sobota, 1 listopada 2014

Dan Brown,


Anioły i demony



cykl; Robert Langdon, t. 1 




Wydawnictwo ; Albatros - Andrzej Kuryłowicz
Data wydania: 2009 r.
ISBN: 9788373598386
liczba str. :560
tytuł oryginału: Angels and Demons
tłumaczenie:  Bożena Jóźwiak
kategoria. thriller, sensacja, kryminał


recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:                                 
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/54207/anioly-i-demony



"Anioły i demony” w zasadzie traktują dokładnie o tym co ja już pisałem przy okazji recenzji „Zaginionego symbolu” i co ciekawe Brown pisze o tym co ja zawarłem recenzji tamtej książki, a mianowicie pisze właśnie o interakcji nauki i rozumu. Pisałem o tym, że osobiście jestem sceptyczny, że to pojednanie ludzi, którzy odkrywają Boga na sposób mistyczny z ludźmi, którzy odkrywają świat używając metaforycznego szkiełka i oka jest możliwe. Tak jest bowiem te dwie dziedziny poznania ludzkiego przez 2 tysiąclecia były i wciąż nadal są nieufne względem siebie, wręcz można powiedzieć, że są na wojennej ścieżce, tylko natężenie tej wojny bywa większe lub mniejsze. A więc toporki bojowe nadal idą w ruch. Czy możliwe jest pojednanie i zakopanie tych toporków? Wygląda na to, że jest możliwe, tyle, że bardzo trudne. 


Zaskakujące jest to, że Brown w „Aniołach i demonach” wysłał swojego bohatera profesora Roberta Langdona, a więc niewątpliwie naukowca racjonalistę, w podróż najpierw do Genewy, konkretnie do ośrodka naukowego CERN*, a potem do Rzymu, bronić Watykanu przed jakimś diabelstwem.
W ośrodku CERN znajduje się słynny zderzacz hadronów i prowadzi się tam badania dotyczące koncepcji Wielkiego Wybuchu. A sama ta koncepcja ma jak najbardziej proweniencję religijną. To, że był Wielki Wybuch był zostało empirycznie dowiedzione. Ale pytanie filozoficzno – teologiczne o przyczynowość Wielkiego Bum jest nadal aktualna. A więc są obszary gdzie rozważania typowo naukowe i typowo religijne wcale nie wchodzą sobie w drogę, wręcz przeciwnie ładnie się uzupełniają.
I to budzi to nieufność obydwu środowisk. 



W CERN-ie profesor Robert Langdon dowiaduje się o śmierci księdza naukowca Leonarda Vetry, który wraz ze swoją adoptowaną córką Vittorią pracują nad antymaterią. Z nauką już tak jest, że można ją wykorzystać do dobrych i złych celów. Antymaterię, można wykorzystać jako tanie źródło energii, ale też jako broń masowego rażenia. Leonardo i Vittoria pracują w tajemnicy. Jednak Leonardo Vetra postanowił zwierzyć się papieżowi i jak się okazało z tego wynikło wielkie nieszczęście. To całe zamieszanie z jakim mamy do czynienia jest efektem tych zwierzeń. Ktoś przejął z CERN-u próbkę z antymaterią wystarczająca, żeby rozpieprzyć Watykan. 



Ten sam ktoś postanowił reaktywować legendę Iluminatów, to było stowarzyszenie naukowców, które powstało w XVII wieku, którzy później weszli w skład masonerii. Iluminaci jako tacy od dawno nie działali, ale ktoś postanowił wskrzesić demona. Iluminaci byli uważani za pierwszych satanistów. Jednak nie byli nimi we współczesnym tego rozumieniu. Współczesne rozumienie satanizmu powstało w umysłach księży, którzy metodami propagandowymi oczerniali naukowców – iluminatów. Dokładnie takie rozumienie satanizmu przedstawiane w tej propagandzie z ochotą przejęli późniejsi sataniści. Jak widać historia kościoła pełna jest tego typu paradoksów. 



Pic polega na tym, że nie mogę powiedzieć, kto był tym zły w schemacie literackim Browna, bo to jest tajemnica do samego końca. Więc nie mogę czytelnika pozbawić tej przyjemności co to za czort działa. Zdradzę, tylko jedno, tytuł „Anioły i demony” jest bardzo przewrotny. Wiadome jest działa jakiś asasyn, a więc gość wyznaje wiarę proroka Mahometa, Islam, który dokonuje kilka rytualnych morderstw, a wszystko po to, żeby było ciekawie i naszemu profesorkowi Langdonowi i jego towarzyszce Vittorii, tej samej, się nie nudziło. Tajemniczy Janus, na zlecienie którego działa asasyn, zatroszczył się także o Gwardię Szwajcarskiej, którzy prowadzą śledztwo, żeby aby się nie opieprzali, a także o dziennikarzy, którym nudzi się oczekiwanie na wynik konklawe, a więc wybór nowego papieża, i są cali happy, że mają okazję wywęszyć jakieś sensacje.



Czasu jak zwykle w książkach Browna jest mało, Langdon i Vittoria Vetra trafiają do Rzymu na 6 godzin przed bum. A więc robią wszystko na wczoraj. Czy antymateria eksploduje? Czy misja Langdona powiedzie się i Watykan zostanie ocalony? Sposób na to, żeby znaleźć odpowiedzi na te i wiele innych pytań jest jedna. Trzeba dorwać, otworzyć książkę „Anioły i demony” i zacząć ją czytać. 



Zapraszam do lektury.
Warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz