wtorek, 4 listopada 2014

Ildefonso Falcones, 




Ręka Fatimy 




Wydawnictwo: Albatros - Andrzej Kuryłowicz
Data wydania: 2010 r.
ISBN:  978-83-7659-171-1
liczba str. :  944
tytuł oryginału:  La mano de Fatima
tłumaczenie:   Teresa Gruszecka-Loiselet, Anna Łochowska
kategoria: powieść historyczna

  
  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/62502/reka-fatimy/opinia/2685121#opinia2685121    )  
   




Bardzo ciekawa, wzruszająca, momentami wstrząsająca książka, a to dlatego chociażby, że jest kolejnym dowodem, że ksenofobia i nienawiść do innych jest częścią natury ludzkiej. Tu mamy nienawiść do drugiego człowieka, chociażby dlatego, że ktoś chodzi do meczetu zamiast do Kościoła i na odwrót. Mowa tu o polityce dużej i małej, bo mamy opisane losy muzułmanów w Hiszpanii w II połowie XVI w. i pierwszych latach XVII w., panowanie królów Filipa II i Filipa III. Ale przede wszystkim jest to książka o zwykłych ludziach, którymi miotały wichry historii, trudnej historii kraju oraz namiętności, mamy zarówno nienawiść jak i miłość. 


Kluczowym wydarzeniem jest zdobycie Grenady w 1492 r, przez Ferdynanda i Izabele Kastylijskich, chrześcijańskich władców Hiszpanii. Obydwoje nosili tytuł królów katolickich. Władca Grenady Boabdil, zwany małym królem, poddał ostatnią twierdzę muzułmańską na półwyspie Iberyjskim Proponuję zajrzeć do powieści Antoniego Gali „Szkarłatny manuskrypt”, która opisuje te wydarzenia. Warunki kapitulacji dla ludności Królestwa Grenady, były całkiem przyzwoite, gwarantowały swobodę wyznania, a wiec zachowanie tradycji, a także majątków, przez morysków mieszkańców tych ziem. No ale jak to bywa władcy świeccy i duchowni nie mogli na to pozwolić, wszelkimi możliwymi metodami przymuszali morysków do przyjęcia katolicyzmu. 


Moryskowie, mieszkańcy Andaluzji, z arabska Al.-Andaluse specjalnie nie różnili się od pozostałej ludności kraju z wyjątkiem wyznawanej religii związanej z nią trybu życia.


Najciekawsze jest to, że książka jest napisana z ich perspektywy, główni bohaterowie, to moryskowie, przede wszystkim Hernando/ibn Hamid i jego rodzina i przyjaciele. A także 3 kobiety jego życia, tytułowa Fatima i chrześcijanki Isabell oraz Rafaela, a także matka Hernanda Aisza. Hernando to bardzo ciekawy bohater, jest synem katolickiego księdza, który zgwałcił Aiszę. Nie był to odosobniony przypadek, w okolicy większość dzieci miało duże niebieskie oczy, gołym okiem był to widoczny znak, także nikt nie miał wątpliwości, kto jest ojcem tych dzieci. Hernando w czasie młodości uzyskuje wiedzę dotyczącą zarówno, teologii chrześcijańskiej, a potajemnie dowiaduje się o islamie. Mimo, że serce miał rozdarte zdecydował, że podzieli los swoich współplemieńców i przyjął do serca wiarę Mahometa. Hernando podejmuje bardzo odważne wysiłki, do pogodzenia religii islamskiej i chrześcijańskiej, szukając na gruncie teologicznym zbieżności między religiami. Nie trudno się domyśleć, że wysiłki te nie spotkały się ze zrozumieniem żadnej ze stron. Bo zawsze najlepiej rozumieją się fanatycy religijni, których jedynym pragnieniem jest zarzynanie innowierców. Tacy ludzie nie znają słów pojednanie religijne, ekumenizm itp., dla fanatyków ludzie, którzy dążą do pojednania będą zdrajcami, którzy sprzeniewierzyli się świętej wierze. 


Akcja książki zaczyna się w czasie jednego z powstań muzułmańskich, powstania te były protestem przeciwko złemu traktowaniu przez władze. Muzułmanie mieli nadzieję, że inne kraje muzułmańskie będą chciały wyzwolić Al – Andaluse z rąk niewiernych. Jednak wytyczne wielkiej polityki były zupełnie inne, bowiem kraje muzułmańskie nie miały w tym interesu żeby narażać się potężnej Hiszpanii. 


Tak więc wyznawcy proroka Mahometa byli skazani sami na siebie, źle się to dla nich skończyło, doprowadziło to niemal do fizycznej eksterminacji. Po klęsce powstania muzułmanie zostali zmuszeni do rozproszenia się po całej Hiszpanii. Nasi główni bohaterowie trafili do Kordoby, niegdyś pięknej stolicy kalifów kordobańskich.

W średniowieczu, za czasów panowania Almanzora, najpotężniejszego kalifa, Kordoba była jednym z najbardziej cywilizowanych miast Europy. Londyn i Paryż to były wtedy psie budy, a Kordoba rozkwitała cywilizacyjnie, kulturowo i gospodarczo. No ale po kilkuset latach historia się odmieniła. Jedną z hipotez historycznych jest, że cywilizacyjne znaczenie Islamu zaczęło podupadać po utracie Hiszpanii. Bo jednak Islam Hiszpański, był Islamem Europejskim, bardziej umiarkowanym, a wygrał ostatecznie Islam Berberyjski, bardziej fanatyczny, czego konsekwencje mamy do dnia dzisiejszego. 


Ale wróćmy do sedna, druga fala wyniszczenia morysków, to było tak zwane ostateczne rozwiązanie, po prostu wyrzucenie tych ludzi z kraju, na pewna śmierć. Albowiem Berberyjscy islamiści uważali ich za chrześcijan i po prostu mordowali zabierając im resztki mienia. Na tym polegał dramat tych odrzuconych ludzi, jedni ich wyrzucali z ziem gdzie mieszkali od pokoleń a drudzy, traktowali ich jak wyrzutków i nie chcieli przyjąć. 


Losy Hernanda na tle całej tej historii były trudne i strasznie zawiłe, jednak wysiłki w jakimś niewielkim stopniu zostały nagrodzone, albowiem za pośrednictwem Fatimy, która uciekła do Stambułu i przekazała sułtanowi treść ewangelii Barnaby. Ten drogą dyplomatyczna postarał się, żeby nie wyrzucano Hernanda z Hiszpanii mógł dalej potajemnie modlić się do Allaha w katedrze, która kiedyś była meczetem prawdziwym arcydziełem sztuki budowniczej. Do czasów dzisiejszych kompleks zabytków Kordoby jest na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Natomiast chrześcijanie treść owej ewangelii uznali za fałszywą. Dziwne tylko, że za fałszywą nie uznano jednej z najświętszych hiszpańskich relikwii, szczątków św. Cecylia której dowodem autentyczności są właśnie owe ewangelie, tzw. ołowiane tabliczki.

Krótko mówiąc warto przeczytać tą ciekawą, zawiłą historie. Jest niezwykła i daje do myślenia. Mimo, że jest to tylko powieść doskonale oddaje realia historyczne, autor wiele się natrudził, żeby dotrzeć do właściwych źródeł historycznych i na tej podstawie napisać tą niezwykłą książkę. 


Polecam, nie tylko zwolennikom powieści historycznych, bo ta powieść jest uniwersalna, mówi wiele o styku dwóch religii, o tym co dzieli i łączy, a także o tym, że ludzie niestety zbyt rzadko szukają tego co dzieli i zbyt często szukają wojny a nie pokoju, co sprawia, że tyle zła jest dookoła. Warto poświęcić trochę czasu, żeby zagłębić się w tej jakże niezwykłej, barwnej historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz