piątek, 14 listopada 2014

Eduardo Mendoza, 



Rok potopu 



Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie  Muza S.A.
Data wydania: 1997 r.
ISBN: 8370798314
liczba str. : 123
tytuł oryginału: El ano del diluvio
tłumaczenie: Zofia Wasitowa
kategoria:   literatura piękna

recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/135218/rok-potopu/opinia/5757177#opinia5757177     )    






Mendoza pisze zazwyczaj proste historie, ale mają one swoją głębię, dlatego warto do książek tego pisarza zaglądać, chociażby dlatego, że warsztat pisarski tego autora jest ciekawy. Mendoza pisząc z pozoru banalne historie ociera się o coś głębszego, rozważa problemy i stawia pytania natury moralnej,a przy tym Mendoza pisze z przymrużeniem oka. To jest mistrzostwo rozważać mniej lub bardziej poważne problemy pisząc pół żartem pół serio.

Nie inaczej jest w książce zatytułowanej "Rok potopu". Motyw mamy taki, że w pewnym miasteczku w okolicach Barcelony, miało miejsce wielkie oberwanie chmury. Efektem tej imprezy jest powódź. Potop to raczej literacka przesada. Ale tak się autorowi udumało zatytułować książkę. Mendoza urodził się w Barcelonie i z tego co orientuję, akcja większości książek umiejscowiona jest właśnie, w starej Barcelonie, stolicy Katalonii, lub w pobliżu. Ale wracamy do sedna. Była sobie powódź, w efekcie zalało pewien przyklasztorny szpital. Przełożona klasztoru siostra Consuela zabrała się ostro do roboty, zaczęła szukać funduszy na odbudowę szpitala. No i tu mamy pierwszy problem natury moralnej, czy dla dobra słusznej skądinąd sprawy godzi się zawierać pakt z diabłem? Czy jak mówi stara Rzymska maksyma peccunia non olet* A więc mamy pytanie czy nie ma przeszkód jeśli zbierane pieniądze na zbożny cel ewidentnie pachną siarką? 


Tym diabełkiem jest miejscowy latyfundysta August Aixel. Oprócz tego, że klient jest bajecznie bogaty znany też jest z tego, że żadnej pannie nie przepuści, każdą musi poderwać i ładnie się zająć wiadomo jak...
W celu zbierania funduszy do majątku Augusta Aixela trafiła siostra Consuela. No i sprawa skończyła się na tym miejscowy Casanowa miał ochotę na siostrzyczkę. Widać był bardzo przekonujący, bo ta mu uległa. Romans zawiązał się w najlepsze. A więc mamy tu do czynienia z zakazaną miłością.
Widać zakazany owoc dobrze smakuje...


Problem natury moralnej jest oczywisty, są to pytania o miłość zakazaną z punktu widzenia dogmatyki religijnej. Przecież można założyć, że siostrzyczka, świadomie podjęła decyzję o wyborze takiej, a nie innej drogi życiowej, poświęciła się Bogu. Z punktu widzenia dotychczasowych poglądów i wierzeń, siostra dokonała strasznego grzechu sprzeniewierzyła się samej sobie. A więc pytanie jest ciekawe ile warte są własne przekonania jeżeli pojawia się miłość na drodze życiowej? No i co warto poświęcić, czy tą miłość, czy własne przekonania? W takich przypadkach, jak ten omawiany raczej wody z ogniem pogodzić się nie da, bowiem nie da się zjeść ciastka i nadal mieć ciastko. Miłość jest o tyle istotna, że poświęca się nie tylko własne uczucia, ale też uczucia tej drugiej osoby, nawet jeżeli ta osoba jest zbirem spod ciemnej gwiazdy jak August Aixel? A dlaczego? Bo przypadkiem ta miłość, mogła mieć pozytywny wpływ na tego człowieka, wykluczyć tego nie można. Ścieżki miłości są niezwykle ciekawe i niezbadane...


Polecam tą książkę do poczytania i do pozastawiania się nad problematyką, którą Mendoza rozpracowuje.
Miłej lektury.





Ad.
* pieniądze nie śmierdzą

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz