piątek, 28 listopada 2014

Robert T. Preys,


Orędzie. Czas przyszłości  



Cykl: Orędzie, t. 1 




Wydawnictwo:   Bellona 
Data wydania:   2010 r.
ISBN:   9788311119109
liczba str. :  640
tytuł oryginału:  ------------ 
tłumaczenie:  ----------- 
kategoria:  fantastyka, science fiction 



 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/75956/oredzie-czas-przyszlosci/opinia/14988589#opinia14988589    )    






Świat się skończył!, jak to próbuje nas czytelników przekonać swojej książce autor. Pewnie duma sobie: Panie widzisz i nie grzmisz! Widać bardzo mocno zawiedziony tym, że Szef w niebiosach siedzi cicho i się opierdala i nie robi porządku z tym złym światem, autor sam postanowił zabawić się w Boga i w swojej książce robi to co jego zdaniem powinna zrobić boska opatrzność. Zsyła nam kosmitów, którzy zbawiają kiepsko rozgarniętych Ziemian. Onijanie najpierw udają pokojowe nastawienie. W rzeczywistości robią co chcą, najpierw gruntownie badają planetę, potem przybywa ich coraz więcej i więcej, ich obecność jest na tyle mocno ugruntowana, wręcz przyspawana do Ziemi, że w zasadzie nie da się ich wykurzyć, a przynajmniej nie bez problemów. Logiczne więc jest dalsze postępowanie przybyszy z Jennanu, zwanymi właśnie Onijanami, po prostu osłabienie Ziemian, żeby dali się kolonialnie podporządkować, wręcz o to sami na kolanach prosili. Bo ewidentnie widać, że ta przybywająca społeczność kosmiczna planuje zrobić z Ziemi swoją kolonię. Ich plan jest precyzyjny. Najpierw dają nam błyskotki, obietnice dobrobytu, wyraźnego przyśpieszenia postępu cywilizacyjnego i takie tam pierdoły itd.., a potem czynią totalny bajzel, nazywany wręcz terminem o Biblijnej proweniencji Apokalipsą. No tak biorąc pod uwagę rozmiary zniszczeń w zasadzie to nie jest przesada. W konsekwencji tego cyrku w którym ginie można zgadywać, czy to ”tylko” 90 % czy może „troszkę więcej” 99 % ludzkości globu w ramach tych zafundowanych swoim bohaterom, mieszkańcom globu, przez autora atrakcji, a potem praktycznie nie mamy już nic do gadania. Ziemia się skończyła…


Ok. Przyznaję koncepcja całkiem fajna, ale kilka pytań musi paść: Czy my Ziemianie naprawdę nie mamy jaj? Czy naprawdę w obliczu zagrożenia nie potrafimy się zjednoczyć i dokopać kosmicznym najeźdźcom? Bo to co my tu mamy opisane to jest podbój niezależnie od tego jakich zabiegów dyplomatycznych ufoccy politycy dokonują. Czy naprawdę jesteśmy tak beznadziejnie zacietrzewieni religijnie, nacjonalistycznie, ideowo, że w obliczu zagrożenia nie potrafimy się zjednoczyć? Czy naprawdę jesteśmy głupi? Czy naprawdę wolność dla nas niż nie znaczy, że niczym frajer się jej pozbywamy, a wtedy jak się to dzieje w książce próbujemy walczyć, ale wtedy jesteśmy niczym przysłowiowy „Polak, mądrzy po szkodzie?” Zdajemy sobie sprawę z tego co utraciliśmy w momencie kiedy Ziemia nie jest już Ziemią, i w tym sensie świat się skończył. Nie mam wątpliwości, że „wolność jest jak zdrowie, ten tylko się dowie, kto Cię stracił”


Widać autor snuje diagnozę, że demokracja, ustrój który jak mawiał Winston Churchill że "demokracja ma swoje wady, ale nic lepszego ludzie nie wymyślili” jest słaby, jest skończony, że to kwestia czasu kiedy przejdzie do historii. Jak będzie tego nie wiemy, bo żeby rzetelnie oszacować funkcjonowanie demokracji trzeba by tu naprawdę kilkusetletniej perspektywy, żeby to należycie oceniać.
Czy rzeczywiście twierdzenie, że kraje demokratyczne wojen prowadzić nigdy ze sobą, nie będą, tutaj byłbym jednak ostrożny. Wszak USA prowadzi dużo wojen i nie jest wcale powiedziane, że nie pojawi się inne supermocarstwo równie groźne, które będzie miało ustrój demokratyczny i nie będą te państwa niczym USA – ZSRR w czasach Zimnej wojny brutalnie ze sobą rywalizować. Tutaj można prowadzić nieskończone dysputy. Jednak mówienie, że demokracja jest całkiem zła, to pójście w skrajność. Jak funkcjonował świat bez demokracji wystarczająco dużo wiadomo na ten temat i czy to był lepszy świat? Świat gdzie nie szanowano jakichkolwiek wolności obywatelskich? Historia jest procesem toczy się ewolucyjnie i to co mamy dzisiaj jest wynikiem pewnych procesów. Także rewolucje w historii nie pojawiają się z nikąd, tylko są elementem procesu historycznego. 


Oczywiście jako czytelnik i recenzent nie przekreślam tej książki, mimo kombinacji natury ideologicznej, która w moim przekonaniu nie do końca tu pasuje, zapewne autor nie miał złych intencji, chciał przekazać czytelnikom co dla niego ważne, jednak pewne subtelne granice przekroczył, i to trochę osłabia tą książkę pod kątem czysto merytorycznym. Książkę uważam za całkiem udaną, chociażby dlatego, że mamy tutaj niezwykle oryginalną próbą odpowiedzi na pytanie, co by było gdybyśmy jednak mieli towarzystwo w kosmosie?, a planet nadających się do zamieszkania było zdecydowanie więcej niż jedna? Pomysł z kolonizacją całkiem logiczny i sensowny. Nie ma opcji zapewne dokładnie tak kosmici by się zachowali, natomiast nasza odpowiedź jako Ziemian powinna być bardziej zdecydowana. Było nie było przewaga Onijanów, nie była aż tak wielka, żeby nie dało się ich pokonać, gdybyśmy dysponowali całym potencjałem militarnym planety. Rozważmy, że gdyby Onijanie byli pewni swego nie bawiliby się w kotka i myszkę tylko mielibyśmy tutaj „Wojnę światów” i po zabawie. Kluczowym argumentem na fakt, że do wojny Onijanom się nie śpieszy, bo w zasadzie niewiele się różnimy. Mamy tu bardzo oryginalne nawiązanie z jednej strony do Biblii, a z drugiej do teorii Danikena. Tym razem Ziemia, Jennan, a więc Oninajnie i Kalwii pochodzą z Babilonu, który najpierw był jeden, a potem jak się okazuje powstało w kosmosie kilka miast na kilku planetach o tej samej nazwie. A więc przybysze są uciekinierami z Ziemi, którzy dawno temu musieli uciekać a teraz wrócili objąć władzę na globie. Ciekawy jest też motyw, że co niektórzy Onijanie są całkiem w porządku i zaprzyjaźniają się na gruncie prywatnym z Ziemianami. A nawet syn Ala, głównego bohatera, Tom zakochuje się w Onijance Linie. To niewątpliwie ubarwia całą opowieść. 


Panie, panowie, orędzie Onijanina, konsula Qboka czas zacząć:
Wychodzi konsul mówi: Ziemia jest nasza! Bujajcie się frajerzy!!!!!
 
Przeczytać warto.
Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz