niedziela, 2 listopada 2014

Andrzej Sapkowski, 


Krew elfów

cykl: Saga o wiedźminie, t. 3


Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 2001 r.
ISBN: 8370540791
liczba str. : 296
tytuł oryginału: -------------
tłumaczenie; ---------
kategoria: fantastyka, fantazy 



recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:        
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/3987/krew-elfow/opinia/6354382#opinia6354382         )  




"Krew elfów" to trzeci już właściwy tom sagi o wiedźminie. Na scenie politycznej w tej fantastycznej krainie zaczyna się niezły ferment, wszystko zmierza do wojny krajów północy z południem czyli Nilfgaardem. Na razie z dymem poszła Cintra, stolica, kraju o tej samej nazwie w której rządziła królowa Calanthe, a czemu cesarz Nilfgaardu Emhyr var Emreis postanowił tak ładnie się zabawić. Powodów ma kilka. Jeden z nich jest jest bardzo konkretny ma na imię Ciri, a więc dziecko niespodzianka, którą jak wiemy przeznaczenie obdarowało Geralta. Chociaż Cintra teraz już nic nie znaczy w geopolityce, bo została prowincja Nilfgaardu, to wnuczka Calanthe znaczy bardzo wiele, bo nie dość, że jest prawowitym następcą tronu Cintry, to jeszcze ma w sobie starszą krew, krew elfów, w dodatku Ciri ma bardzo silne zdolności magiczne, jest medium, a więc kimś w rodzaju przekaźnika, jest płomieniem, który zapali cały świat. Tym sposobem siły liczące się w świecie, a więc cesarz Nilfgaardu, królowie, a także Rada Czarodziejów, która również uprawia swoją politykę, chcą dorwać małą księżniczkę z Cintry. Tylko jest jeden malutki problem, na drodze tym wszystkim politykom, staje taki jeden niepokorny obywatel, wiedźmin Geralt, któremu pomaga czarodziejka Yennefer, także kapłanka Melitete Nenneke, i paru innych przyjaciół, którzy są całkiem mocnymi sprzymierzeńcami w tej całej zabawie, polowaniu na 11 latkę. 


Już o tym wspominałem w recenzji poprzedniego tomu mamy od cholery nawiązań do Tolkiena. Tu u Sapkowskiego również wszystko się komplikuje, nad światem zbierają się czarne chmury. Bronić dobra, a więc przeznaczonej mu Ciri zmuszony jest bronić Geralt, bardzo często używając wiedźmińskiego miecza, głowy lecą i to dosłownie, bo wiedźmin jak bierze za jakąś robotę robi to konkretnie, wszak taki już jest, jest po prostu maszyną do zabijania. Swoją drogą opisy pojedynków Geralta są bardzo intrygujące, autor się nie czai, czytelnik widzi jak leje się krew!, brzmią jak instruktaż dla seryjnych morderców jak się zabierać za taką robotę. Trzeba przyznać olbrzymi szacunek Sapkowskiemu, naprawdę przyłożył się porządnie do pisania tej książki. Autor zadbał również o to, żeby Geralt miał godnego siebie rywala, który jest po złej stronie, jest nim niejaki Rience, który na zlecenie cesarza Nilfgaardu szuka wiedźmina. Rozkaz konkretny: ma Geralta przerobić na kapcie, oj przesrane ma biedny, nie wie co się wpakował, ale wkrótce się dowiedział cudem z konfrontacji z wiedźminem uchodzi z życiem, w końcu to dopiero początek imprezy, i dorwać dziecko niespodziankę. 


Oprócz nawiązań Tolkiena, mamy co ciekawe nawiązania do tego co wyspekulowała Trudy Canavan, chodzi tu przede wszystkim o Ciri, która do złudzenia przypomina młodą Soneę. Co prawda Ciri jest księżniczka, a Sonea pochodzi z najniższych warstw społecznych, ale zwróćcie uwagę drodzy czytelnicy, że i Ciri swoje przeszła, zanim jakim czortowskim cudem wyratowała się z płonącej Cintry, a więc wola przetrwania jest w niesamowita, nieziemska, potem odnajduje ją Geralt. Tym sposobem Ciri trafia do Kaer Morhen. Wiedźmini, uchowała się ich resztka, bo ktoś postanowił wiedźminów zgładzić, burząc wiedźmińskie zamczysko, i mordując wszystkich, przeżyli Ci, których nie było akurat w domu, przeprowadzają na dziewczynce wiedźmińskie szkolenie, a ponieważ sami używają czasem magii, szybko zorientowali się, że Cirii, ma zdolności magiczne, że jest kimś w rodzaju medium. Doszli do wniosku, że jest tu konieczna fachowa pomoc, wezwali czarodziejkę Triss Merigold, przyjaciółkę Yennefer, ale jej zdolności magiczne okazały się po prostu za słabe. A więc tutaj musiała za to się wziąć sama Yennefer, która ma bardzo silną moc magiczną. Ciri trafia do kapłańskiej szkółki, przy klasztorze bogini Melitete, a wiec pod opiekę Nenneke, tam podąża na prośbę Geralta Yennefer. Potem mamy klasyczne szkolenie, magiczne, które niewiele się różni od tego co mamy w opisie Trudy Canawan, gdy tego typu, najpierw indywidualnie szkolenie przeszła Sonea w gildii magów.

 
Mamy tutaj do czynienia z fascynującą opowieścią.
Zdecydowanie warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz