wtorek, 11 listopada 2014

Chufo Llorens,



Władca Barcelony



cykl: Władca Barcelony, t .1 



Wydawnictwo:  Albatros - Andrzej Kuryłowicz

Data wydania: 2009 r.
ISBN:  9788373598591
liczba str.: 736
tytuł oryginału:  Te darre la tierra
tłumaczenie; Jerzy Żebrowski
kategoria: powieść historyczna



  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/23171/wladca-barcelony/opinia/640326#opinia640326      )   







Tym razem proponuję lekturę fascynującej opowieści jaką jest książka zatytułowana „ Władca Barcelony”. Mamy tutaj niezwykłą literacką podróż prawie tysiąc lat wstecz. Poznajemy tutaj klimat średniowiecznej Barcelony. Choć akcja do samej Barcelony się nie ogranicza, bo chociażby główny bohater Marti Barbany odbył morską podróż na bliski wschód, wydobywać ropę naftową, która jak się okazuje, jest głównym składnikiem tzw. greckiego ognia, tajemniczej broni starożytności, która w starożytności i wczesnym średniowieczu uchodziła za prekursora napalmu. Marti znał ten sekret i postanowił zachować go dla siebie. Wydobytą ropą postanowił oświetlić Barcelonę, co samo w sobie było rewolucyjnym pomysłem, bowiem oświetlanie miast upowszechniło się dopiero w XIX wieku. 


Jak już wspomniałem akcja tej powieści historycznej rozgrywa się w połowie XI wieku. W tych czasach większość Hiszpanii jest opanowana przez kalifaty Islamskie. Tylko Katalonia, i będąca jej centrum hrabstwo Barcelony jest chrześcijańska, sąsiednia Kastylia, to już kalifat. Ma to swoje konsekwencje, bo mamy różnorodność kulturową, a mianowicie ciekawą interakcję między ludźmi wyznającymi wielkie religie monoteistyczne, a więc między chrześcijaństwem, islamem i judaizmem, bo w Barcelonie Żydów nie brakuje, zajmują się bankowością. Co do wyznawców proroka Mahometa nie brak ich w Barcelonie, są oni najczęściej sługami lub niewolnicy. Warto wspomnieć, że obywatelstwo miasta Barcelony, to ogromny zaszczyt, porównywalny obywatelstwem Rzymu w starożytności. Obywatele Barcelony mieli status równy szlachcie, a więc trzeba było się w Barcelonie urodzić i mieć spore zasługi. O ten status obywatela miasta Barcelony stara się główny bohater Marti Barbany. 


Warto wspomnieć o bohaterach kreowanych przez Chufo Llorensa, są to bardzo ciekawe postaci, zarówno Marti Barbany, ambitny młody człowiek, któremu szczęście sprzyja, bowiem odziedziczył pokaźny spadek, bowiem jego ojciec, który trudnił się wojaczką nie przehulał majątku na panny, i napoje wysoko procentowe, i inne różne przyjemności, tylko zachomikował gotówkę, którą teraz całkiem rozważnie dysponuje Marti. Dzisiaj byśmy powiedzieli, że robi karierę w biznesie. Dzięki dobrym radom bankiera Barucha Benvenista, i przyjaciela ojca, byłego żołnierza, księdza Eudalda Llobeta Marti zdecydował się na wielce ryzykowne zainwestowanie pieniędzy m. in. w morze. Odbywa dalekomorską podróż i udanie pomnaża swój majątek. Oczywiście jak to w życiu ludzi zawistnych nie brakuje, także Marti miał poważnego rywala, był nim Bernat Montcusi, była to zaciekła rywalizacja niemal na śmierć i życie. Ten pan był doradzą hrabiego Barcelony, dzisiaj byśmy powiedzieli, że był ministrem finansów. Co tylko dodało smaczku tej niezwykłej rywalizacji obydwu postaci tej powieści.


"Władca Barcelony" traktuje trochę, o seksie, o miłości bardzo dużo, o polityce też jest co nie co, ale praktycznie to jest mało istotne tło wydarzeń. Po prostu wydarzenia polityczne zostały przez Chufo Llorensa bardzo w zgrabnie wmieszane w to całe zamieszanie jakie nam czytelnikom autor zaproponował. Oczywiście mamy hrabiego Barcelony, Ramona Berenguera I i opisanie spraw publicznych, pojawia się też papież Wiktor II.
Chufo Lorens niezwykle fascynująco wykreował postacie kobiece. Są dwie bohaterki, interesujące kobiety. Jedna to hrabina Emersenda, stara kobieta, babcia hrabiego Ramona Berenguera, ma dobrze ponad 70 lat, w tej epoce to niezły wyczyn, a druga młoda hrabina Almodis, żona hrabiego. Obie kobiety niezwykle ostro rywalizowały ze sobą, o pieniądze władzę, bliskość hrabiego, o wszystko. To była piękna, fascynująca rywalizacja, obie to bardzo silne kobiety. Jak zabrakło hrabiny Emersendy Almodis, żałowała, że straciła godną jej rywalkę. Ciekawy motyw, Almodis płynęła statkiem, który zaatakowali piraci, w ubrania hrabiny ubrała się służąca. Herszt piratów chciał do niej się dobrać wiadomo w jaki sposób, zaczął ją rozbierać. Wtedy z kuferka wyszła Almodis, obcięła piratowi łepetynę, i z tą głową wyszła na pokład piraci od razu sobie w cholerę poszli. Trzeba przyznać, że kobieta ma charakter.


Inną kwestia to motyw walki o własną wolność. Powszechnie wiadomo, że w rodach królewskich i książęcych małżeństwa to była forma uprawiania polityki. O miłość, uczucia małżonków nikt się nie pytał. Małżeństwa były swego rodzaju kontraktem politycznym. Nie inaczej było w przypadku hrabiego Barcelony i wybranki jego serca Almodis, która było żoną hrabiego Ponca III z Tuluzy. Obydwoje zakochali się w sobie i bez względu na wszystko, zawirowania polityczne, nawet klątwę kościelną, której zignorować nikt w tych czasach nie mógł, postanowili być ze sobą. Podjęli odważne decyzję i nie żałowali tego, byli szczęśliwi ze sobą. Ramon Berenguer I i Almodis, byli niezwykle dobraną parą. Wątków miłosnych w powieści oczywiście jest więcej, chociażby miłości Marti’ego do Lai i nawzajem rzecz jasna, krewnej jego rywala Bernata Montcusiego, który był osobą bardzo wpływową w mieście.


Jak to się wszystko poukładało, przypuszczam, że zechcecie sami do tej książki zajrzeć moi drodzy czytelnicy.


Zapewniam was, że warto.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz