. 


Ciekawą postacią jest księżniczka/khalesi Dany Targaryen, pochodząca z legalnej dynastii, która przez 300 lat rządziła krajem. Danerys zrodzona z burzy, zwana też matką smoków, całkiem sensownie przygotowuje się do zrobienia kolejnej, niezłej rozróby w Siedmiu królestwach Westeros. Pojawiają się trzy smoki, a więc element prawdziwie fantastyczny, nie ma tego wiele u Martina, więc dobrze, że są te całe smoki. Na pewno ubarwią czytelnikowi całą zabawę. Tyle. że rację ma szalona Melisandre, mimo zbliżającej się zimy będzie piekło, parzyło jak diabli. W końcu było nie było, nie darmo, cały cykl nosi nazwę "Pieśni lodu i ognia"
 
Co ciekawe mamy u Martina problem niepełnosprawności. Jest to pokazane na przykładzie dwóch osób Brana Starka, i Tyriona Lannistera. Tyrion Lannister, karzeł, jest bardzo ciekawą postacią, pierwszorzędna menda, to prawda, ale też jest to menda, która ma jakieś ludzkie uczucia, w przeciwieństwie do tej całej armii wilków, którzy go otaczają. Tyrion jest osobą cholernie inteligentną, musi sobie w tym zwariowanym świecie radzić, być silniejszy od innych. Osobiście cenię Tyriona, że jest inteligentny o wiele mądrzejszy od tych wszystkich dworaków. Bardzo ciekawa była rozmowa Tyriona z ojcem Tywinem, ten go się zapytał co chce. ten odpowiedział, krótko zwięźle i na temat Casterly Rock, w końcu było nie było jest dziedzicem Lannisterów, Jest jeszcze brat Jaime, ksywka królobójca, zamordował szalonego króla Aerysa II Targaryna, ale ten przywdział białą szatę gwardii królewskiej, a rycerze tej gwardii, która podobnie jak w przypadku czarnego zakonu rycerzy muru, składali przysięgę, że wyrzekają się wszystkiego, rodzin, żon, majątku, żeby służyć krajowi. Konkretnie mają chronić króla. Tyrion jest osobą bardzo kreatywną, dzięki jego pomysłowości, król Stannis nie zdobył stolicy. Oczywiście staranie Tyriona nie zostały docenione. Prawdą jest, że o zwycięstwie zadecydowała szarża Tywina, ale bez Tyriona Królewska Przystań padłaby niemal z marszu zanim jego ojciec zdążyłby przybyć z pomocą. Starania Tyriona nie zostały docenione. Ojciec odpowiedział że nic z tego, dalej, że ma pretensje, że Tyrion jest taki jaki jest, że rodząc się zabił własna matkę i milion innych absurdalnych żalów. Ładnie się przysłużyła temu jego siostrzyczka, słodka królowa Cersei, opowiadając bzdury, i przywłaszczając sobie wszystkie zasługi Tyriona.  Tywin ma do Tyriona pretensje, że zadaje się z panienkami lekkich obyczajów, a udaje, że nie widzi, że drugi jego syn Jaime królobójca sypia z własną siostrą Cersei i wszyscy o tym wiedzą. Król Joffrey nie jest synem Roberta , a Jaimiego właśnie, podobnie jak jego młodszy brat Tommy. Tywin ma jaja powiedzieć bez ogródek powiedzieć co myśli. za to należy mu się szacunek. Tyrion, ładnie, typowo po lannistersku, mu za to podziękuje. Nie ma wątpliwości, Lannisterowie płacą swoje długi. 


Ciekawy jest motyw znajomości Jaima, królobójcy, i niejakiej Brienne, kobiety ponoć niezbyt ładnej o bardzo pięknych oczach. Brienne, wiernie służy Catelyn Stark. To Catelyn uwolniła, Jaimi'ego w nadziei, że Lannisterowie z Królewskiej Przystani uwolnią jej córki Sansę i Aryę. Jaime i Brienne wybitnie siebie nie trawią, ale z czasem zaczynają ze sobą rozmawiać i nawet polubili siebie. To Jaime wysyła Brienne, żeby chroniła Sansę Stark, podobnie jak Jaime sprzeciwia się decyzji rodziny, która ma zamiar zabić Tyriona, oskarżając go o królobójstwo. Przemowa Tyriona jest ciekawa, że przyznaje się do tego, że, .... jest krasnalem. Bo tylko o to został oskarżony, że jest karłem, a więc nadaje sie na to, żeby zginąć. Jaime uwalnia brata z lochu.

Rozmyślając o tym co my tu mamy, to aż chce się zapytać cytując piosenkę Kazika Staszewskiego, "co to za porządki z bajzlu robić bajzel?"*




Ad.
* Kazik Staszewski, Mandalay, http://www.leoslyrics.com/kazik/mandalay-lyrics/
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz