piątek, 14 listopada 2014

Janusz Andrzej Zajdel,



Dokąd jedzie ten tramwaj



Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Data wydania: 1988 r. 
ISBN:  8305118886
liczba str.:  175
tytuł oryginału: ------------
tłumaczenie: -----------
kategoria: fantastyka, science fiction



  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  
 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/61324/dokad-jedzie-ten-tramwaj/opinia/17082417#opinia17082417    )  





Dokąd jedzie ten tramwaj? [w :] J. A. Zajdel, Dokąd jedzie ten tramwaj?
 



Czytając te opowiadania ze zbioru opowiadań science fiction „Dokąd jedzie ten tramwaj?” Janusza Andrzeja Zajdla dziwie się, że w 1988 roku, kiedy jeszcze cenzura szalała i dzielnie trzymała się do końca obalenia komunizmu w Polsce, że ten tom opowiadań został wydany i przez cenzurę przepuszczony. Dlaczego? Bo przynajmniej niektóre opowiadania mają wymiar niemal jawnie polityczny i wywrotowy. Pisząc science fiction Zajdel opisuje jak najbardziej rzeczywistość zastaną. 


Teraz proponuję moim drogim czytelnikom inne opowiadanie Zajdla moim zdaniem bardzo ciekawe choć najdziwniejsze z tego zbioru, zatytułowane, podobnie jak cały tom „Dokąd jedzie ten tramwaj?”, bo wcale nie wygląda na science fiction. Owszem domyślamy się, że jest to przyszłość, wszak formuła gatunku musiała być zachowana, ale to wszystko co wiemy. W zasadzie wiemy, że chodzi bliżej nieokreśloną przyszłość, gdzieś tam w dalekim, albo może całkiem bliskim kraju, czort jeden wie gdzie. W tym kraju, w którym ostatni pełnoletni obywatel zdał maturę i zdobył średnie wykształcenie, a doktoraty i habilitacje to już od dawna standard, a więc wyścig szczurów pędzi coraz bardziej jak szalony!


Wiemy też, że coś się popieprzyło w tym kraju z klimatem, bo na działkach, nikt sobie takimi drobiazgami, jak uprawianie działek głowy nie zaprząta, bo wszyscy na potęgę się kształcą i nie mają ani odrobiny wolnego czasu, szwendają się nie dość, że dzikie, to jeszcze zmutowane zwierzęta. Jakoś nikomu nie śpieszy się tego diabelstwa wyłapywać, bo po pierwsze wszyscy się boją, a po drugie, przecież wszyscy się kształcą. 


Pytanie: najbanalniejsze z możliwych: panie, gdzie jedzie ten tramwaj? A więc po prostu oczywiste codzienne pytanie, o trasę komunikacji miejskiej. Sama formuła opowiadania bardzo banalna. Jest sobie po prostu dwóch gości Władek i Józek. Władek, robi doktorat z biletologii stosowanej, a zawodowo sprzedaje bilety. A Józek, raz jest tytułowany inżynierem, a pod koniec tego raptem 5 stronicowego opowiadania został awansowany na profesora, szybki awans cha cha. A więc to tak się robi tutaj profesury z gadania o dupie maryni stosowanej. W zasadzie to jest monolog Władek wpadł w słowotok. Józek go słucha, ale pewnie tylko dlatego, że nie ma nic lepszego do roboty, bo czeka na ten cholerny tramwaj. Ot codzienna sytuacja, banalna ktoś komuś zawraca głowę jakimiś pierdołami, bo nie ma z kim pogadać. I część pracy. 


I dumaj sobie czytelniku co tu autor miał na myśli…


Bo przecież jest jasne, że nie chodzi tu o wynalazek, który bryka o torach. Tylko o coś więcej, Zajdel jest na tyle inteligentnym pisarzem, że jest oczywiste, że to co wypisuje rozpracowywać trzeba całościowo. Nawet nie o ten jeden ten czy inny kraj, ale o cywilizację, o pewien system inżynierii społecznej. Zajdel chce nam powiedzieć, że system wyścigu szczurów po jakąś cholerę został wynaleziony. Człowieku masz pracować, walczyć o pracę, a awanse zawodowe, o dokształcanie się bez końca, wręcz tutaj sprowadzone do absurdu, masz robić wszystko, żeby się utrzymywać w pracy, wygryzać innych, walczyć rękoma i nogami o swój stołek. W efekcie tej zabawy nie mieć odrobiny wolnego czasu. Tutaj zabronione jest jedno, coś co Orwell nazywał myślozbrodnią. Masz skończyć raz na zawsze z zadawaniem pytań! Pytania są niebezpieczne! Z pytaniami trzeba skończyć! Bo po co ci człowieku pytania o sens życia, o sens aktualnie panującego ustroju politycznego, o sens wyścigu szczurów, który jest wielką fabryką, która ciebie wciąga, mieli i wypluwa, jak już do niczego się nie nadajesz. Władza Ci wszystko powie, że sens jest w tym, żebyś Ty był śrubką w wielkiej maszynerii jaką jest państwo. Masz siedzieć cicho, bo śrubka choć przydatna nie jest niezbędna, śrubkę zawsze szybciutko można zastąpić inną śrubką i maszynerii nie ubędzie od tego. System się rozpieprzy tylko wtedy kiedy nagle wszystkie śrubki zaczną myśleć i bęcki, maszyneria nie ruszy z miejsca. 


Owszem można to zastosować do systemu komunistycznego, czy faszyzmu, ale czy tylko aby na pewno? Wbrew temu co się sądzi o Zajdlu, jego powieści i opowiadania wcale nie straciły na aktualności, mimo tego, że komuna upadła, której upadku autor nie dożył. Gdyby było inaczej myślę, że sam by się zdziwił, jak bardzo trafione jest to o czym pisał w latach 70 i 80 poprzedniego stulecia. 


Ale wróćmy jeszcze do opowiadania „Dokąd jedzie ten tramwaj?” Władek to właściwie buntownik z wyboru, wybitny kontestator, można powiedzieć, że jest Ferdynandem Kiepskim z wyboru. Co prawda ma pracę, w przeciwieństwie do filmowego bohatera, choć mało ambitną, ale za to wie, że dzięki temu nie musi szaleć w tym opętańczym wyścigu szczurów. Może sobie pozwolić na luksus myślenia, i zawracania głowy swoimi teoriami pasażerom, którzy nie mają czasu, ani na rozmowy, ani na myślenie. A więc on w pewnym sensie walczy z systemem, bo przecież system jest tak skonstruowany, żeby ludzie gnali w ten zwariowany wyścig szczurów i pozbawiali sami siebie człowieczeństwa. 


Czytelniku, Matrix Cię ściga, uciekaj, bo Cię dorwie!!!!!
Jaką pigułkę wybierzesz, czerwoną czy niebieską?
Włączysz myślenie, czy będziesz sobie grzecznie kimał w nieświadomości?
Decyzja należy do Ciebie. 



Warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz